24. Dzwoni Will

926 39 4
                                    

Obudził mnie ostry ból głowy. Otworzyłam oczy... dalej jechaliśmy. Za oknami powoli wstawało słońce, a my sunęliśmy moim BMW przez prawie pustą autostradę. Odwróciłam głowę w stronę kierowcy który już też powoli przysypiał. Długo wlepiałam w niego wzrok, bo tak naprawdę nie miałam co robić. Mój telefon teraz miał jakiś obcy motorzysta. Było mi strasznie niewygodnie, dalej miałam na sobie brokatową kreacje która teraz mnie wszędzie szczypała. 

- możemy... możemy się zatrzymać na stacji?- zapytałam 

Niechętnie przerywałam podróż, bo jak najszybciej wolałam się dostać do apartamentu wujka Monty'ego, ale potrzebuję czegoś na głowę... i może przy okazji picia. Zatrzymaliśmy się na pierwszej lepszej stacji która była połączona z Burger King'iem do którego się po załatwieniu się. W odbiciu lustru widziałam u siebie mocno podkrążone oczy, bladą twarz, włosy roztrzepane na wszystkie strony... wyglądałam okropnie. Gdy już czekaliśmy na jedzenie wujek rozpoczął temat. 

- to... co zamierzasz zrobić Max?

- już przecież mówiłam- zacisnęłam szczękę udając zirytowaną

- hej, spokojnie, możesz u mnie mieszkać ile chcesz- sięgając przez oblepiony czymś stół pogłaskał mnie po ramieniu 

Spuściłam wzrok na kolana, gdzie moje paznokcie zdrapywały jakąś zaschniętą substancję. Skłamałbym mówiąc, że byłam aż tak z siebie dumna, że nie miałam lekkich wyrzutów sumienia. 

- Will dzwonił...trzy razy- przerwał moje zamyślenie Monty

- co? Odebrałeś?- zestresowałam się- już wiedzą?

- nie... nie odebrałem, ale będzie dzwonił... nie Max, on będzie dzwonił, nie odpuści puki cię nie znajdzie, znam Willa.

Wujkowi nagle zabrzęczał telefon.

- to Will- zakomunikował mi i posłał znaczące spojrzenie

- odbierz- westchnęłam niezadowolona i ucichłam

- siemasz Will, co tam?- wujek zrobił na głośno mówiący

- jest z tobą Max?

- nie?- odpowiedział wujek z udawanym zdziwieniem

- posprzeczaliśmy się trochę i uciekła.

- uciekła z waszej fortecy? Jak to jest możliwe!- zarechotał 

- to nie czas na żarty Monty, nie wiemy gdzie jest, chyba zgubiła telefon z nadajnikiem, daj znać jak do ciebie przyjdzie, martwię się.

Prychnęłam po czym zakryłam sobie usta z obawą, że wydam znowu jakiś niepożądany dźwięk

Will chyba nie usłyszał, ale potem się odezwał, więc miałam pewność, że słyszał

- co to było?

- nic? Oglądam telewizję.

- nie obrazisz się chyba jak wyślemy Dylana by poszukał Max gdzieś w twoich okolicach... prawda?

- n-nie...?

- dobrze, już wyjechał, więc pewnie niedługo będzie.

- ej Will, ale mnie nie ma teraz w domu- podrapał się po głowie Monty, widać było, że zjada go stres

- to gdzie jesteś?- zniecierpliwił się

- g-gdzieś?

Schowałam twarz w dłoniach. Już mogłam mu po prostu powiedzieć by się rozłączył.

- to lepiej wracaj- uciął krótko po czym się rozłączył

- musimy jechać Max-zakomunikował mi Monty 

- nie.

- co?- zdziwił się wuj

- nie- powtórzyłam

On milczał wyciągając w moją stronę rękę.

- myślałam, że mogę na tobie polegać Monty- wycedziłam

- i możesz!- krzyknął- nie mam zamiaru cię sprzedawać, żyj sobie u mnie ile chcesz.

Spojrzałam na niego nieufnie, ale podałam mu rękę, którą natychmiastowo chwycił. Zgarnął ze stołu niedawno przyniesione burgery i poszliśmy do auta.

- teraz ja prowadzę- powiedziałam pewnie i wpakowałam się na siedzenie kierowcy 

- no nie wiem Max...

- a ja wiem, siadasz... czy czekasz na taxi?- ponagliłam wujka na co ten obszedł samochód i usiadł na miejscu pasażera

Odpaliłam auto i ruszyłam biorąc w jedną rękę kierownicę, a w druga burgera. Przybliżyłam sobie fotel by było mi wygodnie i ruszyłam.


Hejka! Wiem, że czekaliście na dalsze losy Max, więc postarałam się jak najszybciej dodać kolejną część. Co myślicie o ucieczce Max? Życzę miłego czytania i do zobaczenia w następnej części.🐼💎

Rodzina monet💎💎💎Skarb   ~Max ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz