Rozdział 6

101 9 0
                                    

W pokoju wspólnym gryffindoru jak zwykle było słychać rozmowy i śmiechy uczniów. Przez to Elaia nie potrafiła się skupić na rozmowie z Mary. Remus też nie wyglądał na zadowolonego. Jego twarz była bledsza niż zwykle i wyglądał na zdenerwowanego. Świadczyło to tylko o jedynym: zbliżała się pełnia.

Co prawda Remus zawsze chodził zdenerwowany i rzucał sarkastycznymi uwagami na prawo i lewo, ale przed pełnią był wyjątkowo wrażliwy. Wpadał złość przez małe rzeczy. Przed pełnia jego przyjaciele zważali na słowa w jego towarzyskie. Nigdy się nie zdążyło, żeby podniósł głos na Eleie, ale na Jamesa i Syriusza zrobił to nie raz. Miał po tym wyrzuty sumienia i kiedy tylko się opanował od razu ich przepraszał. Syriusz zawsze udawał wielce obrażonego, a James był najbardziej wyrozumiałą osobą jaką Remus poznał.

- Cholera, co ci się stało? - zapytał Remus, kiedy James, Syriusz i Marlena weszli do pokoju wspólnego. James szedł oparty o Syriusza i Marlene.

- Skręcił kostkę - wyjaśniła Marlena - I jest idiotą.

- Czemu nie zabraliście go do skrzydła? - zapytała Eleia, kiedy James usiadł na kanpie.

- Nie chodzę do skrzydła - powiedział James - Nic mi nie jest. Tylko ją lekko... nadwyrężyłem. Zaraz mi przejdzie.

- To nie wygląda dobrze - powiedziała Mary.

- Nic mi nie jest - powiedział stanowczo James.

Temat kostki Jamesa się skończył, kiedy do pokoju wspólnego weszła Lily z Dylanem, krukonem, który ostatnio pytał o dziewczynę.

- Dylan chce z tobą porozmawiać - powiedziała Lily, a Eleia z westchnięciem wstała z kanapy.

- Nie musiałaś go tutaj przyprowadzać - powiedziała siląc się na spokój.

- Sam chciał przyjść.

Eleia podeszła do chłopaka, a krukonem uśmiechnął się ukazując szereg prostych białych zębów.

- Tak się zastanawiałem - zaczął i odchrząknął - Wiem, że nie rozmawiamy dużo ze sobą, ale może chciałabyś iść ze mną na randkę w ten weekend. Akurat jest wyjście do Hogsmeade.

- Chętnie pójdę z tobą do Hogsmeade - powiedziała zakładając włosy za ucho.

- Super! - powiedział zbyt entuzjastycznie - Szczegóły dogadamy później, dobrze? Muszę lecieć.

- Pewnie - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Chyba ktoś ma randkę. Wyleciał stąd w podskokach - powiedział Syriusz. Eleia zajęła swoje miejsce między Jamesem i Mary.

- Po prostu się cieszy - powiedziała Eleia.

- Dylan jest naprawdę miły - powiedziała Lily - Polubisz go.

- Od kiedy bawisz się w swatkę? - zapytał Syriusz z lekko kpiącym uśmiechem. Lily wywróciła oczami.

- Nie wtrącaj się, Black - powiedziała.

***

Eleia zeszła do pokoju wspólnego gryffindoru. Miała jeszcze parę minut do przyjścia Dylana. Denerwowała się tą randką i sama nie widziała dlaczego. James siedział na kanapie w pokoju wspólnym z grymasem na twarzy.

- Co tu tak siedzisz? - zapytała Eleia podchodząc do okularnika.

- Nie pozwolili mi iść do Hogsmade - powiedział James.

- Z kostką nie najlepiej? - zapytała.

- Nie. Remus ze mną zostaje, więc na pewno zaciągnie mnie do skrzydła szpitalnego - powiedział i przyjechał wzrokiem po stroju dziewczyny - Na dworze jest zimno! Będziesz chora jak tak wyjdziesz.

- Nic mi nie będzie, James - powiedziała - Muszę już iść. Słuchaj się Remusa.

- Baw się dobrze! - krzyknął za dziewczyną.

Eleia wyszła z pokoju wspólnego gryffindoru. Dylan stał już przed. Uśmiechnął się lekko na widok dziewczyny. Brązowe włosy miał starannie zaczesane do tyłu.

- Idziemy? - zapytał wystawiając ramię w jej stronę.

Eleia kiwnęła głową i przyjęła ramię. Dziewczyna sama była zaskoczona faktem jak dobrze jej się z nim rozmawiała. Spodziewała się niezręcznej ciszy i głupiej rozmowy o pogodzie. Dylan wydawał się naprawdę zainteresowany tym co mówi dziewczyna. Nie przerywał jej, nie wtrącał się. Doszli do wioski i Dylan zaprosił Eleie na piwo kremowe. Weszli do Trzech Mioteł i zajęli stolik. Dylan poszedł zamówić napoje.

- Dziękuję - powiedziała, kiedy postawił przed nią kufel - Muszę przyznać, że naprawdę dobrze się bawię. Nie zrozum mnie źle. Po prostu nie byłam dobrze nastawiona.

- Rozumiem. Byłem trochę w szoku, że się zgodziłaś. Najpierw chciałem cię zaprosić przez Lily - zaśmiał się - Starsznie się denerwowałem. Zdarza mi się palnąć coś głupiego i później źle wychodzi.

- Bawię się świetnie, Dylan - potwierdziła.

W pubie spędzili dużo czasu. Kiedy wypili ostatnie krople już zimnego piwa kremowego, wyszli z trzech moteł. Dylan odprowadził ją aż do pokoju wspólnego gryffindoru. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła.

- Świetnie się bawiłam - powiedziała.

- Ja też - przyznał - Musimy to powtórzyć.

- Możemy jutro iść so biblioteki - zaproponowała.

- Przyjdę - powiedział - Do zobaczenia jutro.

- Do zobaczenia - powiedziała i złączyła ich usta w pocałunku.

Eleia weszła do pokoju wspólnego gryffindoru. Jej przyjaciele siedzieli na kanapie w pokoju wspólnym. Marlena spojrzała na nią z uśmiechem.

- Ktoś tu się dobrze bawił - powiedziała blondynka z uśmiechem. Eleia się zarumieniła.

- Jesteśmy umówieni na jutro - powiedziała Eleia siadając na fotelu.

- Mówiłam, że go polubisz! - powiedziała Lily.

- Jak kostka, James? - zapytała patrząc na niezadowolonego chłopaka.

- Pani Pomfrey nie chciała go wypuścić z skrzydła szpitalnego. Za długo zwlekał - powiedział Remus.

- Och, cicho bądź - mruknął James - Wcale mnie już nie boli.

- Bo dostałeś eliksir - powiedział Peter.

- Zajmijcie się Eleią! Właśnie wróciła z super randki. Opowiedz nam wszystko - powiedział James, a Eleia się zaśmiała. Była w świetnym humorze.

Come In With The Rain | The MaraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz