Szatnia

100 6 2
                                    

Max POV's

Gdy się obudziłem Madison już przy mnie nie było. Sięgnąłem po telefon i gdy zobaczyłem, że jest już po dwunastej nie byłem zachwycony. Maddie poszła na uczelnię, w sumie lepiej tak niż żeby zostawała ze mną i specjalnie dla mnie zarywała lekcję.

Z pewnością spałem tak długo ze względu na to, że poprzednia noc była koszmarem- nie spałem w ogóle, a potem wydarzył się ten cały incydent z bójką. Muszę wpierdolić Aresowi za to, że zabrał tam dziewczyny bo gdyby nie one, a przede wszystkim Maddie to nie miałbym jakichkolwiek problemów.

Może to i lepiej, że dziewczyna mnie nie obudziła, przynajmniej miałem chwilę na regenerację organizmu i odpoczynek, który co prawda za długo nie mógł jeszcze potrwać bo za godzinę zaczynał mi się trening z koszykówki, jeśli się na niego nie stawię trener mnie zabije, a jeśli się stawie i zobaczy w jakim jestem stanie dostanę większy wpierdol niż wczoraj. Kolejny przykład sytuacji, w której się znajduję bez dobrego wyjścia, nie ważne co zadecyduję i tak będzie źle. Nie chciałem jednak rezygnować z koszykówki. Zwlekłem się w końcu z łożka i  gdy się ubrałem wróciłem do bractwa by wziać szybką kąpiel i naszykować się na trening.

Gdy już byłem na boisku ujrzałem Aresa z Aną i Madison. Domyślałem się, że dziewczyny tylko odprowadzają chłopaka na trening, a potem sobie pójdą. Po kilku minutach okazało się, że się jednak mylę bo usiadły na  trybunach oglądając naszą rozgrzewkę, a potem rozgrywkę.

Mimo, że było mi cholernie z tym ciężko starałem się nie patrzeć w stronę Madison, nie chciałem do niej podchodzić ani nawiązywać jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Nie chciałem się w żadnym stopniu złamać. Moje wieczorne pijackie myśli stały się również tymi trzeźwymi i postanowiłem ją chronić, a nie ochronię jej jeśli będę ciągle przy niej.

Po zakończonym meczu od razu ruszyłem w stronę szatni żeby się przebrać, widziałem, że Ares razem z Jamesem podeszli do dziewczyn ale ja nie zamierzałem tego robić. Wiem, że się na mnie wścieknie, ale na tamten moment uważałem to za najlepsze rozwiązanie.
W szatni wskoczyłem od razu pod prysznic, a gdy byłem już gotowy do wyjścia przeklnąłem pod nosem. Madison stała w przejściu blokując je, czekała na mnie- przynajmniej nie mam innego wytłumaczenia dlaczego mogłaby tu stać.

- Przejdziesz? Chciałbym wyjść - powiedziałem nie witając się nawet z dziewczyną.

- Może jakieś cześć? Przejdę jak porozmawiamy - odpowiedziała unosząc brew.

- Nie mamy o czym rozmawiać, powiedziałem Ci to już wczoraj - odburknąłem kręcąc głową.

Im dłużej znajduje się z dziewczyną w jednym pomieszczeniu tym trudniej jest mi spełnić swoje postanowienie. Widziałem jak podejście dziewczyny automatycznie się zmienia na moje słowa, ale nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Szczerze chyba na ten moment nawet nie chciałem. Sam potrzebowałem chwili by odsapnąć i wszystko przemyśleć więc może chwila przerwy by nam dobrze zrobiła. Oboje powinniśmy przemyśleć uczucia jakie między nami panują i rozgryźć czego tak naprawdę chcemy od tej drugiej osoby.

- Jeśli ze mną nie porozmawiasz nie przychodź już do mnie więcej- zagroziła.

Pewnie myślala, że to mnie przekona. Normalnie bym powiedział okej porozmawiajmy i wyjawnił calą prawdę, ale to nie jest jakakolwiek dziewczyna. Madison jest typem dziewczyny, która ma łzy w oczach jak tylko widzi smutnego pieska. Zdecydowanie nie jest typem dziewczyny, która poradzi sobie na codzień z takimi sytuacjami jakie miały miejsce wczoraj. Nie wyobrażam sobie jej, która pomaga mi gdy się z kimś pobiję, nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić jej przerażenia gdyby zobaczyła mnie z pistoletem w dłoni. Jest zupełnie z innego świata i choćbym bardzo chciał to nie zrozumie mojego. Podejrzewam, że nawet nie chciałaby go rozumieć.

Spojrzałem się na nią i pokiwalem głową akceptując jej słowa.

- Okej, zrozumiałem. Nie rozmawiamy o tym i się nie widzimy. A czy teraz mogłabyś się przesunąć? - spytałem dość oschle co nawet samego mnie zabolało, ale wiedziałem że tylko w ten sposób odpuści.

Dziewczynie samoistnie opadła szczęka, a w oczach zebrały się łzy, widziałem że walczy ze sobą ale nic nie zrobiłem dalej. Gdy odsunęła się od drzwi wyszedłem z szatni idąc odrazu do bractwa. Przez chwilę miałem ochotę się zawrócić i wziąć ją w ramiona, ale wiedziałem że tylko zrobię jej tym krzywdę. Ta dziewczyna kompletnie nie zasługuje na takie zło jakie mogę na nią sprowadzić, a odsunięcie się od niej to najlepsza ochrona jaką mogę jej zapewnić.

Madison POV's

Gdy usłyszałam słowa Maxa poczułam jak serce rozpada mi się na małe kawałki, nie sądziłam że po prostu tak odejdzie. Nie oczekiwałam od niego wiele tylko drobnych wyjaśnień, nie sądziłam, że nawet tego nie będzie w stanie mi dać. Gdy wyszedł z pomieszczenia osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać, w tym momencie nie byłam w stanie zrobić nic więcej. Nie będę przecież leciała za nim jak jakaś kretynka i teraz prosiła o wybaczenie bo nic nie zrobiłam. Nie czuję się w żadnym stopniu winna bo robiłam wszystko żeby było dobrze- przynajmniej ja tak uważam. Łzy leciały mi po twarzy nie chcąc się zatrzymać, a ja nawet ich nie powstrzymywałam.
Na szczęście długo nie siedziałam sama bo po chwili przy moim boku pojawiła się Ana, która ukucneła i mnie przytuliła

- Co się stało Aniołku? Czemu płaczesz? - spytała ale nic nie odpowiedziałam tylko wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.

Dziewczyna nic nie mówiła, wiedziała że potrzebuje chwili aby dojść do siebie i wtedy będziemy mogły rozpocząć rozmowę. Gdy przestałam płakać i się od niej odsunełam pogłaskała mnie po plecach.

- Powinnyśmy stąd uciekać, chodź wrócimy do pokoju i tam pogadamy dobrze? Dziś jestem cała dla Ciebie - powiedziała wstając z podłogi.

Podała mi swoją rękę by mi pomóc wstać i tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy. Wróciłyśmy do naszego pokoju, rzuciłam się na łóżko wtulając się w poduszkę na co Ana przewróciła oczami.

- Okej, masz jeszcze 10 minut na takie żale, pobiegnę do sklepu po lody, ale jak wróce nie chcę Cię już widzieć w takim stanie - powiedziała.

- Kocham Cie - odpowiedziałam jej tylko gdy wychodziła.

Wtuliłam się w poduszkę, a gdy poczułam na niej jego zapach znowu zebrały mi się łzy w oczach. Po prostu nie rozumiałam dlaczego, dlaczego bawił się moimi uczuciami. Jeszcze wczoraj bym powiedziała, że mu na mnie zależy, nawet tak mówiłam, a dziś? Dziś jestem mu obojętna? Nie rusza go nic? Przyszedł sobie do mnie w nocy bo nie chciał spać sam i nic dla niego to nie znaczyło?
Zanim wpadłam w większe zamyślenie otworzyły się drzwi od pokoju, gdy zobaczylam w nich Ane z lodami z jednej strony mi ulżyło, a z drugiej chciało mi się jeszcze bardziej płakać bo miałam nadzieję, że to on. Dziewczyna widząc moją minę pokręciła głową i usiadła na łóżku.

- Przesuń się, obejrzymy jakiś film - powiedziała podając mi lody.

Oczywiście przesunęłam się i włączyłyśmy netflixa, na którym wybrałyśmy jakiś rozrywkowy film, dzięki któremu chociaż mogłam na chwilę zapomnieć o bólu jaki czułam w środku.


---------------------

Wstawiam obiecany rozdział!

Dajcie znać jak wam się podobał!!

Buziaki <3

All I WantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz