Rozdział 2

64 5 0
                                    

Matt

Matt niepewnie przestąpił z nogi na nogę. Nigdy nikogo nie oprowadzał i zdecydowanie nie postrzegał siebie jako odpowiednią do tego osobę.

Ciemnogranatowy, należący do szkoły Rolls-Royce Sweptail zatrzymał się przed okazałymi schodami do budynku. Gorące promienie zachodzącego słońca odbijały się od maski sprawiając wrażenie, jakby pojazd płonął.

Matt uwielbiał ten samochód. Od kilku miesięcy cały świat motoryzacji spekulował, kto zakupił jedyny na świecie egzemplarz. Większość przychylała się do stwierdzenia, że jakiś ekscentryczny miliarder sprawił sobie prezent. Rzeczywistość była dużo ciekawsza. Zamówiony przez szkołę samochód dobitnie pokazywał status i prestiż tej instytucji.

Kierowca wysiadł z auta, ale drzwi z tyłu otworzyły się zanim zdążył do nich podejść. Wyraźnie niezadowolony z takiej samowolki, oddalił się w kierunku bagażnika.

Matt przełknął ślinę, czując, jak topi się w jesiennym słońcu. Wolałby być wszędzie, byle nie tu.

Z tylnego siedzenia wyłoniła się wysoka dziewczyna.

Gdyby nie to, że przyjechała szkolną limuzyną, z pewnością wziąłby ją za członka ekipy remontowej. Miała na sobie obszerną, czerwoną bluzę sięgającą za pośladki. Dżinsowe spodnie z dziurami podwinęła tak, że skróciły się do wysokości powyżej kostki. Nie zakryło to jednak plam po różowej farbie, widocznych również na szarych, spranych trampkach.

Stęknięcie kierowcy przyciągnęło uwagę ich obojga. Mężczyzna szamotał się z walizką, próbując ją wyciągnąć.

Dziewczyna sprawnie zawiązała sięgające do łopatek złote włosy w koński ogon i dziarskim krokiem podeszła do kierowcy.

- Ja ją wezmę, dziękuję.

Spróbowała wyciągnąć walizkę z rąk mężczyzny, ale ten jej na to nie pozwolił.

- To mój obowiązek, panienko Lair.

- Naprawdę, wolę ją nieść sama.

- Raczej będzie ci przeszkadzać. - Matt szybko wkroczył do akcji, zanim doszło do rękoczynów. - Pokój trzydzieści dwa, Tom.

- Oczywiście, panie Cruse. - Mężczyzna skłonił przed nim głowę i wszedł do budynku, niosąc walizkę.

Błękitne oczy przyglądały się kapitanowi drużyny z mieszaniną zaciekawienia i rezerwy. Matt odchrząknął i uśmiechnął się szeroko.

- Gdzie moje maniery. Matt Cruse. Miło mi.

Wyciągnął dłoń, a ona uścisnęła ją krótko. Jej ręka była lekko wilgotna od stresu. To spostrzeżenie poprawiło Mattowi humor. „Na szczęście kogoś obecna sytuacja stresuje dużo bardziej niż mnie" - pomyślał.

- Angela Lair - przedstawiła się i po chwili wahania dodała: - Mnie również jest miło.

Matt uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Idziemy? - zapytał i ruszył w kierunku wielkich drzwi prowadzących do wnętrza szkoły. Angela po chwili podążyła za nim.

Z zaangażowaniem, o które nawet się nie podejrzewał, opowiadał dziewczynie o każdym szczególe Drumford. Przemierzali korytarze i klasy, a jej wzrok przeskakiwał z miejsca na miejsce, jakby bała się, że ominie ją coś istotnego.

- Nasza jadalnia. Na stołach zazwyczaj są stosy jedzenia. Tylko raz zabrakło Nino Belissima - powiedział, wskazując ręką przestrzeń wypełnioną stołami.

- Nino Belissima?

- Pizzy z homarem i kawiorem. - Mrugnął do niej porozumiewawczo i dodał ze śmiechem. - Ale spokojnie, kryzys szybko zażegnano.

Better than you [!WYDANE!] (cz.1 cyklu Better)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz