9. Peter Evans

963 31 16
                                    

Dzisiaj po szkole miał do mnie przyjść Peter. Nie do końca wiedziałam o czym mamy to zrobić, ale mam nadzieję że Evans wie. Usłyszałam dzwonek. To na bank on.

- wejdź- rzuciłam i przepuściłam go przez drzwi

- cześć Max- powiedział

Gdy już rozebrał kurtkę poszliśmy do mojego pokoju.

- jest ktoś w domu?- zapytał

- tak, jest Dylan i Vincent, Dylan gdzieś za chwilę jedzie, a Vince pracuje czyli się tu nie zjawi- powiedziałam

- a reszta?- zapytał

Czemu on się tak pyta!? Pewnie się wstydzi.

- Will pojechał coś załatwić, a bliźniacy nie wiem- powiedziałam

- a za ile wrócą?- zapytał ponownie

- boże nie wiem!- westchnęłam

Zaprowadziłam go do mojego pokoju i zaczęliśmy robotę.

-wiesz o czym ma to być?- zapytałam

- boże nie wiem!- westchnął przedrzeźniając mnie po czym się uśmiechnął na co przewróciłam oczami

- mamy opisać swoje ostatnie urodziny- powiedział po chwili

- ok.

Wzięłam dwie kartki papieru, jedną podałam Peterowi, a drugą sobie zostawiłam. Napisałam jak poszliśmy z braćmi do restauracji i później wspólnie do kina(prywatna sala ofc). Potem położyliśmy je obok siebie i porównaliśmy.

- a prezenty?- zapytał na co ja się na niego spojrzałam

- zapomniałaś napisać- zaśmiał się

- nie, u nas nie dajemy prezentów dla nas najważniejszy jest czas z rodziną- uśmiechnęłam się lekko

- serio?? Najbogatsza dziewczyna w szkole i nie dostaje prezentów na urodziny?- pytał się

- jak wy dostajecie na urodziny nie wiem np. ciuchy lub Airpodsy ja mogę je sobie na codzień kupić, czas spędzony z rodziną jest najważniejszy- broniłam się

- w sumie racja- przytaknął

- możemy pozwiedzać dom?- zapytał gdy już skończyliśmy

- emmmm nie, ale mogę ci pokazać ogród- odpowiedziałam

- ok.

Gdy szliśmy na dół zniknął jego uśmiech. Ale potem gdy zobaczył że się na niego patrzę znów się pojawił. Dochodził już wieczór i słońce zachodziło. Przeszliśmy przez kuchnię gdzie Dylan się zbierał do wyjścia.

- idziemy do ogrodu- krzyknęłam w jego stornę

- ok!- okrzyknął mierząc wzrokiem Petera

- tylko się grubo ubierz- dodał

- duży macie ogród- skomentował gdy poczuliśmy zimny powiew wiatru

- wiem.

- a macie tu monitoring?- zapytał

- mamy- przytaknęłam

Chłopak chwilę się rozglądał po czym jego wzrok padł na beczki z wodą. Lodowatą wodą.

- co tam jest?- zapytał

- woda którą podlewamy ogród- powiedziałam

Razem podeszliśmy i otworzyliśmy jedną z nich. Spojrzałam się na Petera ten spoglądał na mnie wzrokiem pozbawionym uczuć.

- Pete co je...- nie skończyłam do kończyć ponieważ jego ręce powędrowały na moją szyję i głowę i zatopiły ją w zimnej wodzie

Próbowałam się szarpać, ale na marne. Powoli kończyło mi się powietrze bo nie zdążyłam go dużo nabrać. Próbowałam go bić rękami lub nogami ale szło kiepsko mi szło. Zaczęło mi się kończyć powietrze...

Miałam mroczki pod oczami...

Widok dna beczki zaczął mi się rozmazywać i czarnieć...

Próbowałam jak najdłużej się utrzymać powietrze, ale mi się nie udało...

Zaczęłam kaszleć pod wodą z powodu braku powietrza...

Nie miałam już powietrza...









Hejka! Kolejna część z tej serii! Ta trochę straszniejsza, ale więcej się dzieje! Co się stanie z Max? Czy to koniec biologicznej siostry Monetów? Czy Hailie będzie miała samych braci?

Pozdrawiam was serdecznie i miłego dnia/wieczoru!💎🐼

Rodzina monet💎💎💎Skarb   ~Max ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz