34

740 30 51
                                    

-Hania!- usłyszałam krzyki z dołu.

Do domu mojej cioci przyjechałam koło 4 rano. Kobieta nie miała żadnego problemu abym została na dłużej u niej. Zaprowadziła mnie do pokoju a ja od razu poszłam spać.

Jak się obudziłyśmy powiedziałam jej o wszystkim. Na początku była zła za moje zachowanie ale zrozumiała moje obawy. Powiedziała ze powinnam pogadać z Michałem a nie uciekać. Oczywiście wzruszyła się na informacje ze jestem w ciąży ale ja nie potrafiłam się z tego cieszyć. Nie kiedy nie mogłam tego robić z Michałem.

-Co?- zapytałam schodząc po schodach. Weszłam do salonu i nie wierzyłam w to co widzę.

-Ktoś do ciebie- puściła mi oczko i poszła do ogrodu.

Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam jak słup przed wejściem do salonu i nie potrafiłam się ruszyć. Przy stole siedział Michał. Wyglądał na zdenerwowanego i zestresowanego. Nie spodziewałam się ze przyjedzie tu ze mną porozmawiać. I to tak szybko.

-Możemy pogadać?- zapytał łagodnie.

-To może chodźmy się przejść- powiedziałam i pokierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.

Chwile szliśmy w ciszy. Moja ciocia mieszkała niedaleko lasu wiec w jego stronę postanowiliśmy się udać. Michał odpalił papierosa i widziałam jak wystawia paczkę w moja stronę ale szybko się wycofał na co się zaśmiałam.

-Wybacz muszę się przyzwyczaić- również się zaśmiał- Usiądziemy?

-Jasne- powiedziałam i usiadłam na ławce niedaleko co uczynił również brunet.

-Dlaczego uciekłaś?- położył rękę na moim udzie i spojrzał głęboko w moje oczy.

-Bo wiem ze oboje nie chcemy tego dziecka.

-Nie prawda- powiedział od razu- Ja chce- Otworzyłam szeroko oczy i nie wiedziałam co mam powiedzieć.

-Co?- szepnęłam- Ale chciałeś najpierw skupić się na muzyce a dziecko ci w tym przeszkodzi.

-To fakt. Chciałem najpierw skupić się na muzyce ale nie mogę być zły na ciebie ze jesteś w ciąży- powiedział spokojnie gładząc mój policzek dłonią- To jest nasze dziecko i nic tego nie zmieni.

-Ale my nie jesteśmy gotowi. Ja chciałam iść na studia- czułam jak łzy spływają mi po policzkach ale Michał sprawnie je wytarł.

-Hania uspokój się proszę. Będziemy mieć pomoc od każdego jeśli chodzi o dziecko. Poradzimy sobie, obiecuje.

-Czyli nie jesteś zły?

-Oczywiście ze nie- powiedział całując mnie w czoło- Jestem w tym momencie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi- uśmiechnął się i kucnął przede mną odsłaniając mój brzuch. Położył obie dłonie i się szeroko uśmiechnął- Cześć ziombel.

-Albo ziombelko- zaśmiałam się i położyłam dłoń na włosach chłopaka.

-Matka ma racje, nie znamy twojej płci ale mam przeczucie ze będziesz ziomem. Ojciec cie nauczy muzy. Wszystkiego cie nauczę- powiedział podekscytowany- Będziesz ze starym jeździł na trasy. Ze starymi zajarasz pierwszego blanta. Boże aż nie mogę się doczekać aż już z nami będziesz!- krzyknął szczęśliwy- Kocham was- powiedział i złożył buziaka na moim brzuchu.

Czułam się szczęśliwa. Pierwszy raz w życiu czułam takie szczere i ogromne szczęście ze aż nie wiedziałam czy to wszystko dzieje się na prawdę.

-Czemu płaczesz?- spytał mnie chłopak wycierając moje łzy szczęścia.

-Byłam pewna ze mnie zostawisz samą z dzieckiem a teraz kucasz obok mojego brzucha i gadasz do dziecka. To jest dla mnie tak dziwne ze nawet nie wiem jak powinnam zareagować.

Musi nam się udać// MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz