Konkurencja

94 7 1
                                    

Max POV's

- Hamilton, mamy problem - mruknął Eric do telefonu gdy go odebrałem.

- Musisz jak najszybciej się stawić u mnie, to nie sprawa na telefon - powiedział nie czekając na moją odpowiedź.

Przytaknąłem na jego prośbę i jak najszybciej mogłem pojechałem do mojego szefa by dowiedzieć się o co chodzi. Nie wiedziałem kompletnie co mogło się stać, na pewno nie dzwoni aby porozmawiać o sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu gdy rzuciłem wszystko żeby pójść pomóc Madison. Gdy wszedłem do pokoju w barze, w którym zawsze odbywały się spotkania zobaczyłem, że znajduje się w nim tylko mój szef. Nie ma nikogo, nawet jego ochroniarzy. Już wtedy wiedziałem, że coś się święci, ale jeszcze nie wiedziałem dokładnie co.

- Facet, którego pobiłeś ostatnio to Trent Gart, syn Vincenta Garta - powiedział, a gdy to usłyszałem poczułem jak robi mi się duszno.

Usiadłem na kanapie chowając twarz w dłoniach. Kurwa. Myślałem, że gorzej już nie może być ale jednak. Dla miłości mojego życia pobiłem największego konkurenta i wroga moich szefów. Od zawsze trwała między nimi walka o terytorium, w którym sprzedają towar. Ta część miasta zawsze była zajęta przez Boltona i Huggsa, ale przez moją nierozważność może zostać to naruszone.

- Dostałem cynk od kilku osób, że mają słabszy utarg. Najprawdopodobniej ludzie Garta przejęli nasze miejscówki w odwecie za pobicie Trenta - powiedział Eric odpalając papierosa.

- A ze względu na to, że Ty nas w to gówno wplątałeś to i Ty masz nas z niego wyciągnąć. Nie wiem jak to zrobisz, ale utarg ma być utrzymywany na tym samym poziomie, a ludzie Garta mają wypierdalać z naszych miejsc - burknął oschle, a ja pokiwałem głową.

Wiedziałem, że to moja wina. Większym problemem było to, że nie do końca wiedziałem jak mogę nas z niego wyciągnąć.

- Hamilton, no słucham Cię! Jaki masz pomysł na to? Mój czas jest cenny - warknął uderzając w stół gdy cały czas milczałem.

- Zaczniemy od sprawdzenia ich, potrzebuje wszystkich danych na temat ekipy Garta, imię i nazwisko. Muszę wiedzieć na kogo uważać i ostrzec chłopaków - powiedziałem mężczyzna pokiwał głową.

- Jestem w stanie Ci to załatwić, ale co dalej? Co Ci dadzą nazwiska tych osób? - zapytał

Problem w tym, że jeszcze nie wiedziałem ale od czegoś musiałem zacząć. Musiałem wiedzieć z kim mamy do czynienia i jakie kroki musimy podjąć. Najpierw rozeznanie w terenie potem ustalanie jakiejś większej strategii.

- Szefie, załatw mi te dane jak najszybciej - powiedziałem ignorując inne jego pytania.

Nic nie odpowiadając wstał z kanapy i wyszedł na korytarz by wykonać służbowy telefon. Największym problemem w tym wszystkim jest Madison, która na pewno jest na celowniku, muszę ją ostrzec i prosić by na siebie uważała, ale wiedziałem, że nie chce nawet ze mną rozmawiać. Korzystając z okazji, że szefa nie ma w pokoju wyciągnąłem telefon i napisałem do niej SMSa.

Do Kruszynka:

Madison musimy się spotkać i porozmawiać, to bardzo ważne.

Nawet nie wiem czy czekałem minutę, aż otrzymałem od niej odpowiedź.

Od Kruszynka:

Myślałam, że ustaliliśmy. Odszedłeś, sam powiedziałeś - nie mamy o czym rozmawiać.

Kurwa.

Nie dam rady chodzić za nią krok w krok i pilnować by nie stała jej się krzywda, nie jeśli muszę zająć się tym pierdolonym Gartem, który zasłużył na porządny wpierdol, a gdy zobaczę go ponownie spuszczę mu go znowu. Gdybym tylko wiedział, że to on sprawy potoczyłyby się inaczej. Jego nie powinno nawet być w tym miejscu, jestem wręcz przekonany, że przyszedł na zwiady, pewnie chciał się dowiedzieć jakiś szczegółów i nas wysypać do swojego ojca. Na szczęście dlatego, każde nasze spotkanie jest obstawiane przez ochroniarzy by nikt niepożądany tam się nie dostał.

All I WantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz