Kiara

86 8 0
                                    

Pędziła w stronę jadalni, starając się nie wpaść na nikogo po drodze. Mokre po kąpieli włosy chłostały ją po nagich plecach. Czuła krople spływające po czole i modliła się w duchu, aby wodoodporny podkład faktycznie spełnił swoje zadanie.

Nie powinna była pozwolić, żeby Jess pierwsza zajęła łazienkę. Wiedziała, z czym się to wiązało.

Wpadła do największego pomieszczenia w szkole i spojrzała na wielki zegar wiszący na końcu sali. Minęła ósma, co oznaczało, że właśnie spóźniła się na swoje pierwsze w tym roku zajęcia.

Zaklęła pod nosem i doskoczyła do najbliższego stolika suto zastawionego jedzeniem.

„Corque Monsieur, Croque Monsieur" - powtarzała w głowie, idąc wzdłuż blatu i przeskakując wzrokiem z plakietek opisanych jako: jajecznica, kiełbaski, bekon czy naleśniki, w poszukiwaniu zapiekanej kanapki z indykiem. Zapach ciepłego jedzenia przyprawiał ją o zawrót głowy. Ledwo usłyszała niski, rozbawiony głos.

- Może pomóc, ślicznotko?

„Kovu!". W jednej chwili serce stanęło jej w piersi, aby w następnej zacząć bić tak szybko, jakby chciało się z niej wydostać i skoczyć w kierunku chłopaka. Poczuła gorąco rozlewające się po całym ciele i zdradliwy skurcz w okolicy podbrzusza.

Z trudem przeniosła spojrzenie na chłopaka, siląc się na obojętność. Siedział uśmiechnięty, nonszalancko opierając rękę o zagłówek krzesła dziewczyny obok niego. Rozpięte trzy górne guziki czarnej koszulki pokazywały ogorzałą słońcem, karmelową skórę i ciemne włosy.

Przełknęła ślinę.

- Obędzie się, Kovu - odkaszlnęła, kiedy jej głos załamał się na ostatnim słowie.

Wzięła do ręki talerz. Dźwięk przesuwanego krzesła doleciał do jej uszu. „Oh, Dios mio, por favor no" - poprosiła w duchu, podążając wzdłuż szwedzkiego stołu.

Była na granicy paniki, ale jednocześnie próbowała zachować stoicki spokój.

- Jak się udały wakacje? - Kovu nawet nie udawał, że zamierza coś sobie nałożyć. Podążał za nią krok w krok.

- Dobrze - odpowiedziała zdawkowo, sięgając po jedną ze zwykłych kanapek z wędzonym łososiem i myzitrą, greckim słonym serem.

- Coś ci się chyba zepsuło z telefonem. Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. - Powiedział to na pozór swobodnym tonem, jakby w zasadzie było mu zupełnie obojętne, dlaczego nie odbierała.

Przystanęła, boleśnie przypominając sobie wszystko, co wydarzyło się pod koniec roku, a także decyzje jakie w związku z tym podjęła. Urok Kovu uleciał, pozostawiając go takim, jakim był. Mężczyzną bez honoru, zasad czy jakiegokolwiek zakichanego etosu.

- Pomyślałeś, że może nie chciałam z tobą gadać?

Zabrała kanapkę z talerza i skierowała się do wyjścia. Nie pozwoliła się sobie obejrzeć ani razu. To była jego wina. Wyłącznie jego.


Oh, Dios mio, por favor no - (hiszp.) O mój Boże, proszę nie.

Better than you [!WYDANE!] (cz.1 cyklu Better)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz