Pomost

97 6 4
                                    

Madison POV's

Zgodnie z wcześniejszymi planami wyjechaliśmy następnego dnia z samego rana. Pojechaliśmy na 4 auta, razem ze mną jechała Ana, Ares i Max jako kierowca. Brunet na nasze szczęście nie pił na imprezie, więc nie miał kaca i nie miał trudności z prowadzeniem pojazdu. Jestem przekonana, że gdyby któreś z nas miało być kierowcą to byśmy dojechali tutaj dopiero jutro.

Podróż nam minęła bardzo szybko, przynajmniej Anie i Aresowi, którzy całą drogę przespali na tylnich siedzeniach, ja bardzo chciałam dotrzymywać towarzystwa Maxowi i z nim rozmawiać, jednak mój organizm co jakiś czas ze mną wygrywał i zapadałam w chwilowe drzemki, ostatnia trwała aż do końca podróży. Wybudziłam się z niej dopiero gdy poczułam, że auto się zatrzymuje i usłyszałam głos Maxa.

- Wstawać śpiochy, jesteśmy - powiedział i pogłaskał mnie po udzie chcąc mnie w ten sposób dobudzić.

- Jeszcze chwila i nogi by mi weszły w tyłek - marudził Ares wychodząc z auta.

Max parsknął na słowa Aresa i wyszedł chwile po nim.

- Spałeś całą drogę i jeszcze marudzisz? - mruknęła Ana do niego na co Hamilton jej przytaknął, a później przybili żółwika. Chcąc wyrazić to, że zgadza się z jej zdaniem.

- Ty przeciwko mnie? - jęknął Ares, a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem na jego słowa.

- Dawaj stary, wypakujmy rzeczy i się rozstawmy. Im szybciej tym lepiej - powiedział Max.

Miałam trochę inne plany niż rozstawianie teraz namiotu, chciałam mu pokazać okolicę. Widziałam w oczach Any, że też nie jest zadowolona z tego pomysłu. Korzystając jeszcze z tego, że staliśmy w kółeczku, a chłopcy jeszcze się nie ruszyli złapałam Maxa za rękę.

- Chodź, najpierw Ci coś pokażę. Z namiotami i tak trzeba poczekać na resztę - powiedziałam zgodnie z prawdą, bo jak przyjadą mogą być niezadowoleni, że rozłożyliśmy się w nie tym miejscu co chcieli inni.

Max długo się nie zastanawiał nad odpowiedzią. Zamknęliśmy tylko auto, a później chłopak splótł nasze palce dając mi się prowadzić w miejsce, które chciałam mu pokazać.
Zaprowadziłam go w moje ulubione miejsce- malutki pomościk oddalony od głównej plaży. Musieliśmy przejść spory kawałek żeby tam trafić, ale przynajmniej miałam pewność, że nikogo tu nie spotkamy.

- Gdzie Ty mnie prowadzisz Kruszynko?

- Oj zobaczysz, już prawie jesteśmy - odpowiedziałam ciągnąc go za rękę na pomost.

Od razu na nim usiadłam ściągając swoje buty. Włożyłam nogi do wody i spojrzałam na Maxa, który podziwiał piękny krajobraz który był przed nami. Czyste jezioro, w którym było widać każdy kamyczek, a dookoła las i ani jednej żywej duszy poza nami.

- Z 3 lata temu znalazłam ten pomościk, lubię tutaj przychodzić żeby po prostu odpocząć. Nigdy nikogo tutaj nie zabrałam, reszta też nie wie, że coś takiego jest. Takie moje tajemnicze miejsce. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

Max usiadł obok mnie i pocałował moją dłoń.

- Cieszę się, że mnie tutaj przyprowadziłaś, jest naprawdę pięknie. Co prawda, nie ważne gdzie byś mnie zabrała i tak bym się cieszył - mruknął, a ja go pocałowałam.

- Chciałam Ci zaproponować kąpiel nago, ale nie wiem czy to odpowiedni moment. Nie chce psuć romantycznej chwili - zaśmiałam się, a brunet bez zastanowienia się zdjął swoją koszulkę.

- Nie wiem o czym mówisz - powiedział na co parsknęłam śmiechem i wstałam żeby również się rozebrać.

- Może żartowałam z tym nago, ale możemy się wykąpać.

All I WantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz