3. Rozmowa

1.3K 36 8
                                    

Wsiadłam do auta. Will długo coś przeglądał na telefonie więc poszłam w jego ślady. Od razu jak weszłam na insta wyświetlił mi się filmik naszej wojny tanecznej. Uśmiechnęłam się pod nosem pod koniec filmu.

- Max- zaczął Will po dłuższej ciszy

Och jak ja się cieszę że to on jest moim opiekunem prawnym. Jest najspokojniejszy z ze wszystkich braci Monet.

- czym ten chłopak cię tak bardzo sprowokował?- zapytał na razie spokojnie

- niczym ważnym- mruknęłam

- Max.

- okej! nazwał mnie małym Moneciątkiem- burknęłam lekko zażenowana

- zaczął się nabijać ze mnie że bez braci nie umiem sobie z niczym poradzić, że jestem najmłodsza i najpewniej najbardziej rozpieszczona!- kontynuowałam

Will słuchał mnie uważnie, nie wyglądał na takiego co miał zaraz ryknąć.

- Maxie, to jest czysta zazdrość- westchnął Will

- nie powinnaś się tak szybko denerwować na te zaczepki- dodał

- wiem że pewnie jesteś za to zły- mruknęłam

- nie jestem zadowolony tym faktem, ale nie jestem zły- powiedział

- tylko masz więcej tego nie robić, dobrze?- po tych słowach mocno mnie do siebie przyciągnął i przytulił

- a tak a propo, jesteś  naszą małą, rozpieszczoną księżniczką, naszym małym Moneciątkiem- uśmiechnął się

- każdy z chłopaków poszedł by za tobą w ogień uwierz mi- na te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu

W między czasie kątem oka zobaczyłam jak zmienia mnie w kontaktach z ,,Maxie💎'' ,,na moje małe Moneciątko💕''

- to słodkie przezwisko- szepnął po czym ruszyliśmy

Gdy zaparkowaliśmy w garażu od razu zmarkotniałam. na 99% czekali tam w środku na mnie moi ukochani trzej bracia których nie było gdy ich potrzebowałam. O dziwo był tylko Dylan i Hailie. No tak, jak wagary to po całemu.

- co się stało Max?- zapytała Hailie

- Max miała dziś gorszy dzień- odpowiada za mnie Will widząc moją minę

- mogę ci jakoś pomóc?- zapytała

- tak, zejść mi z oczu- burknęłam na co dostałam morderczy wzrok od mojego opiekuna

-nie, nie możesz- dodałam widząc jego wzrok

Z Willem rozstałam się na górnym korytarzu, on poszedł do skrzydła pracowniczego, a ja do pokoju. Od razu rozwaliłam się na łóżku, i zaczęłam przeglądać internet. Byłam zmęczona więc poszłam spać na kilka godzin. Obudziłam się około północy. Na stoliku nocnym zobaczyłam kanapki, zapewne które podali na kolacji. Przyznaje byłam trochę głodna, dlatego więc spałaszowałam cały talerz. Spojrzałam na zegarek. Północ, a ja w ogóle nie byłam śpiąca. Spojrzałam na insta. Postu z wojną taneczną już nie było. No tak, kontrola Vince'a. Po jakimś czasie odpaliłam grę na konsoli i zaczęłam grę. Znudziło mi się po godzinie, więc zadzwoniłam na kamerkę do Brooke

- śpisz?- zapytałam gdy odebrała

- tak- powiedziała z sarkazmem

- a ty czemu nie śpisz?- zapytała po chwili

- spałam wcześniej- machnęłam ręką

- a ty jak się czujesz?- dodałam

- jest ok, jutro będę w szkole- chrypnęła

- myślisz, że twoi bracia pozwoliliby Ci nocować u mnie?- zapytała

- nie wiem- westchnęłam

Dobrą godzinę sobie poplotkowałyśmy. Opowiedziałam Brooke o sytuacji z Jasonem i o rozmowie z dyrektorem. Mówiła że żałuje że jej wtedy ze mną nie było. Gdy już się rozłączyłam zeszłam na dół. Nie wiedziałam do końca co zrobić, więc poszłam do kuchni wzięłam sobie jakieś słodycze i poszłam do biblioteki gdzie jak dobrze pamiętam stało pianino. Dobrze zapamiętałam. Usiadłam na ławeczce na przeciwko pianina i zaczęłam sobie coś brzękać. Nagle przypomniała mi się piosenka którą nauczył mnie grać Vince gdy miałam 10 lat. Zaczęłam powoli grać ten utwór na klawiszach, o dziwo jeszcze pamiętałam jak się gra. Od 5 lat nie sięgałam po pianino i nie wiem co mnie dzisiaj tak nagle natchnęło. To mi trochę przypominało rodziców. Prawie w ogóle nie uczestniczył w moim dzieciństwie. Mamy też nie było. Umarła.

Chwilę pograłam i wróciłam do mojego pokoju. Była 3 więc poleżałam w łóżku włączyłam sobie jakiś podcast na słuchawkach i tak przeczekałam do 5. Gdy nastała już ta godzina przebrałam się w czarny dres i poszłam do kuchni. Tam poczekałam chwilę na Eugenie która zaczynała o tej godzinie. 

- o cześć Max- przywitał się ze mną Will wychodzący na bieganie

Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. 

- wcale się nie dziwię że tak rano wstałaś, wczoraj jak zasnęłaś to kazałem Cię nie budzić- zaśmiał się krótko i wyszedł biegać

Chwilę po jego wyjściu przyszła Eugenie.

- oh witaj Max, nie spodziewałam się tutaj ciebie o tej godzinie- uśmiechnęła się

Razem przygotowałyśmy kilka porcji Pancakesów i gdy ona poszła posprzątać w domu, ja nakryłam do stołu. Postawiłam kilka syropów w tym czekoladowy i klonowy, świeże owoce i bitą śmietanę. Około 7 na dół zaczęli schodzić chłopaki. Pierwszy zszedł Vince ale ten szybko się ulotnił z kawą w ręku, i potem zeszli bliźniacy z Dylanem. Jako iż ja wcześniej zjadłam poszłam teraz ubrać szkolny mundurek. Gdy zeszłam chłopacy dalej konsumowali, więc do nich dołączyłam, bo kocham Pancakes. Wzięłam jednego i nawaliłam na niego bitej śmietany i polałam sosem czekoladowym i klonowym. Wsunęłam go szybko i poszłam do garażu za Tonym z którym dzisiaj jechałam. Wyjątkowo dzisiaj nie jechał motorem, więc z nim jadę. Ogólnie od czasu do czasu mogę jeździć motorem ale tylko czasami. Boją się wypadku. W ciszy pojechaliśmy do szkoły. Gdy wysiadłam chciałam od razu iść do Brooke, ale zaczepił mnie dyrektor i poprosił mnie do swojego gabinetu.

- z zaistniałą sytuacją Maxine zapewne domyślasz się jaką zakazuję ci dalej bycia liderką i uczestniczenia w zajęciach tanecznych.

- co?! Przecież to był tylko jeden raz!- krzyknęłam

- musisz ponieść konsekwencję swoich działań- powiedział

- zaraz wszystko powiem Vincentowi i zobaczymy czy dalej będzie dawał kasę na tą budę- warknęłam poddenerwowana

Widać że dyrektor lekko się wzdrygnął, ale dalej kontynuował.

- ależ Maxine zajęcia taneczne to tylko dodatek, a nie.

Wściekła nie chcąc już słuchać tego człowieka wyszłam z gabinetu i od razu skierowałam na halę gimnastyczną. Otworzyłam swoją szafkę i wyrzuciłam z niej wszystkie rzeczy związane z tańcem. Usiadłam w śród bałaganu i zaczęłam płakać. Tak ja płaczę. To raczej rzadko spotykana rzecz. Ale jednak jesteśmy tylko ludźmi. Od razu wyjęłam telefon i na naszej grupie zwołałam zebranie na najbliższej długiej przerwie. Poszłam to toalety i przemyłam kilka razy twarz i wyszłam na korytarz.

- Max gdzie ty byłaś?- podbiegła do mnie Brooke

Znacząco pociągnęłam ją za ramię do jakiegoś kąta i wszystko powiedziałam.

- wylali cię z drużyny?!- zakryła buzię rękami

- tak- potwierdziłam

- dlatego zwołałaś nas na długiej przerwie?- zapytała

- tak- powtórzyłam

- to straszne!

- wiem- westchnęłam po czym usłyszałyśmy dzwonek, więc udałyśmy się na lekcje





Hejka! Mam nadzieję że wam się podoba kolejna część tej serii! Miłego dnia/wieczoru🐼💎

Rodzina monet💎💎💎Skarb   ~Max ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz