23. Wszystko moja wina

771 38 8
                                    

Zostałam usadowiona na kanapie w salonie, przez zdenerwowanego Willa. Niemalże od razu dostałam szklankę wody i nakaz nie ruszania się z miejsca. Cóż tu wiele mówić... wodę PRZEZ PRZYPADEK wylałam, gdy sięgałam ją ręką, a ten nakaz... nakazu to akurat nie złamałam. Siedziałam z głupkowatym uśmieszkiem zadowolona już z nie pamiętam czego. Byłam mocno upita. Co jakiś czas tylko zmieniałam pozycje siedzącą na kanapie z czego moje włosy się naelektryzowały, przez co teraz latają mi wokół głowy jak u kosmity. Jedno niesforne ramiączko od sukienki ciągle mi spadało, ale dałam mu spokój gdy po raz enty nie udało mi się zawiesić go na moim ramieniu. Ciągle wydawałam z siebie jakieś dzikie chichoty, albo piszczałam jak oszalała, machając rękami, przez co o mało nie trzepnęłam przechodzącego wściekłego Willa.

Gdy już dom opustoszał mój opiekun stanął na środku salonu rozglądając się wokół. Jego wzrok przystanął na mojej osobie, która akurat sięgała po leżącą serpentynę śmiejąc się pijanie. 

- Max.

Otrząsnęłam się ze śmiechu i odwróciłam się w jego stronę zdziwiona. 

- co to ma być- przetarł sobie oczy ręką załamany, a ja dalej milczałam

- główna zasada... nie robimy imprez w domu- podniósł głos 

Dalej milczałam.

- Max! Mów do mnie! Cholera zrobiłaś jakąś durną imprezę w naszym domu! Czemu to zrobiłaś!- stracił cierpliwość, no to koniec

- upiłaś się... zobacz na twój strój! Co to ma być!

Popatrzyłam na swoje ubranie. No tak... przebrałam się jeszcze przed imprezą w krótką granatową sukienkę całą obsypaną brokatem tego samego koloru. Miałam też dosyć mocny makijaż i gdzieś w kuchni leżą moje szpilki którymi cisnęłam w jakiegoś typa, gdy próbował ukraść widelce(ja nie wiem co ludzie mają w głowach), ale już wolałam o tym nie przypominać.

- zrobiłam to...- tu się chwilę zawahałam

Dostałam bonusik w postaci Vincenta który właśnie wkroczył do salonu. Strasznie mnie to wkurzyło, ale Will dalej czekał na wyjaśnienia.

- bez adwokata nic nie powiem- założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę urażona

- Maxine każde z nas dobrze wie jak to się skończy...- zniecierpliwił się Vince

- nie... wy nie wiecie, co teraz się teraz wydarzy- spojrzałam na nich spod łba i szybkim chodem skierowałam się do pokoju

Zgarnęłam tylko z szafki klucze do mojego auta i zeszłam z powrotem na dół przy okazji potykając się o czerwone kubki porozwalane na schodach. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę drzwi do garażu co moi bracia zauważyli i poszli moim śladem. 

Szybko wsiadłam do BMW i je odpaliłam.

- Max... co ty robisz?!- Will zapukał mi w okno na co mu je otworzyłam

- a na co ci to wygląda?- warknęłam- nie zatrzymasz mnie, pogódź się z tym.

Razem z kluczykami do auta miałam też pilot do bram. Odchyliłam lekko kluczyki tak by zasięg łapał bramę i od razu jak się otworzyła to ruszyłam autem w stronę bramy wjazdowej, którą też otworzyłam. Wyjeżdżając nawet nie spojrzałam za siebie. Jechałam tak szybko jak mogłam. Czy łzy napływały mi do oczu? Może... ale nie płakałam. Wszystko zadziało się tak szybko, że nawet nie zdążyłam przemyśleć co teraz mam ze sobą zrobić. Przecież nie wrócę do posiadłość, ta opcja odpada już na starcie. Reszta braci też nie, z tych samych przyczyn z jakich pierwsza opcja. Do Brooke nie pojadę, bo ma focha. Długo tak jechałam zastanawiając się co zrobić, aż nagle dostałam mocnego oświecenia.

Wujek Monty... dzwonię.

- halo?

- czy moja ulubienica wreszcie do mnie zadzwoniła?

- wujku potrzebuje twojej pomocy...- zaczęłam lekko zmieszana

- coś się stało?

- gdzie teraz jesteś?

- podróżuje tam i z powrotem... wiesz....

- mógłbyś po mnie przyjechać... przylecieć... cokolwiek?

- coś się stało?

- pokłóciłam się z braćmi...

- oj Max... niedługo się pewnie pogodzicie

- nie wujku, to nie będzie tak niedługo...- i opowiedziałam wujkowi co się stało i moją aktualną sytuację

- możesz proszę nie mówić nikomu, o tym, że rozmawialiśmy?- zapytałam niepewnie

- ... no dobra

Wybraliśmy miejsce spotkania, wujek przyjedzie z jakimś szoferem i on będzie kierował moje BMW dla bezpieczeństwa, bo tylko przypominam nie mam jeszcze prawa jazdy. Jednakże za nim dojechałam na wybrane miejsce zajechałam na stację benzynową. Zatankowałam auto do pełna i poszłam zapłacić. W papierkach by Will nie mógł sprawdzić gdzie płaciłam kartą. Kupiłam jeszcze jakieś chipsy i cappucino. Kierując się do auta podrzuciłam jakiemuś motorzyście telefon z lokalizacją. Tak ich, może zmylę. 





Hejka! Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział, ale nie miałam czasu, a nie chciałam go pisać na odwal się, dlatego teraz jest! Max uciekła z domu i jedzie do wujka Monty'ego, co z tego wyniknie i kiedy wróci do braci? Życzę wam udanych wakacji!🐼💎

Rodzina monet💎💎💎Skarb   ~Max ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz