W pokoju wspólnym gryffindoru jak zwykle było słychać rozmowy i śmiechy uczniów. Przez to Elaia nie potrafiła się skupić na rozmowie z Mary. Remus też nie wyglądał na zadowolonego. Jego twarz była bledsza niż zwykle i wyglądał na zdenerwowanego. Świadczyło to tylko o jedynym: zbliżała się pełnia.
Co prawda Remus zawsze chodził zdenerwowany i rzucał sarkastycznymi uwagami na prawo i lewo, ale przed pełnią był wyjątkowo wrażliwy. Wpadał złość przez małe rzeczy. Przed pełnia jego przyjaciele zważali na słowa w jego towarzyskie. Nigdy się nie zdążyło, żeby podniósł głos na Eleie, ale na Jamesa i Syriusza zrobił to nie raz. Miał po tym wyrzuty sumienia i kiedy tylko się opanował od razu ich przepraszał. Syriusz zawsze udawał wielce obrażonego, a James był najbardziej wyrozumiałą osobą jaką Remus poznał.
- Cholera, co ci się stało? - zapytał Remus, kiedy James, Syriusz i Marlena weszli do pokoju wspólnego. James szedł oparty o Syriusza i Marlene.
- Skręcił kostkę - wyjaśniła Marlena - I jest idiotą.
- Czemu nie zabraliście go do skrzydła? - zapytała Eleia, kiedy James usiadł na kanpie.
- Nie chodzę do skrzydła - powiedział James - Nic mi nie jest. Tylko ją lekko... nadwyrężyłem. Zaraz mi przejdzie.
- To nie wygląda dobrze - powiedziała Mary.
- Nic mi nie jest - powiedział stanowczo James.
Temat kostki Jamesa się skończył, kiedy do pokoju wspólnego weszła Lily z Dylanem, krukonem, który ostatnio pytał o dziewczynę.
- Dylan chce z tobą porozmawiać - powiedziała Lily, a Eleia z westchnięciem wstała z kanapy.
- Nie musiałaś go tutaj przyprowadzać - powiedziała siląc się na spokój.
- Sam chciał przyjść.
Eleia podeszła do chłopaka, a krukonem uśmiechnął się ukazując szereg prostych białych zębów.
- Tak się zastanawiałem - zaczął i odchrząknął - Wiem, że nie rozmawiamy dużo ze sobą, ale może chciałabyś iść ze mną na randkę w ten weekend. Akurat jest wyjście do Hogsmeade.
- Chętnie pójdę z tobą do Hogsmeade - powiedziała zakładając włosy za ucho.
- Super! - powiedział zbyt entuzjastycznie - Szczegóły dogadamy później, dobrze? Muszę lecieć.
- Pewnie - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Chyba ktoś ma randkę. Wyleciał stąd w podskokach - powiedział Syriusz. Eleia zajęła swoje miejsce między Jamesem i Mary.
- Po prostu się cieszy - powiedziała Eleia.
- Dylan jest naprawdę miły - powiedziała Lily - Polubisz go.
- Od kiedy bawisz się w swatkę? - zapytał Syriusz z lekko kpiącym uśmiechem. Lily wywróciła oczami.
- Nie wtrącaj się, Black - powiedziała.
***
Eleia zeszła do pokoju wspólnego gryffindoru. Miała jeszcze parę minut do przyjścia Dylana. Denerwowała się tą randką i sama nie widziała dlaczego. James siedział na kanapie w pokoju wspólnym z grymasem na twarzy.
- Co tu tak siedzisz? - zapytała Eleia podchodząc do okularnika.
- Nie pozwolili mi iść do Hogsmade - powiedział James.
- Z kostką nie najlepiej? - zapytała.
- Nie. Remus ze mną zostaje, więc na pewno zaciągnie mnie do skrzydła szpitalnego - powiedział i przyjechał wzrokiem po stroju dziewczyny - Na dworze jest zimno! Będziesz chora jak tak wyjdziesz.
- Nic mi nie będzie, James - powiedziała - Muszę już iść. Słuchaj się Remusa.
- Baw się dobrze! - krzyknął za dziewczyną.
Eleia wyszła z pokoju wspólnego gryffindoru. Dylan stał już przed. Uśmiechnął się lekko na widok dziewczyny. Brązowe włosy miał starannie zaczesane do tyłu.
- Idziemy? - zapytał wystawiając ramię w jej stronę.
Eleia kiwnęła głową i przyjęła ramię. Dziewczyna sama była zaskoczona faktem jak dobrze jej się z nim rozmawiała. Spodziewała się niezręcznej ciszy i głupiej rozmowy o pogodzie. Dylan wydawał się naprawdę zainteresowany tym co mówi dziewczyna. Nie przerywał jej, nie wtrącał się. Doszli do wioski i Dylan zaprosił Eleie na piwo kremowe. Weszli do Trzech Mioteł i zajęli stolik. Dylan poszedł zamówić napoje.
- Dziękuję - powiedziała, kiedy postawił przed nią kufel - Muszę przyznać, że naprawdę dobrze się bawię. Nie zrozum mnie źle. Po prostu nie byłam dobrze nastawiona.
- Rozumiem. Byłem trochę w szoku, że się zgodziłaś. Najpierw chciałem cię zaprosić przez Lily - zaśmiał się - Starsznie się denerwowałem. Zdarza mi się palnąć coś głupiego i później źle wychodzi.
- Bawię się świetnie, Dylan - potwierdziła.
W pubie spędzili dużo czasu. Kiedy wypili ostatnie krople już zimnego piwa kremowego, wyszli z trzech moteł. Dylan odprowadził ją aż do pokoju wspólnego gryffindoru. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła.
- Świetnie się bawiłam - powiedziała.
- Ja też - przyznał - Musimy to powtórzyć.
- Możemy jutro iść so biblioteki - zaproponowała.
- Przyjdę - powiedział - Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia - powiedziała i złączyła ich usta w pocałunku.
Eleia weszła do pokoju wspólnego gryffindoru. Jej przyjaciele siedzieli na kanapie w pokoju wspólnym. Marlena spojrzała na nią z uśmiechem.
- Ktoś tu się dobrze bawił - powiedziała blondynka z uśmiechem. Eleia się zarumieniła.
- Jesteśmy umówieni na jutro - powiedziała Eleia siadając na fotelu.
- Mówiłam, że go polubisz! - powiedziała Lily.
- Jak kostka, James? - zapytała patrząc na niezadowolonego chłopaka.
- Pani Pomfrey nie chciała go wypuścić z skrzydła szpitalnego. Za długo zwlekał - powiedział Remus.
- Och, cicho bądź - mruknął James - Wcale mnie już nie boli.
- Bo dostałeś eliksir - powiedział Peter.
- Zajmijcie się Eleią! Właśnie wróciła z super randki. Opowiedz nam wszystko - powiedział James, a Eleia się zaśmiała. Była w świetnym humorze.
CZYTASZ
Come In With The Rain | The Marauders
FanficEleia nigdy nie miała szczęścia, a szczególnie do związków. Każdy w jaki wchodziła kończył się porażką i złamanym sercem. Eleia dużo cierpieła, nie tylko przez drugie połówki, ale i przez rodzice. Miała szczęście na takich przyjaciół jakich znalazła...