5.

493 13 7
                                    


Następnego dnia szłam pod klasę języka polskiego .Idąc pisałam na grupie z Grace, Mia oraz Lucasem .Kątem oka widziałam cień zmierzający w moją stronę chciałam go wyminąć ale na moje nieszczęście ta osoba zrobiła to samo. Upadłam na ziemię w raz z tą osobą z naprzeciwka. Był to profesor Willson. 

Słyszałam dźwięk uderzający naszych telefonów o ziemię oraz dzwięk pęknięcia szkła. Był to kubek z gorącą kawą profesora .Nie wielka ilość prysła w moją stronę na moją dłoń, kawa była na tyle gorąco by udało się jej poparzyć moją skórę.

-𝙊 𝙢𝙤́𝙟 𝘽𝙤𝙯̇𝙚 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙢

Pan profesor był przerażony. Wstał sam a później szybko zawołał sprzątaczki by posprzątały rozbite szkło i rozlana kawę .Wstał i później mi pomógł zrobić to samo.

 -𝙨𝙯𝙮𝙗𝙠𝙤 ,𝙘𝙝𝙤𝙙𝙯́ 𝙯𝙖𝙥𝙧𝙤𝙬𝙖𝙙𝙯𝙚̨ 𝙘𝙞𝙚̨ 𝙙𝙤 𝙥𝙞𝙚𝙡𝙚̨𝙜𝙣𝙞𝙖𝙧𝙠𝙞.

 Zaciskając żeby z bólu powiedziałam: 

-𝙣𝙞𝙚 𝙩𝙧𝙯𝙚𝙗𝙖 𝙣𝙞𝙘 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙣𝙞𝙚 𝙨𝙩𝙖ł𝙤.


-𝘾𝙯𝙮 𝙩𝙮 𝙢𝙮𝙨́𝙡𝙞𝙨𝙯 𝙯̇𝙚 𝙟𝙚𝙨𝙩𝙚𝙢 𝙨́𝙡𝙚𝙥𝙮? 𝘾𝙝𝙤𝙙𝙯́𝙢𝙮. 


Z jednej strony miałam szczęście że nikt tego nie widział gdyż na korytarzu nikogo nie było. A nie chciałam być głównym powodem plotek wśród uczniów. 

Idąc do pielęgniarki znowu zaczęliśmy rozmawiać. 

-𝙈𝙮𝙨́𝙡𝙚̨ 𝙯̇𝙚 𝙩𝙤 𝙟𝙖 𝙥𝙤𝙬𝙞𝙣𝙣𝙖𝙢 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙤𝙨𝙞𝙘́, 𝙜𝙙𝙮 𝙨𝙯ł𝙖𝙢 𝙗𝙮ł𝙖𝙢 𝙬𝙥𝙖𝙩𝙧𝙯𝙤𝙣𝙖 𝙬 𝙚𝙠𝙧𝙖𝙣 𝙩𝙚𝙡𝙚𝙛𝙤𝙣𝙪. 𝙋𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙢 𝙩𝙤 𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙬𝙞𝙣𝙖.


-𝙅𝙖 𝙩𝙚𝙯̇ 𝙗𝙮ł𝙖𝙢 𝙬𝙥𝙖𝙩𝙧𝙯𝙤𝙣𝙖 𝙬 𝙩𝙚𝙡𝙚𝙛𝙤𝙣 𝙧𝙤́𝙬𝙣𝙞𝙚𝙯̇ 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙢. 


Gdy byliśmy pod pielęgniarką, ja zwyczajnie weszłam natomiast profesor musiał iść na lekcje.

Siedziałam i pielęgniarki z dobra godzinę gdyż trochę źle się czułam ,mianowicie kręciło mi się w głowie no i moja dłoń nadal mnie piekła .Nagle przyszedł profesor po mnie gdyż była to ostatnia lekcja a mieliśmy dziś zacząć korepetycje. Podziękowaliśmy pani pielęgniarce i oboje wyszliśmy.

 Gdy szliśmy w stronę auta czułam wewnętrzny stres ale nie rozumiałam dlaczego. Zbliżaliśmy się do auta:

 -𝙈𝙖𝙢 𝙣𝙖𝙙𝙯𝙞𝙚𝙟𝙚̨ 𝙨𝙯𝙮𝙗𝙠𝙤 𝙘𝙞 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙩𝙤 𝙯𝙖𝙜𝙤𝙞.


-𝙈𝙮𝙨́𝙡𝙚̨ 𝙯̇𝙚 𝙣𝙖 𝙥𝙚𝙬𝙣𝙤. 


Auto było tuż przed nami. Profesor otworzył mi drzwi do samochodu i zamknął je gdy tylko usiadłam. Zapiełąm pasy i zobaczyłam go już obok mnie. Auto profesora było białe i ogromne. Wnętrze było mega wypasione i wygodne ale co się dziwić skoro było to BMW. Gdy wyruszaliśmy nikt nie raczył się odezwać co było dość niezręczne więc stwierdziłam że włączę po cichu chociaż jakieś radio.

Po chwili profesor odezwał

 -𝘾𝙞𝙚𝙨𝙯𝙚̨ 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙯̇𝙚 𝙟𝙚𝙙𝙯𝙞𝙚𝙨𝙯 𝙙𝙤 𝙢𝙣𝙞𝙚 𝙣𝙖 𝙠𝙤𝙧𝙚𝙥𝙚𝙩𝙮𝙘𝙟𝙚 𝙞 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙯𝙜𝙤𝙙𝙯𝙞ł𝙖𝙨́. 𝙏𝙤 𝙢𝙞ł𝙚.


-𝙃𝙖𝙝𝙖 𝙟𝙖𝙠 𝙢𝙤𝙜ł𝙖𝙢 𝙤𝙙𝙢𝙤́𝙬𝙞𝙘́ 𝙩𝙖𝙠𝙞𝙚𝙢𝙪 𝙠𝙤𝙢𝙪𝙨́ 𝙟𝙖𝙠 𝙥𝙖𝙣.


 Popatrzyliśmy chwilę w sobie w oczy a Profesor Willson zrobił dość odważny ruch gdyż jego dłoń z drążka od biegów wylądowała na moim kolanie .Lekko się zdrygłam i popatrzyłam chwilę na niego. Był skupiony na drodze ale bardzo uśmiechnięty .W tamtym momencie nie myślałam o konsekwencjach i położyłam swoją dłoń na jego. Uśmiechnęłam się pod nosem .

Za nim się obejrzałam byłam już w jego mieście. Wyszliśmy z samochodu tak jak gdyby nic. Szliśmy razem do jego domu. Profesor włożył klucz do zamka, przekręcił i otworzył drzwi. Zaproszona weszłam i od razu rozglądałam się po jego domu .Zostawiłam w przedsionku buty oraz kurtkę.

-𝙎́𝙢𝙞𝙖ł𝙤 𝙧𝙤𝙯𝙜𝙤𝙨́𝙘́ 𝙨𝙞𝙚̨.


-𝙅𝙖𝙨𝙣𝙚 ,𝙖 𝙜𝙙𝙯𝙞𝙚 𝙥𝙖𝙣́𝙨𝙠𝙖 𝙯̇𝙤𝙣𝙖 𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙙𝙯𝙞𝙚𝙘𝙞?


-𝙒𝙮𝙟𝙖̨𝙩𝙠𝙤𝙬𝙤 𝙞𝙘𝙝 𝙙𝙯𝙞𝙨́ 𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙖 .𝙕𝙖𝙬𝙨𝙯𝙚 𝙬𝙚 𝙬𝙩𝙤𝙧𝙠𝙞 𝙨𝙖̨ 𝙪 𝙢𝙤𝙟𝙚𝙟 𝙢𝙖𝙢𝙮.


-𝘼 𝙩𝙤 𝙙𝙡𝙖𝙩𝙚𝙜𝙤 𝙥𝙖𝙣 𝙥𝙧𝙤𝙛𝙚𝙨𝙤𝙧 𝙘𝙝𝙘𝙞𝙖ł 𝙬𝙚 𝙬𝙩𝙤𝙧𝙠𝙞 𝙯̇𝙚𝙗𝙮𝙢 𝙥𝙧𝙯𝙮𝙟𝙚𝙯̇𝙙𝙯̇𝙖ł𝙖...


-𝙏𝙖𝙠 𝙙𝙤𝙠ł𝙖𝙙𝙣𝙞𝙚 𝙞 𝙥𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚̨ 𝙢𝙤́𝙬 𝙣𝙖 𝙢𝙣𝙞𝙚 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗 𝙜𝙙𝙮 𝙟𝙚𝙨𝙩𝙚𝙨́𝙢𝙮 𝙨𝙖𝙢𝙞.


- 𝙒 𝙥𝙤𝙧𝙯𝙖̨𝙙𝙠𝙪 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗𝙞𝙚.


Po tym uśmiechnęliśmy się do siebie.

-𝙈𝙤𝙨́𝙚𝙨𝙯 𝙟𝙪𝙯̇ 𝙥𝙤𝙙𝙚𝙟𝙨́𝙘́ 𝙙𝙤 𝙨𝙩𝙤ł𝙪.


- 𝙖 𝙥𝙖𝙣?𝙕𝙣𝙖𝙘𝙯𝙮 𝙖 𝙩𝙮 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗 ?


-𝙢𝙪𝙨𝙯𝙚 𝙥𝙤 𝙘𝙤𝙨́ 𝙥𝙧𝙯𝙮𝙟𝙨́𝙘́..

Wspólny Sekret |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz