21. Zero atencji...

798 42 15
                                    

Zero humoru, zero spokoju i oczywiście zero atencji. Od razu jak weszłam do szkoły zaczęłam szukać Brooke, ale to ona znalazła mnie pierwsza. Miałam poważny wyraz twarzy i od razu wepchnęła mnie do damskiej toalety. Sprawdzając czy aby nikogo nie ma zaczęła wyjaśniać.

- twój brat przespał się z moją siostrą- wysyczała

- co?- to wszystko za szybko docierało do mojej głowy

- nie zgrywaj głupiej Max, na imprezie sylwestrowej- ciągnęła dalej dziewczyna

- przecież mnie tam nie było Brooke!- mruknęłam

- oh to brat się nie pochwalił!- westchnęła obruszona

Nastała chwila ciszy, żadna z nas nawet nie wydusiła słowa.

- kończąc... Grace źle się czuje- wstała z deski klozetowej na której siedziała nie spuszczając ze mnie wzroku

- nie pomyślałaś, że może dalej ma kaca po sylwestrze? Nie wiem!- skrzyżowałam ręce 

- módl się by to był kac- warknęła i wyszła z kabiny

- to chyba jakieś żarty- prychnęłam do siebie wychodząc z łazienki

Czy byłam zła? No gdzieeee byłam wkurzona, jakby to moi bracia ujęli wkurwiona. Jak już mowa o moich braciach, to gdzie do cholery oni są. Nigdzie nie mogłam ich znaleźć. Co jakiś czas przewijała się Hailie, ale ją ignorowałam. Na lekcjach w ogóle nie uważałam, wciąż byłam myślami u siostry Brooke. Czy ona naprawdę jest w ciąży? Nie sądzę. Ale to nie zmienia faktu, że Dylan przespał się z siostrą mojej przyjaciółki! 

Pod koniec lekcji poszłam na parking i bez słowa wpakowałam się na motor Tony'emu.

- co ty robisz- przewrócił na mnie oczami

- nie chce jechać z Dylanem- mruknęłam i założyłam wcześniej przygotowany kask

- a mnie to gówno obchodzi- odburknął wracając wzrokiem to telefonu

- gdzie Hailie?- podszedł do nas Shane

Żadne z nas nie odpowiedziało.

- halo, gadam do was!

Miałam go gdzieś.

- nie wiem- burknął Tony

- Haili... znaczy Max nie mijałaś jej gdzieś przypadkiem- szybko się poprawił

No nie, trzymajcie mnie! Już nawet nasze imiona myli, no jak to możliwe!

- tam stoi- wskazał leniwie Tony w kierunku szkoły i wsiadł na motor

Bez pozwolenia złapałam się jego talii i czekając aż odjedzie. 

- dobra- westchnął zrezygnowany i odpalił silnik motoru wcześniej upewniając się, czy dobrze się trzymam

Ruszyliśmy. Ale kiedy przyjechaliśmy w domu było jeszcze gorzej. Tak jak już mówiłam zero atencji. Nie to, że się jej jakoś domagam, no ale wypada mi ja dawać, no nie? Dla braci Monet świat kręci się teraz wokół Hailie Tej lepszej Monet. Już klasyk. Chociaż jedna rzecz dalej nie dawała mi spokoju. Brooke(albo w sumie jej siostra). To dzięki niej nasza kolacja skończyła się tak szybko jak się zaczęła.

- nie w humorze Max?- zapytał Shane

- powiedzmy- przewróciłam oczami wbitymi w talerz

- czym wróciliście z imprezy?- zagadnął zainteresowany Vince

- taksówką- wzruszył ramionami 

- bo się nawalili jak głupi i nie byli w stanie prowadzić- burknęłam

Miałam ochotę na bycie wredną. Samo wyszło.

- słucham?

- przecież to nie nowość- wzruszyłam ramionami- Dylanowi zdarza się to ciągle- dodałam

- mogę wiedzieć jaki ty masz problem?- syknął podirytowany Dylan

Wzniosłam oczy ku sufitu, ale potem przeniosłam na brata

- domyśl się- westchnęłam dramatycznie opierając się na krześle

Każda para wzroku była skierowana właśnie na nas.

- o co chodzi Max?- zapytaj nierozumiejący Shane

- nie no impreza kurde pamiętasz jeszcze moje imię!- wzniosłam ręce ku sufitu

- o co ci chodzi?- zapytał mi teraz Will

- chcecie wiedzieć o co chodzi?- zaśmiałam się szorstko

- głównie... o nią- wskazałam palcem na Hailie

- no to po cholerę masz do mnie problem?!- obruszył się Dylan

- emm no nie wiem, pomyślmy chociaż przez chwile Dylanku no chyba, że to już za dużo- zaczęłam ostro po czym dokończyłam- przespałeś się z siostrą mojej przyjaciółki, możliwe, że zapomniałeś zabezpieczenia i teraz Brooke mi mówi, że Grace chyba jest w ciąży!- wydusiłam to wszystko na jednym tchu

- O TO MAM PROBLEM- huknęłam zwalając ręką widelec na ziemię

Wszyscy jak milczeli to dalej się nie odzywali. Ale już po chwili tą ciszę przerwał Vince.

- Dylan... do mojego gabinetu... po kolacji- wymruczał swoim jak zawsze lodowatym tonem

Ja już nie mogę! Wstałam od stołu głośno szorując krzesłem po ziemi i pobiegłam do swojego pokoju.

Już podjęłam decyzje... Czas wcielić mój plan w życie.



Hejka! Następna część już będzie o planie Max i jego wykonaniu! Dzięki za czytanie i do zobaczenia w następnej części🐼💎

Rodzina monet💎💎💎Skarb   ~Max ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz