Matt

41 2 0
                                    

Matt po raz drugi zerknął na zegarek. Zawsze irytowało go czekanie na kobiety. Jego matka zwykła mawiać, że „im bardziej się spóźnisz, tym na ważniejszego człowieka wychodzisz". On nie widział w tym żadnej prawidłowości, a jedynie brak szacunku do innych ludzi. Widocznie Jess nie różniła się znacznie od jego rodzicielki. Niestety...

Wreszcie pojawiła się na schodach, spływając po nich majestatycznie niczym tancerka baletowa. Delikatna sukienka z muślinu muskała jej nagie uda, poruszana każdym krokiem. Czarny materiał z kunsztownym złotym haftem podkreślał krągłość bioder i obfitość biustu. Ciemny makijaż oczu wydobywał stalową szarość spojrzenia. Przeczesała palcami włosy w odcieniu syberyjskiego blondu...

Matt przełknął ślinę. Nagle jej spóźnienie wydało się być małą ceną za widok, który miał przed oczami.

Była śliczna. Satysfakcja rozpierała go od środka i szumiała w uszach. To właśnie do niego podchodziło spełnienie męskich fantazji i to do niego uśmiechało się zalotnie, przekrzywiając lekko głowę. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie szczęśliwy z umówienia się z Jess na randkę. A jednak.

- To dokąd idziemy?

Pytanie sprowadziło go na ziemię.

- Jak to? - zapytał, sięgając dłonią do włosów. Jess rzuciła szybkie spojrzenie na jego ubiór. Matt wyprostował się i zaczął analizować w głowie jak wygląda. Wyprasowane, ciemne dżinsy, półbuty o ciemnoorzechowym odcieniu i fiołkowa koszula. Standardowy ubiór na klasyczną randkę. Chyba, że czegoś nie zrozumiał?

Jess uśmiechnęła się jeszcze szerzej i do swojej wypowiedzi dodała więcej słodyczy niż poprzednio:

- Dokąd mnie zabierasz?

Świergot dziewczyny zaczynał go nieprzyjemnie drażnić. „To ona go zaprosiła. Na logikę piłka była więc po jej stronie" - szybko przeanalizował ich ostatnią rozmowę.

- Przecież to TY podałaś miejsce i godzinę spotkania.

Jess położyła ręce na biodrach i odrzuciła włosy na plecy. Jej usta powoli zaciskały się w wąską linię.

- Tylko, że to TY chciałeś iść na randkę.

- Ale to TY mnie ostatecznie zaprosiłaś.

Bezsensowna wymiana zdań zaczynała irytować ich oboje, a czar pierwszej randki zniknął bezpowrotnie. Jess przewróciła oczami, co sprawiło, że Matt skrzywił się z niesmakiem. Jeszcze nie byli razem, a już miał jej dość.

Dziewczyna westchnęła teatralnie.

- W takim razie chodźmy do szkolnego kina. Grają podobno jakąś komedię romantyczną. Od biedy ujdzie taka randka.

- Patrząc na to, że nie możemy stąd wychodzić bez przepustki, to jest to bardzo dobra randka.

- Niskie masz standardy - rzuciła Jess, chwytając go pod ramię i ruszyła w stronę kina.

Gdyby nie to, że umówił się z jedną z najładniejszych i najbardziej pożądanych dziewczyn w szkole, Matt w tym momencie maszerowałby już do pokoju. Zamiast tego zacisnął zęby i dał się poprowadzić na drugi koniec szkoły.

Better than you [!WYDANE!] (cz.1 cyklu Better)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz