18.

195 12 17
                                    


Na zewnątrz było bardzo ciepło i słonecznie. Wraz z Jacobem przechadzaliśmy się po mieście trzymając się za dłonie. Zaszliśmy do kawiarni by wypić pyszną kawę i coś schrupać. 

Jacob zamówił prawdziwą mocną kawę ja natomiast latte wraz z ciasteczkiem z białą czekoladą. Spędziliśmy tam dwie godziny plotkując o innych .Gdy wyszliśmy i postawiliśmy kilka kroków w przód zauważyłam sklep z odzieżą. 

Sklep z zewnątrz wyglądał super staro ale miał swój klimat jak sklepy z takimi gratami. Nagle zobaczyłam koszulkę z moim ulubionym artysta, Kärijää.Puściłam dłoń Jacoba i przybiegłam do szyby by ją zobaczyć z bliska. Profesor podszedł do mnie.

-𝙤 𝙢𝙤́𝙟 𝙗𝙤𝙯̇𝙚 𝘾𝙝𝙖 𝙘𝙝𝙖 𝙘𝙝𝙖


-𝙨ł𝙪𝙘𝙝𝙖𝙢?


-𝙩𝙤 𝙆𝙖̈𝙧𝙞𝙟𝙖̈𝙖̈ 𝙠𝙤𝙘𝙝𝙖𝙢 𝙜𝙤𝙤 


Jacob krzywo popatrzał się na mnie.

-𝙖𝙡𝙚 𝙘𝙞𝙚𝙗𝙞𝙚 𝙗𝙖𝙧𝙙𝙯𝙞𝙚𝙟 𝙤𝙘𝙯𝙮𝙬𝙞𝙨́𝙘𝙞𝙚. 𝙆𝙪𝙧𝙙𝙚 𝙢𝙪𝙨𝙯𝙚̨ 𝙢𝙞𝙚𝙘́ 𝙩𝙖̨ 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙪𝙡𝙠𝙚̨.

Zdjęłam swój plecak i sięgnęłam po portfel.Otworzyłam go i ujrzałam tylko 20zl.

-𝙠𝙪𝙧𝙙𝙚 𝙣𝙞𝙚 𝙨𝙩𝙖𝙧𝙘𝙯𝙮 𝙢𝙞.. 𝙖𝙡𝙚 𝙡𝙞𝙥𝙖 ..


-𝙯̇𝙖𝙙𝙣𝙖 𝙡𝙞𝙥𝙖 𝙠𝙪𝙥𝙞𝙚̨ 𝙘𝙞 𝙟𝙖̨.


-𝙤𝙢𝙜 𝙥𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚𝙚𝙚̨ 𝙤𝙙𝙙𝙖𝙢 𝙘𝙞 𝙥𝙞𝙚𝙣𝙞𝙖̨𝙙𝙯𝙚 𝙟𝙪𝙩𝙧𝙤 𝙬 𝙨𝙯𝙠𝙤𝙡𝙚.


Gdy to powiedziałam spakowałam portfel z powrotem do plecaka a torbę na plecy.

-𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙪𝙨𝙞𝙨𝙯 ,𝙬𝙚𝙯́ 𝙩𝙤 𝙟𝙖𝙠𝙤 𝙥𝙧𝙚𝙯𝙚𝙣𝙩.. 𝙩𝙖𝙠𝙞 𝙣𝙖 𝙬𝙖𝙡𝙚𝙣𝙩𝙮𝙣𝙠𝙞


-𝙣𝙖 𝙥𝙧𝙖𝙬𝙙𝙚̨?


-𝙩𝙖𝙠 𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙠𝙨𝙞𝙚̨𝙯̇𝙣𝙞𝙘𝙯𝙠𝙤


Przybliżyłam się do niego i go pocałowałam oraz mocno przytuliłam a ten odwazajemnił uścisk. 

Weszliśmy razem do sklepu i przymierzyłam koszulkę, pasowała idealnie. Nie mogłam się już doczekać by założyć ją jutro do szkoły. 

W przymierzalni zrobiłam zdjęcie koszulki i wysłałam je do Mia i Grace by się pochwalić jaki zajebisty ciuch  znalazłam  ale  te  jedyne  mnie  wyśmiały  gdyż  go  nie  lubiły więc wysłałam im ,,🖕🖕🖕,, i na tym się rozmowa zakończyła gdyż musiałam się zbierać. Nie chciałam by Jacob tak długo czekał.

Wyszliśmy że sklepu i jeszcze raz podziękowałam Jacobowi.

-𝙟𝙖𝙘𝙤𝙗 𝙣𝙖𝙥𝙧𝙖𝙬𝙙𝙚̨ 𝙘𝙞 𝙙𝙯𝙞𝙚̨𝙠𝙪𝙟𝙚̨ 𝙯̇𝙚 𝙢𝙞 𝙟𝙖 𝙠𝙪𝙥𝙞ł𝙚𝙨́ ,𝙖𝙡𝙚 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙩𝙤𝙬𝙖ł𝙖 𝙖𝙯̇ 𝟭𝟮𝟬 𝙯ł ..𝙢𝙤𝙯̇𝙚 𝙟𝙚𝙙𝙣𝙖𝙠 𝙘𝙞 𝙤𝙙𝙙𝙖𝙘́ 𝙩𝙚 𝙥𝙞𝙚𝙣𝙞𝙖̨𝙙𝙯𝙚.


-𝙣𝙞𝙚, 𝙯𝙖𝙩𝙧𝙯𝙮𝙢𝙖𝙟 𝙟𝙖̨ 𝙣𝙖 𝙥𝙧𝙖𝙬𝙙𝙚̨. 𝙄 𝙩𝙖𝙠 𝙘𝙝𝙘𝙞𝙖ł𝙚𝙢 𝙘𝙞 𝙠𝙪𝙥𝙞𝙘́ 𝙥𝙧𝙚𝙯𝙚𝙣𝙩 𝙖𝙡𝙚 𝙣𝙞𝙚 𝙬𝙞𝙚𝙙𝙯𝙞𝙖ł𝙚𝙢 𝙘𝙤 𝙡𝙪𝙗𝙞𝙨𝙯 𝙬𝙞𝙚̨𝙘 𝙬𝙩𝙚𝙙𝙮 𝙠𝙪𝙥𝙞ł𝙚𝙢 𝙘𝙞𝙠 𝙬𝙞𝙖𝙩𝙮 𝙨𝙠𝙤𝙧𝙤 𝙨𝙥𝙤𝙙𝙤𝙗𝙖ł𝙖 𝙘𝙞 𝙩𝙖 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙪𝙡𝙠𝙖 𝙩𝙤 𝙟𝙚𝙨𝙯𝙘𝙯𝙚 𝙡𝙚𝙥𝙞𝙚𝙟 𝙯̇𝙚 𝙢𝙤𝙜𝙚̨ 𝙘𝙞 𝙟𝙖̨ 𝙠𝙪𝙥𝙞𝙘́.


-𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗 𝙟𝙚𝙨𝙩𝙚𝙨́ 𝙣𝙖𝙟𝙡𝙚𝙥𝙨𝙯𝙮.


-𝙥𝙧𝙯𝙚𝙘𝙞𝙚𝙯̇ 𝙬𝙞𝙚𝙢.


Chłopak dał mi buziaka w czoło i złapał mnie za ręce. Kierowaliśmy się w stronę parku by zjeść lody. Nagle usłyszeliśmy głos za naszych pleców.

-𝙤𝙝𝙤 𝙬𝙞𝙙𝙯𝙚̨ 𝙯̇𝙚 𝙜𝙪𝙨𝙩𝙪𝙟𝙚𝙨𝙯 𝙬 𝙢ł𝙤𝙙𝙨𝙯𝙚 ..𝙖 𝙧𝙖𝙘𝙯𝙚𝙟 𝙬 𝙙𝙯𝙞𝙚𝙘𝙞.

Oboje obróciliśmy się w stronę głosu. Zobaczyłam kobietę z trzema dziećmi.

-𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗 𝙯𝙣𝙖𝙨𝙯 𝙟𝙖?

Kobieta popatrzała na mojego chłopaka i zapytała.

-𝙣𝙤 𝙬ł𝙖𝙨́𝙣𝙞𝙚 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗 𝙯𝙣𝙖𝙨𝙯 𝙟𝙖??

Chłopka popatrzał na mnie ze stresem.

-𝙩𝙤 𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙗𝙮ł𝙖 𝙯̇𝙤𝙣𝙖 ,𝙇𝙪𝙘𝙮.

Popatrzałam na jego była żonę i czułam się dość głupio. Nagle zaczęła rozmowę.

-𝙧𝙤𝙯𝙬𝙞𝙤𝙙ł𝙚𝙨́ 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙯𝙚 𝙢𝙣𝙖̨ 𝙞 𝙟𝙪𝙯̇ 𝙡𝙖𝙩𝙖𝙨𝙯 𝙯 𝙟𝙖𝙠𝙖̨𝙨́ 𝙢𝙖ł𝙤𝙡𝙖𝙩𝙖̨ .𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙤𝙯𝙣𝙖𝙟𝙚 𝙘𝙞𝙚̨


-𝙩𝙤 𝙣𝙞𝙚 𝙩𝙬𝙤́𝙟 𝙞𝙣𝙩𝙚𝙧𝙚𝙨 ,𝙯 𝙧𝙚𝙨𝙯𝙩𝙖̨ 𝙘𝙯𝙚𝙜𝙤 𝙘𝙝𝙘𝙚𝙨𝙯..


-𝙬ł𝙖𝙨́𝙣𝙞𝙚 𝙨𝙯𝙡𝙖𝙢 𝙙𝙤 𝙘𝙞𝙚𝙗𝙞𝙚 𝙤𝙙𝙙𝙖𝙘́ 𝙘𝙞 𝙙𝙯𝙞𝙚𝙘𝙞 𝙩𝙖𝙠 𝙟𝙖𝙠 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙪𝙢𝙖𝙬𝙞𝙖𝙡𝙞𝙨́𝙢𝙮..


-𝙩𝙤𝙩𝙖𝙡𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙞 𝙩𝙤 𝙬𝙮𝙥𝙖𝙙ł𝙤..


-𝙙𝙯𝙞𝙬𝙞𝙨𝙯 𝙨𝙞𝙚̨? 𝙨𝙥𝙤𝙩𝙮𝙠𝙖𝙨𝙯 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙯 𝙟𝙖𝙠𝙖̨𝙨́ 𝙙𝙯𝙞𝙬𝙠𝙖


-𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙤́𝙬 𝙩𝙖𝙠 𝙤 𝙣𝙞𝙚𝙟...𝙇𝙪𝙣𝙖 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙥𝙧𝙖𝙨𝙯𝙖𝙢 𝙯̇𝙚 𝙩𝙖𝙠 𝙩𝙤 𝙬𝙮𝙨𝙯ł𝙤 𝙖𝙡𝙚 𝙣𝙖𝙥𝙧𝙖𝙬𝙙𝙚̨ 𝙯𝙖𝙥𝙤𝙢𝙣𝙞𝙖ł𝙚𝙢


Chłopak popatrzał na mnie wypowiadając te słowa.

-𝙣𝙞𝙚 𝙣𝙞𝙘 𝙣𝙞𝙚 𝙨𝙯𝙠𝙤𝙙𝙯𝙞 𝙅𝙖𝙘𝙤𝙗, 𝙢𝙤𝙯̇𝙚 𝙥𝙤 𝙥𝙧𝙤𝙨𝙩𝙪 𝙬𝙚𝙯́𝙢𝙮 𝙟𝙪𝙯̇ 𝙩𝙬𝙤𝙞𝙘𝙝 𝙨𝙮𝙣𝙤́𝙬 𝙞 𝙬𝙧𝙖𝙘𝙖𝙟𝙢𝙮 𝙙𝙤 𝙢𝙞𝙚𝙨𝙯𝙠𝙖𝙣𝙞𝙖.

Oboje wzięliśmy od Lucy dzieci i wróciliśmy do jego mieszkania.

 


Wspólny Sekret |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz