Rozdział 17

38 6 0
                                    

Drzwi pokoju Elei nagle się otwarły, a Eleia podskoczyła na łóżku. Syriusz zamknął drzwi pokoju i chodził od drzwi do okna. Wyglądał na zdenerwowanego.

- Jest siódma rano! - krzyknęła Eleia.

- Stało się coś dziwnego! - powiedział Syriusz nie przestając chodzić.

- Możesz usiąść? Co się stało?

- Nie potrafiłem spać w nocy, więc zszedłem do kuchni, a tam był Remus - zaczął - Zaczęliśmy rozmawiać, wiesz jak zwykle. Było ciemno. Byłem zmęczony i później... zrobiłem coś głupiego, El! Nie spałem całą noc. Bo ciągle myśleć o tym.

- Syriusz!

- Pocałowałem Remusa!

Eleia otworzyła usta nie wiedząc co powiedzieć i jak to skomentować. Syriusz schował twarz w dłoniach.

- Co mi odbiło?

- A Remus? Jak zareagował?

- Uciekł! Odwzajemnił pocałunek, a potem mnie odepchnął i uciekł! - wymamrotał - Jestem kretynem.

- Na pewno przesadzasz, Syriusz - powiedziała, a chłopak westchnął.

W tym momencie usłyszeli dzwonek, który świadczył, że śniadanie jest już gotowe. Eleia była zdziwiona, że tak długo spała i Syriusz dopiero ją obudził.

- Wrócimy do tej rozmowy - powiedział Syriusz.

Eleia już czuła niezręczność panującą w pomieszczeniu między Remusem I Syriuszem. Cieszyła się, że w końcu coś się między nimi wydarzyło, ale nie przemyślała, że Remus może nic do niego nie czuć. Syriusz go całkiem zaskoczył, a o tym nigdy nie pomyślała.

Zeszli na dół gdzie większość już siedziała przy stole. Brakowało tylko Marleny i Dorcas. Eleia usiadła między Remusem, wzrok miał wbity w talerz i nawet nie spojrzał na niego, a Syriuszem, który też unikał spojrzeń w jego stronę. Jeśli to tak dalej pójdzie wszyscy będą wiedzieć, że coś się między nimi wydarzyło.

- Dzisiaj mamy dużo do roboty - powiedziała Euphemia, kiedy dziewczyny się pojawiły. Dorcas miała rozmazaną pomadkę wokół ust, a Marlena rozwalone włosy. Eleia uśmiechnęła się pod nosem. Euphemia zaczęła rozdzielać zadania.

- Eleia, Remus pójdziecie na strych po ozdoby świąteczne, a później będziemy ozdabiać choinkę. Flemont zaraz powinien przejechać z choinką.

Eleia i Remus ruszyli za na koniec domu i tam znaleźli drabinę prowadząca na strych. Weszli na górę. Podłoga skrzypiała, a w powietrzu unosił się zapach kurzu. Panował tam półmrok.

- Tam są jakieś kufry - powiedziała Eleia.

- Powiedzial ci, prawda? - zapytak Remus, Eleia spojrzała na niego lekko zdziwiona - Syriusz.

- Ach... tak, powiedział mi. Nikomu nic nie powiem - powiedziała.

- Nie chodzi mi o to. Co Syriusz mówił?

- Cóż... Był przejęty, trochę nerwowoy.

- Co mówił, Eleia? - zapytał ponownie.

- Nic konkretnego. Ciągle nazywał się kretynem...

- Żałował tego?

- Ty uciekłeś, Remus! - powiedziała Eleia - Jak myślisz co sobie pomyślał potem?

- Nie powinien tego robić - powiedział ostro.

- Powinniście ze sobą porozmawiać. Nie będę waszą pośredniczką! To jest sprawa między wami.

Remus zamilknął i schylił się do jednego kufra. Strzepnął z niego kurz i zakaszlał cicho. Otworzył kufer I zaczął wyjmować rzeczy.

- Nie... Nie wiedziałem co mam zrobić - powiedział w końcu Remus.

- Jak sie czujesz wtedy? Kiedy Syriusz cię całował?

- Nie tak głośno! Nie wiem. Dziwnie, ale... dobrze. Inaczej. Nie wiek jak to opisać.

- Podoba ci się?

- To Syriusz, Eleia. Przyczepił się na pierwszym roku i nie chce odpuścić.

- Podoba ci się - stwierdziła z lekkim uśmiechem.

- Mieliśmy coś zrobić - powiedział Remus zmieniając temat.

- Porozmawiaj z nim. Dobrze wam to zrobi.

***

Po całym dniu pomagania Euphemii w przygotowaniu do swiat Eleia była wykończona. Wyszła razem z Syriuszem na taras. Chłopak narzucił na nią skórzaną kurtkę. I wyjął paczkę papierosów. Jednego podał Elei.

- Ten cały dzień był okropny - powiedział Syriusz wypuszczając dym z ust.

- Rozmawialiście?

- Unika mnie cały dzień. To wszystko jest bezsensu.  Zwaliłem sprawę. Remus nie będzie chciał nawet słowa ze mną zamienić.

- To ty spróbuj z nim porozmawiać! Nie możesz tego tak zostawić.

- Chciałem! Nie chciał ze mną gadać.

- Na Merlina, Syriusz! Jak ci zależy na czymś to zrób to! Nie możesz zostawić tego jak jest, bo będziesz żałował! Niczym w życiu się tak nie przejąłeś jak tym co się teraz stało! Walcz o to, Syriusz! Nie jesteś jakimś słabeuszem, który zostawia sprawy bez rozwiązania. Nie jesteś tchórzem, a zachowujesz się jakbyś nim był! Zrób coś, Syriusz. Nikt tego nie zrobi za ciebie!

Syriusz wypuścił powietrze z ust. Eleia rzuciła papierosa na ziemię I wróciła do środka. Usiadła na kanapie obok Petera.

- Ciężki dzień? - zapytał.

- A żebyś wiedział - powiedziała.

- Masz! Zrobi ci się lepiej - powiedział podając jej piernika.

- Dzięki, Pete.

Kontem oka zauważyła jak Remus wychodzi na taras do Syriusza, który dalej tak stał. Eleia odwróciła wzrok I zaczęła rozmawiać z Peterem. Tak spędzała cały wieczór.

Come In With The Rain | The MaraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz