Kovu

60 5 0
                                    

Kovu dotarł wreszcie do drzwi opatrzonych numerem trzydzieści dwa. Nadarzyła się idealna wymówka, aby uniknąć lekcji. Polecenie zajęcia się gościem dostał przecież od samej pani dyrektor, nie mógł więc pozwolić nowej koleżance czekać. No przynajmniej niezbyt długo...

Nie byłby sobą, gdyby wcześniej nie zahaczył o kuchnię, aby podkraść z niej coś dobrego. Tym razem trafiła się Tarte Tatin. Przetarł rękawem usta, wyciągnął okruszki z równo przyciętej brody i przywołał na twarz nonszalancki uśmiech. Pierwsze wrażenie było najważniejsze.

Zapukał trzykrotnie do drzwi. Uchyliły się niemal natychmiast.

W progu pojawiła się drobna dziewczyna o bladej twarzy. Rude włosy związała w dwa warkocze. Ubrana była w luźną spódnicę w kwiaty sięgającą aż do ziemi. Na górę nałożyła kanarkowo żółtą bluzkę z karbowanego materiału. Uśmiechnęła się promiennie i spojrzała na niego ogromnymi, zielonymi oczami. Przypominała małe, niewinne stworzonko.

Kovu oglądał to cudo, pierwszy raz w życiu nie mogąc wykrztusić nawet słowa.

Dziewczyna nie była ani ładna, ani pociągająca.

- Przekazano mi, że ktoś przyjdzie mnie oprowadzić. Nie sądziłam jednak, że zjawisz się w trakcie zajęć - odezwała się nieśmiało.

Kovu nie odpowiedział, podziwiając dziwną konstelację maleńkich kropek na policzkach i nosie dziewczyny. Czegoś mu w niej brakowało... Wyglądała jak obraz, w którym malarz zapomniał zapełnić farbą fragmentu twarzy... Wtem doznał olśnienia. Z niedowierzaniem odnotował, że jego podopieczna nie miała na sobie makijażu! Jasne zabarwienie brwi i rzęs stwarzało wrażenie wyraźnego braku.

Tymczasem twarz dziewczyny z wolna zaczęła się pokrywać rumieńcem.

- Nie ty miałeś mnie oprowadzić?

Pytanie wyrwało Kovu z cichej kontemplacji.

- Tak to ja! Kovu Krauze, twój wierny sługa, melduje swoje przybycie - mówiąc to ukłonił się szarmancko i wywołał tym delikatny śmiech dziewczyny.

- Summer MacAulay - przedstawiła się, dygając delikatnie.

„Pierwsze punkty zdobyte. Wyraźnie podłapała mój żarcik" - pomyślał, dumny z tego, że pomimo chwilowego wytrącenia z równowagi, nie stracił swojego uroku.

- Gotowa odkryć najmroczniejsze zakamarki tego niezwykłego miejsca? - zapytał.

Na twarz przywołał swój standardowy, szarmancko-uwodzicielski uśmiech. Podał jej ramię, gestem zapraszając do wspólnego spaceru. Summer zaczerwieniła się ponownie, ale drobny uśmiech nie znikał z jej twarzy. Delikatnie położyła dłoń w zagłębieniu jego łokcia.

- Gotowa.

Better than you [!WYDANE!] (cz.1 cyklu Better)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz