Drzwi pokoju Elei nagle się otwarły, a Eleia podskoczyła na łóżku. Syriusz zamknął drzwi pokoju i chodził od drzwi do okna. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Jest siódma rano! - krzyknęła Eleia.
- Stało się coś dziwnego! - powiedział Syriusz nie przestając chodzić.
- Możesz usiąść? Co się stało?
- Nie potrafiłem spać w nocy, więc zszedłem do kuchni, a tam był Remus - zaczął - Zaczęliśmy rozmawiać, wiesz jak zwykle. Było ciemno. Byłem zmęczony i później... zrobiłem coś głupiego, El! Nie spałem całą noc. Bo ciągle myśleć o tym.
- Syriusz!
- Pocałowałem Remusa!
Eleia otworzyła usta nie wiedząc co powiedzieć i jak to skomentować. Syriusz schował twarz w dłoniach.
- Co mi odbiło?
- A Remus? Jak zareagował?
- Uciekł! Odwzajemnił pocałunek, a potem mnie odepchnął i uciekł! - wymamrotał - Jestem kretynem.
- Na pewno przesadzasz, Syriusz - powiedziała, a chłopak westchnął.
W tym momencie usłyszeli dzwonek, który świadczył, że śniadanie jest już gotowe. Eleia była zdziwiona, że tak długo spała i Syriusz dopiero ją obudził.
- Wrócimy do tej rozmowy - powiedział Syriusz.
Eleia już czuła niezręczność panującą w pomieszczeniu między Remusem I Syriuszem. Cieszyła się, że w końcu coś się między nimi wydarzyło, ale nie przemyślała, że Remus może nic do niego nie czuć. Syriusz go całkiem zaskoczył, a o tym nigdy nie pomyślała.
Zeszli na dół gdzie większość już siedziała przy stole. Brakowało tylko Marleny i Dorcas. Eleia usiadła między Remusem, wzrok miał wbity w talerz i nawet nie spojrzał na niego, a Syriuszem, który też unikał spojrzeń w jego stronę. Jeśli to tak dalej pójdzie wszyscy będą wiedzieć, że coś się między nimi wydarzyło.
- Dzisiaj mamy dużo do roboty - powiedziała Euphemia, kiedy dziewczyny się pojawiły. Dorcas miała rozmazaną pomadkę wokół ust, a Marlena rozwalone włosy. Eleia uśmiechnęła się pod nosem. Euphemia zaczęła rozdzielać zadania.
- Eleia, Remus pójdziecie na strych po ozdoby świąteczne, a później będziemy ozdabiać choinkę. Flemont zaraz powinien przejechać z choinką.
Eleia i Remus ruszyli za na koniec domu i tam znaleźli drabinę prowadząca na strych. Weszli na górę. Podłoga skrzypiała, a w powietrzu unosił się zapach kurzu. Panował tam półmrok.
- Tam są jakieś kufry - powiedziała Eleia.
- Powiedzial ci, prawda? - zapytak Remus, Eleia spojrzała na niego lekko zdziwiona - Syriusz.
- Ach... tak, powiedział mi. Nikomu nic nie powiem - powiedziała.
- Nie chodzi mi o to. Co Syriusz mówił?
- Cóż... Był przejęty, trochę nerwowoy.
- Co mówił, Eleia? - zapytał ponownie.
- Nic konkretnego. Ciągle nazywał się kretynem...
- Żałował tego?
- Ty uciekłeś, Remus! - powiedziała Eleia - Jak myślisz co sobie pomyślał potem?
- Nie powinien tego robić - powiedział ostro.
- Powinniście ze sobą porozmawiać. Nie będę waszą pośredniczką! To jest sprawa między wami.
Remus zamilknął i schylił się do jednego kufra. Strzepnął z niego kurz i zakaszlał cicho. Otworzył kufer I zaczął wyjmować rzeczy.
- Nie... Nie wiedziałem co mam zrobić - powiedział w końcu Remus.
- Jak sie czujesz wtedy? Kiedy Syriusz cię całował?
- Nie tak głośno! Nie wiem. Dziwnie, ale... dobrze. Inaczej. Nie wiek jak to opisać.
- Podoba ci się?
- To Syriusz, Eleia. Przyczepił się na pierwszym roku i nie chce odpuścić.
- Podoba ci się - stwierdziła z lekkim uśmiechem.
- Mieliśmy coś zrobić - powiedział Remus zmieniając temat.
- Porozmawiaj z nim. Dobrze wam to zrobi.
***
Po całym dniu pomagania Euphemii w przygotowaniu do swiat Eleia była wykończona. Wyszła razem z Syriuszem na taras. Chłopak narzucił na nią skórzaną kurtkę. I wyjął paczkę papierosów. Jednego podał Elei.
- Ten cały dzień był okropny - powiedział Syriusz wypuszczając dym z ust.
- Rozmawialiście?
- Unika mnie cały dzień. To wszystko jest bezsensu. Zwaliłem sprawę. Remus nie będzie chciał nawet słowa ze mną zamienić.
- To ty spróbuj z nim porozmawiać! Nie możesz tego tak zostawić.
- Chciałem! Nie chciał ze mną gadać.
- Na Merlina, Syriusz! Jak ci zależy na czymś to zrób to! Nie możesz zostawić tego jak jest, bo będziesz żałował! Niczym w życiu się tak nie przejąłeś jak tym co się teraz stało! Walcz o to, Syriusz! Nie jesteś jakimś słabeuszem, który zostawia sprawy bez rozwiązania. Nie jesteś tchórzem, a zachowujesz się jakbyś nim był! Zrób coś, Syriusz. Nikt tego nie zrobi za ciebie!
Syriusz wypuścił powietrze z ust. Eleia rzuciła papierosa na ziemię I wróciła do środka. Usiadła na kanapie obok Petera.
- Ciężki dzień? - zapytał.
- A żebyś wiedział - powiedziała.
- Masz! Zrobi ci się lepiej - powiedział podając jej piernika.
- Dzięki, Pete.
Kontem oka zauważyła jak Remus wychodzi na taras do Syriusza, który dalej tak stał. Eleia odwróciła wzrok I zaczęła rozmawiać z Peterem. Tak spędzała cały wieczór.
CZYTASZ
Come In With The Rain | The Marauders
FanfictionEleia nigdy nie miała szczęścia, a szczególnie do związków. Każdy w jaki wchodziła kończył się porażką i złamanym sercem. Eleia dużo cierpieła, nie tylko przez drugie połówki, ale i przez rodzice. Miała szczęście na takich przyjaciół jakich znalazła...