Eleia całą noc myślała o pocałunku. Myślała o każdym z kim mogła się pocałować i zastanawiała się dlaczego to akurat był James. Nie mogła go stracić. Nie mogło ich coś poróżnić. Przy nim czuła się sobą. James był jak słomce, rozjaśniał dzień tylko jednym uśmiechem i śmiechem. Eleia nigdy nie czuła do niego nic romantycznego. Był jej przyjacielem i to jemu ufała najbardziej.
- Nie wierzę, że zaprosił nas wszystkich do jego domu na święta - powiedziała Lily niechętnie pakujac wszystkie rzeczy do kufra.
- No cóż... każdego z nas pytał jakie mamy plany i prawie wszyscy zostawaliśmy w zamku - powiedziała Marlena.
- Jak dla mnie to miłe, że nas zaprosił - powiedziała Dorcas - Nie powiedziałam jeszcze moim rodzicom... o nas - dodała patrząc na Marlene.
- I tak będziesz musiała to zrobić - powiedziała Lily.
- Zależało mu, żebyśmy wszyscy przyjechali - powiedziała Mary - I musisz powiedzieć, że to jest miłe z jego strony.
- Eleia, co o tym sądzisz? - zapytała Lily.
- Myślę, że będzie fajnie. W jego domu zawsze jest miła atmosfera - odparła.
Eleia wzięła kufer i zeszła do pokoju wspólnego. Peter opierał się o ścianę z zamkniętymi oczami. Z wczorajszej imprezy położył się jako pierwszy w okropnym stanie.
- Jak sie czujesz? - zapytała Eleia stając obok niego.
- Jakby uderzyła mnie wierzba bijąca - wymamrotał.
- El! - krzyknął Syriusz, a Peter syknął. Ten pierwszy wywrócił oczami - Trzeba było tyle nie pić, Glizdek. Dobrze się czujesz? Szybko wczoraj zniknęłaś.
- Byłam po prostu zmęczona - skłamała.
Chciała komuś powiedzieć co się wczoraj stało, ale nie mógł być to Syriusz. Zareagował by zbyt przesadnie i zrobił by z tego scenę, a tego chciała uniknąć. Nie wiadomo jakby nawet zareagował.
W pociągu do Londynu Eleia siedziała razem z dziewczynami, które wspominały całą imprezę. Opadła głowę o okno, czując zmęczenie. Nie miała ochotę na rozmowę. Chciała pobyć samą w ciszy, ale w pociągu było to nieosiągalne.
Cała podróż jej się dłużyła i ciągnęła. Wyszła z pociągu i wzięła głęboki oddech. Wszyscy poszli za Jamesem, którego Eleia cały dzień starała się unikać. Do tej pory szło jej dobrze. Nie zamieniła z nim ani słowa, ale jak trafią do jego domu będzie trudniej.
♡♡♡
Dom Jamesa był ogromny. Eleia już raz odwiedzała Jamesa podczas wakacji. Teraz w trakcie przerwy świątecznej, wszystko było zasypane śniegiem. Przeszli przez furtkę i Fleamont, tata Jamesa, który niesamowicie go przypominał, otworzył drzwi i weszli do środka.
Poczuła przyjemne ciepło. Przedpokój był już dość sporych rozmiarów i wisiały w nim przeróżne zdjęcia rodzinne. Między innymi zdjęcie uśmiechniętego Jamesa, któremu brakowało jednego zęba.
- Nareszcie jesteście! Już się bałam, że gdzieś was zasypało! Straszna zima - powiedziała Euphemia i uśmiechnęła się na widok syna - Mi hijo! Urosłeś przez te pół roku - pociągnęła go do siebie, przytulając go.
- Bez przesady, mamo - wymamrotał - To są moi przyjaciele.
Euphemia podeszła do Syriusza zasadach mu kilkanaście pytań i chwaląc go. W przedpokoju panował chaos, kiedy Euphemia witała się z wszystkimi.
- Eleia! - powiedziała biorąc dziewczynę w ramiona - Dobrze cię widzieć.
- Panią również - powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
- Wszystko u ciebie dobrze? - zapytała, a ona przytaknęła.
Euphemia zaprowadziła wszystkich do pokoju. Dziewczyny spały w drugiej części domu. Pokój Elei był mały, ale więcej nie potrzebowała. Położyła się na łóżku czując zawroty głowy. W końcu zaznała ciszy, którą parę minut później przerwali pukanie do drzwi. Eleia westchnęła i krzyknęła, żeby wszedł.
- Chciałem z tobą pogadać - powiedział James - O tym co się stało wczoraj.
- Chyba powinniśmy... pogadać - powiedziała Eleia siadając.
- Słuchaj... ja nie chciałem, żeby to tak wyszło. Nie powinno w ogóle do tego dojść.
- Zgadzam się. To było glupie! - zaśmiała się nerwowo.
- Nie chce, żeby coś się między nami zmieniło - powiedział James.
- Nic sie nie zmieni. Nie musisz się tym przejmować - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- Myślałem, że zrobi się dziwnie - powiedział James. Eleia wziąz czuła się dziwnie rozmawiając z nim - Dobrze się czujesz?
- Tak. Podróż mnie trochę wykończyła. Wszystko jest dobrze, Jamie - powiedziała.
- Bo cały dzień wydajesz się być zamyślona. Chciałem się upewnić - powiedział - Pójdę już. Mama pewnie potrzebuje w czymś pomocy.
James wyszedł z pokoju. Jej dłonie lekko drżały. Bała się, że teraz każda rozmowa z Jamesem będzie wyglądała w tej sam sposób. Nie widziała, że on sam ma mętlik w głowie i czuł dziwny niepokój. Oboje tego nie przemyśleli i nie byli nigdy w takiej sytuacji. Eleia wzięła głęboki oddech i z uśmiechem zeszła na dół.
CZYTASZ
Come In With The Rain | The Marauders
FanfictionEleia nigdy nie miała szczęścia, a szczególnie do związków. Każdy w jaki wchodziła kończył się porażką i złamanym sercem. Eleia dużo cierpieła, nie tylko przez drugie połówki, ale i przez rodzice. Miała szczęście na takich przyjaciół jakich znalazła...