Walentynki. Eleia często spędzała je z randomową osobą, która ją zaprosiła. Tym razem było inaczej. Chciała je spędzić z Jade. Walentynki wypadały w sobotę i wszystkie pary chciały wybrać się do Hogsmeade. Prawie wszyscy mieli w tym roku parę. Remus i Syriusz mówili wszystkim, że nie mają nikogo z kim mogliby spędzić walentynki, a tak naprawdę szli ze sobą. James szedł z jakąś randomową dziewczyną, która zaprosiła go na randkę. Peter też szedł z dziewczyną, która zaprosiła go na randkę i sam był tym wszystkim zestresowany.
- El, ja nie chce nic mówić, ale tam jest zimno. Na pewno chcesz iść w tak krótkiej spódniczkę? - zapytał Syriusz zaciągając się papierosem. Nie wiedziała jak udało mu się wejść do jej pokoju I chyba wolała nie wiedzieć
- Nie pal mi w pokoju - upomniała go Eleia.
- Otworzyłem okno - powiedział - Lepiej ubierz to - wskazał na długą czarną suknie.
- Będę wygadać jak zakonnica - powiedziała Eleia.
- Nie denerwuj się - Syriusz zgasił papierosa i wstał - O co chodzi?
- To moje pierwsze walentynki z kimś kto... serio coś dla mnie znaczy - wyznała. Syriusz uśmiechnął się lekko.
- Dasz sobie radę. Zawsze dajesz - powiedział obejmując ją - Nie masz czym się przejmować. Ubierz to i będzie dobrze.
Wyciągnął czarną sukienkę z długim rękawem. Eleia ubrała się w to I rozpuściła włosy. Miała je kręcone i nie zawsze jej się to podobało.
- Wyglądam jakbym miała siano na głowie - westchnęła Eleia.
- Dobrze wyglądasz - powiedział Syriusz - Zaraz się spóźnisz, El!
Oboje wybiegli z dormitorium i zbiegli po schodach. W biegu Syriusz krzyknął do niej "powodzenia", a Eleia mu tylko odmachała. Wybiegła z pokoju wspólnego, a Jade już tam stała. Uśmiechnęła się szeroko.
- Biegłaś? - zapytała chwytając ją za rękę.
- Myślałam, że się spóźnię - wydyszała.
- Przecież bym poczekała - uśmiechnęła się Jade.
W Hogsmeade było pełno uczniów. Eleia nigdy nie wiedziała takich tłumów. W Trzych Miotłach nie było już miejsca. Dotarły do jakieś małej kawieranki na uboczu. Przynajmniej tak nie było tyle ludzi.
- Nigdy nie wiedziałam tutaj tyle ludzi - powiedziała Eleia.
- To przez te walanetynki - powiedziała - Jeśli już o tym mówimy to mam coś dla ciebie.
- Nie musiałaś - powiedziała szybko Eleia. Sama nic nie miała dla niej.
- To jest naprawdę drobiazg. Otwórz - powiedziała z uśmiechem, podając jej mały woreczek. Otworzyła go, a jej oczom ukazała się czarną bransoletka z koralików - Moja siostra takie robi pomyślałam, że może ci się spodobać.
- Jest cudowna - powiedziała Eleia z lekkim uśmiechem i założyła bransoletkę.
POV: James
Był na wielu nieudanych randkach, ale ta była wyjątkowo nieudana. Nudził się przez cały czas, a dziewczyna, chociaż się starała, nie potrafiłaby znaleźć tematu, który zainteresowałby Jamesa.
Wrócił do zamku znudzony i wkurzony. Wszedł do dormitorium i wziął do ręki mapę huncwotów. Znowu zauważył Regulusa w tym samym miejscu co zawsze. Nie myśląc za wiele wziął swoje rzeczy i wyszedł.
Regulus stał na wierzy astronomicznej, oparty o barierki. Nie widział go w w Hogsmeade, ale podejrzewał, że taki chłopak jak on, nie umawia się na randki. Regulus odwrócił się w stronę Jamesa. Minę miał poważną, tak jak zwykle. James przyjrzał się jego twarzy. Zmęczenie aż od niego biło.
- Nie miałeś jakieś randki dzisiaj, Potter? - zapytał oschło.
- Mogę spytać o to samo - powiedział I stanął obok niego - Nie była udana. Nawet nie chciałem na nią iść.
- Od kiedy nie jesteś zainteresowany randkami?
- Dla twojej wiadomości, Syriusz w ogóle nie miał żadnej - powiedział James.
- Poważnie? On się dobrze czuje? - James zaśmiał się.
- To nie jest łatwe, iść na randkę z dziewczyną, którą ledwo znasz. Ona znowu się zachowywała jakby znała mnie świetnie. Cały czas gadała... o mnie. Pierwszy raz w życiu mi się to nie podobało.
- Nie podobało Ci się jak dziewczyna nawija cały czas o tobie? Chyba oboje ostatnio upadliście na głowę - powiedzial Regulus.
- Czemu z nikim się nie spotkałeś?
- Nie obchodzę walentynek. Są głupie - powiedział Regulus - Nie rozumiem tego szału, że każdy musi znaleźć sobie kogoś na walentyki. Randki to nie moja bajka.
- Jasne - mruknął James.
- Co?
- Nic! Rozumiem, że nie chodzisz na randki - James wzruszył ramionami.
- Brzmisz jakby cię to bawiło. Nie poznałem jeszcze osoby, z którą dobrze się bym bawił.
- Nikt ci się nigdy nie podobał?
- Oczywiście, że ktoś mi się kiedyś podobał! Nie czułem tego, rozumiesz? Nie jestem robotem, Potter. Mam uczucia - powiedział wyciągając papierosa.
- Czasem się zachowujesz jak robot - powiedział James, Regulus przewrócił oczami.
- Naprawdę nie wiem jak ludzie z tobą wytrzymują - wyznał Regulus - Jesteś czasem nie do zniesienia.
- Często to słyszę - powiedział James, ignorując ukłucie w sercu.
- Nie chciałem, żeby to...
- Nie przejmuj się - powiedział James I machnął ręką - To nic takiego.
- Słuchaj, mam zły dzień i trochę wyżywam się na tobie.
- Zauważyłem. To nic takiego. Przeżyje - James posłał mu lekki uśmiech - Nie musisz mieć żadnych wyrzutów sumienia.
- Nie mam. Po prostu uznałem, że to może ci urazić - powiedział - Dość łatwo cię urazić.
- Tym mnie uraziłeś!
- Zdecyduj się, Potter!
- Żartuje. Nie gorączkuj się tak - powiedział James. Regulus westchnął głośno - Jesteś naprawdę spięty.
- Po co ty tu w ogóle przychodzić i skąd, za każdym razem, wiesz, że tu jestem?
- Nie wiem. Lubię tu przychodzić. Lubię robić sobie z ciebie żarty i patrzeć jak cię denerwuje. Lubię... rozmawiać z tobą. Nie patrzysz na mnie tak jak inni. Nie oceniasz mnie. Nie patrzysz z żalem na mnie. Uspokojam się tutaj. Tak jak ty.
- Nie jestem taki jaki myślisz, Potter - powiedział Regulus.
- Mówię tylko, że nie chce tego przerywać. Wciąż tu będę przychodzić. Aż mnie polubisz - powiedział James, a Regulus się zaśmiał. Po raz pierwszy przy nim szczerze się zaśmiał
- Jesteś naparwde zdesperowany. Mój brat zaczyna cię wkurzac i potrzebujesz nowych znajomych?
- Mam pełni znajomych. Wciąż tu będę przychodzić i nie zmienisz tego
- Niech Ci będzie, Potter.
CZYTASZ
Come In With The Rain | The Marauders
FanfictionEleia nigdy nie miała szczęścia, a szczególnie do związków. Każdy w jaki wchodziła kończył się porażką i złamanym sercem. Eleia dużo cierpieła, nie tylko przez drugie połówki, ale i przez rodzice. Miała szczęście na takich przyjaciół jakich znalazła...