POV: Syriusz
Gdyby ktoś powiedział Syriuszow, że będzie się całował z swoim przyjacielem, zaśmiałby mu się w twarz. A jednak to robił. Kiedy tylko Syriusz I Remus zostawali sami, całowali się. Nikt, oprócz Elei, której powierzyłby każdy mały sekret, nie wiedział o tej relacji. W tłumie woleli udawać, że są tylko przyjaciółmi i niczym więcej. To co było między nimi, kiedy byli sami, miało zostać między nimi. Syriusz ciągle się bał, że ktoś się dowie.
Nie wiedział co czuje do niego Remus. Nie wiedział jak ma nazwać tą relację. Czy to było coś poważnego? Nie wiedział. Nie chciał pytać Remusa. Bał się, że ich relacja się skończy.
Remus leżał na łóżku. Nie czuł się najlepiej. Zbliżala się pełnia. Był blady i przemęczony życiem, przynajmniej takie wrażenie miał Syriusz. Luty zaczął się deszczowo i zimno. Już miał dość pogody. Treningi qudditcha robiły się męczące. Latanie w deszczu nie było jego ulubioną rzeczą.
Wieczorem Syriusz i Ramus zostali sami. James znowu gdzieś zniknąć, Syriusz nawet nie chcial się zastanawiać gdzie, a Peter siedział w pokoju wspólnym z dziewczynami. Syriusz usiadł przy biurku, chcąc napisać wypracowanie dla McGonagall, bo już groziła mu szlabanem jeśli go nie napisze.
Nie potrafił się skupić. Jego myśli ciągle uciekały w inne miejsca. Szczególnie do osoby, która leżała teraz na łóżku. Nie potrafił przestać o nim myśleć. Jak myślał o Remusie czuć się spokojny.
Wzdrygnął się jak poczuł ruch za sobą. Remus w końcu wygramolił się z łóżka. Założył na siebie sweter, który już chyba dwa dni leżał na jego krześle.
- Powinieneś leżeć - powiedział Syriusz odwracając się do niego.
- Nie bądź głupi. Marnuje tylko czas - powiedział, otwierając okno i wyciągając paczkę papierosów z szuflady.
- James znowu poczuje, że paliłeś i znowu będzie narzekał, że żyjemy jak jacyś bezdomni - Syriusz wywrócił oczami, a Remus uśmiechnął się lekko - Uwielbiasz go denerwować.
- Nawet nie wiesz jak - mruknął Remus zapalając papierosa. Syriusz usiadł obok niego. Przez uchylone okno wlatywalo chłodne zimowe powietrze. Remus zaciągnął się papierosem i podał go Syriuszowi. Zaciągnął się i powoli wypuścił powietrze z ust.
- Remus, co jest między nami? - zapytał w końcu Syriusz. Remus chwilę patrzył w jeden punkt i nic nie odpowiadał.
- A co ma być? - zapytał, papierosa od Syriusza.
- My jesteśmy razem czy nie? Co jest między nami? - zapytał ponownie.
- Nie mów, że przeszkadza ci to, że nie jesteś związku.
- Nie chodzi mi o to. Od świat coś między nami jest i nie da się tego ukryć. Jak tylko zostajemy sami...
Remus zgasił papierosa i zamknął okno. Syriusz oparł się tyłem o biurku i założył ręce na piersi. Przez chwilę była między nimi cisza. Syriusz od razu poczuł wyrzuty sumienia. Mógł nie zadawać tego pytania i wszystko byłoby między nimi takie jak dawniej.
- Chcesz mi powiedzieć, że coś do mnie czujesz? - zapytał Remus.
- A calowalbym cię gdybym niczego nie czuł? Myślałem, że to już jest raczej jasne.
- Co ja mam ci odpowiedzieć, Syriusz? - westchnął - Podoba mi się spędzanie czasu z tobą. Chcę być z tobą. Naprawdę nie wiem co chcesz ode mnie usłyszeć.
- Chcesz być ze mną?
- Syriusz... tak, chce - wymamrotał pod nosem. Syriusz uśmiechnął się szeroko - Nie śmiej się tak głupio.
- Nie bądź taki, Remus - powiedział Syriusz podchodząc do chłopaka. Złączył ich usta w dlugim pocałunku.
- Ale... najlepiej będzie jak nie będziemy nikomu mówić. Przynajmniej na razie. Nie wiemy jak zareagują.
- W porządku. Nie powiemy nikomu - powiedział Syriusz.
- Dzięki - wymamrotał - Muszę się położyć. Czuję się jak śmierć.
Syriusz znowu usiadł do biurka, chcąc skończyć wypracowanie. Po rozmowie z Remusem czuł się jakoś inaczej. Czuł ulgę. Było mu lżej na sercu. Nie czuł już tego niepokoju co na początku. Nie przeszkadzało mu to, że Remus nie chce mówić nikomu o nich, sam nie chciał.
Nad pergaminem siedział do późna. Dopiero jak skończył James wszedł do dormitorium. Syriusz spojrzał na niego zdziwiony. Ostatnio późno wracał do dormitorium i coraz mniej rozmawiali ze sobą. Nie spędzali już tyle czasu ze sobą jak kiedyś. Albo coś się między nimi psuło, albo po prostu dorastali i nie byli już sobie potrzebni.
- Gdzie byłeś? - zapytał Syriusz.
- Polatać, a potem siedziałem w pokoju wspólnym. Pisałeś to cały czas? - zapytał.
- Ta... no wiesz jaka jest McGonagall.
- Jasne - wymamrotał.
- Wszystko dobrze? Jesteś jakiś dziwny.
- Tak, czemu miałoby być inaczej?
- Po prostu pytam - wzruszył ramionami.
- Wszystko dobrze - powiedział James I wszedł do łazienki. Syriusz westchnął I położył się do łóżka. Chciał zasnąć, żeby tylko nie myśleć o wszystkim co go ostatnio spotyka.
CZYTASZ
Come In With The Rain | The Marauders
FanfictionEleia nigdy nie miała szczęścia, a szczególnie do związków. Każdy w jaki wchodziła kończył się porażką i złamanym sercem. Eleia dużo cierpieła, nie tylko przez drugie połówki, ale i przez rodzice. Miała szczęście na takich przyjaciół jakich znalazła...