Rozdział 1

191 8 16
                                    

Tak jak zapowiedziałam, kolejny rozdział :D. Będę je sukcesywnie dodawać co piątek. Koniecznie zostawcie po sobie ślad, tu i na TikToku. Czekam na Wasze opinie - w końcu to dla Was piszę tę historię <3

TikTok: Ann Holly Creator

~*~

Matt

Rozpoczęcie roku wypadało w piątek, w związku z czym przez cały weekend w Drumford trwała nieustająca zabawa. Poniedziałkowe pojawienie się ekipy sprzątającej jedynie zamiotło pod dywan wydarzenia poprzednich trzech dni, przywracając z pozoru nienaganny obraz szkoły dla elit. Wiszące do niedawna w korytarzach girlandy z papieru toaletowego, puste plastikowe kubeczki i poupychane po kątach butelki zniknęły. Podłogi lśniły czystością, a ze ścian usunięto wszelkie objawy artystycznej twórczości. Korytarze wypełnił delikatny, kwiatowy zapach, będący wizytówką szkoły.

Powoli skrzydło chłopców budziło się z pijackiego snu, próbując zaprzeczyć istnieniu kaca.

Matt przeciągnął się leniwie i zamrugał kilkakrotnie, kiedy promienie słońca delikatnie musnęły jego twarz. Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na plamę wżartego brudu w kształcie piłki do koszykówki, która znajdowała się na suficie tuż nad jego głową. Uśmiechnął się pod nosem i zaraz skrzywił usta, dotykając ręką czoła. Ćmiący ból leniwie rozlewał się po jego czaszce.

Wczoraj wieczorem ostro popłynęli z Kovu.

Z trudem udało mu się wygrzebać z pamięci imię dziewczyny, z którą spędził intensywnie kilka nocnych godzin. Nagłe mdłości dopadły go nie tylko z powodu zbyt dużej ilości wypitego przez noc alkoholu. Ot, kolejna dziewczyna dołączająca do panteonu „zaliczone". Rok temu podłapał styl życia swojego przyjaciela i trwał w nim, coraz bardziej nie wiedząc jak wyrwać się z tego błędnego koła.

Wyciągnął rękę do stolika nocnego i wymacał panel kontrolny wielkości telefonu komórkowego. Cichy dźwięk dzwoneczków poinformował go, że program rozpoznał jego zaspaną twarz. Na ekranie pojawił się szereg aplikacji stworzonych, aby ułatwić życie uczniom prestiżowej szkoły.

Jednym kliknięciem rozsunął zasłony w oknie.

Światło wdarło się do pomieszczenia i wyłoniło z cienia stos wygniecionych ubrań, puste butelki i talerze. Impreza zbyt szybko przeniosła się do ich pokoju...

Ciche, niezadowolone mruknięcie po lewej stronie wywołało uśmiech na jego twarzy.

Kovu, zakrywając oczy kołdrą, odwrócił się do ściany, wystawiając spod pościeli nagie pośladki. Matt zaśmiał się i rzucił w kumpla poduszką, która odbiła się od wystającego z pierzyny czubka głowy.

- No weź, jeszcze minutka...

Pomimo protestu, Kovu obrócił głowę i spojrzał nieprzytomnie na Matta, zahaczając wzrokiem o panujący w pokoju rozgardiasz.

- Matko, ale tu syf... - sapnął.

Matt rzucił w stronę przyjaciela panel kontrolny i wstał z łóżka.

- Chyba najwyższa pora wpuścić ekipę sprzątającą. Powinni uwinąć się w trakcie zajęć - dodał, zamykając się w łazience.

Zdążył umyć zęby i twarz, zanim doleciał do niego gniewny krzyk przyjaciela:

- Czego mnie budzisz bladym świtem, pacanie! Mogłem jeszcze pospać!

Matt wyszedł z łazienki ubrany w spodnie do biegania. Dwa rzędy jego pięknych, białych zębów szczerzyły się w uśmiechu.

- Nigdy nie twierdziłem, że czas wstawać.

Kovu cisnął w stronę przyjaciela poduszką. Matt chwycił ją jedną ręką, drugą patrząc na wyświetlacz telefonu. Pod jego adresem poleciało kilka niecenzuralnych słów, a szelest pościeli zasugerował, że Kovu na powrót się w niej zakopał.

Wśród komunikatów z mediów społecznościowych oraz wiadomości od znajomych wyróżniał się widomość na Whatsappie od rodzicielki.

Matt zmarszczył brwi.

Matka raczej nie preferowała prowadzenia z nim bezpośrednich rozmów. Wychowanie syna skutecznie zrzucała na drugiego rodzica, całą uwagę skupiając na działalności charytatywnej, umacnianiu swojej pozycji wśród śmietanki towarzyskiej i ratowaniu gasnącej urody. Jeśli pokusiła się, żeby do niego napisać, musiała mieć naprawdę dobry powód.

Dreszczyk ciekawości towarzyszył Mattowi podczas otwierania wiadomości.

Mama: Synu. Doszły mnie słuchy, że pomimo Waszej rozmowy z ojcem, Twoje zachowanie nie uległo zmianie. To, co robisz w szkole, dociera również do naszych kręgów, czego z oczywistych względów wolałabym uniknąć. Twoje frywolne podejście do życia musi się skończyć. Jesteś już dorosły i najwyższa pora znaleźć sobie odpowiednią partnerkę. Dopóki wraz z ojcem nie zobaczymy, że poważnie myślisz o swojej przyszłości, dopóty możesz się pożegnać ze wszystkimi udogodnieniami i naszym wsparciem. Dotyczy to również Twoich studiów. Mam nadzieję, że podejdziesz do sprawy poważnie.

Mama.

Z irytacją zamknął wiadomość. Nie spodziewał się otrzymać takiej połajanki z samego rana. Widocznie jego wczorajsza partnerka zdążyła się już pochwalić ich wspólną nocą. Albo zrobiła to jej poprzedniczka. W zasadzie Matt nie powinien być zaskoczony. Wiele dziewcząt zabiegało o jego towarzystwo, uważając noc spędzoną z kapitanem drużyny koszykówki za osiągnięcie godne wpisania do CV.

Nie sądził jednak, że tak intymne informacje dojdą do rodziców. W szkole istniała jedna jasna zasada – co wydarzyło się w Drumford, pozostawało w jego murach. Wychodziło na to, że niektóre schadzki rządziły się własnymi prawami.

Włożył słuchawki i wybrał na zegarku program do odtwarzania muzyki.

Wbrew temu, za kogo uważała go matka, Matt był pewien, że poradziłby sobie sam. Bez pieniędzy rodziców, ich kontroli, nakazów i zakazów.

„Życie na własny rachunek, bez zastanawiania się nad tym co wypada, a co nie" - myśl wywołała miłe mrowienie. Przyjemnie było przez chwilę zapomnieć kim jest i z czym wiązała się jego pozycja.

Matta Crusa, syna największego na świecie producenta nowych technologii, znał cały świat. Zdawał sobie sprawę, że skoro rodzice dowiedzieli się o jego podbojach, to prędzej czy później również prasa zaczęłaby o nim pisać. Nie mógł na to pozwolić.

Wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami, czym ponownie tego ranka obudził Kovu.

Better than you [!WYDANE!] (cz.1 cyklu Better)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz