Rozdział 18. Kot w ludzkiej skórze

31 9 14
                                    


– Co ze mną zrobicie? – zapytał Klarus, gdy już rana na jego palcu została opatrzona kawałkiem bandaża ofiarowanym przez Atlasa. Jego skromne medykamenty i podstawowe przybory pierwszej pomocy nie były może najświeższe, ale były czyste i spełniały swoją rolę.

      Towarzysze spojrzeli po sobie, rozważając jego pytanie. Prawda była taka, że sami nie wiedzieli. Tak się skupili na tym, by odzyskać obrączkę i złapać złodzieja, że nie zastanowili się nawet co z nim później począć.

      – Nie możemy go tak po prostu oddać władzę i oskarżyć o kradzież, prawda? – domyśliła się Cyntia, patrząc na Atlasa, ten sapnął i przytaknął.

      – To nie najlepszy pomysł. Chłopaczyna może i nas okradł, ale nikomu większej krzywdy nie zrobił, a takie oskarżenie kotopodobnego nigdy nie kończy się dla niego dobrze. Wyląduje za kratami, a tą jego rudzinę oskórują lub wypchają. Nikomu się to nie przysłuży – odparł, a wiewiórka najwyraźniej rozumiejąc, że o niej jest mowa, w trymiga schowała się pod koszulą Klarusa.

      – Tak przypuszczałam – mruknęła, drapiąc się po głowie.

      – Możecie mnie nawet do więzienia wsadzić, ale proszę was, oddajcie mi medalion i nie mówcie, kim naprawdę jestem! Ledwie wyląduję w celi, a zabiją mnie tam tylko dlatego, że mam futro! – błagał i choć już siedział na ziemi, padł na kolana. Cyntia dostrzegła w jego oczach ogromny strach, a nawet rozpacz. Nie mogła go skazać na taki los, nie potrafiła. Uklękła więc obok niego i wzięła w dłonie jego łapy.

      – Podszywałeś się pod człowieka, by móc lepiej żyć? – zadała pytanie, na które już od początku domyślała się odpowiedzi, ale bardzo chciała usłyszeć to od niego. Klarus zwiesił głowę ze wstydem.

      – Miałem dość swojego nędznego życia. Z ludzką twarzą o wiele łatwiej o akceptację, szacunek, pracę i wszystko... – Spojrzał na Aurę, a ona tylko mocniej ścisnęła w dłoni jego wisior.

      – Ten medalion – zaczęła Cyntia, ponownie skupiając na sobie jego uwagę. – Skąd go masz?

      Chłopak zrobił dziwny grymas, jakby starając sobie przypomnieć.

      – Nie jestem pewien – wyznał. – Chyba go znalazłem, ale widzę to, jak przez gęstą mgłę. Wydaje mi się, że to skutki korzystania z niego. Gdy go założyłem, medalion dał mi wiedzę, do czego służy i jak go mogę używać, lecz zabrał mi wspomnienia o swoim pochodzeniu... – Dotknął łapą skroni, próbując sobie przypomnieć, ale wyraźnie sprawiało mu to wiele trudu. Sapnął sfrustrowany, mając to sobie za złe.

      – Spokojnie, nie przejmuj się. Powiedz, co o nim wiesz – poleciła, uspokajając go.

      – Wyczułaś, że jest inny? – odparł pytaniem na pytanie. Przytaknęła, faktycznie to wyczuła. Wiedziała, że jest magiczny, podobny do obrączek, ale inny.

      – W przeciwieństwie do zwykłych magicznych przedmiotów, on nie został stworzony przypadkiem pod wpływem silnych emocji. Został stworzony specjalnie. Taka podróbka, łatwiej się z nim obchodzić ale jego moc nie dorównuję tym prawdziwym. Nie zapieczętowano w nim zasilających go emocji wiedźmy, więc jego moc z czasem się zużywa. Musiałem go więc ładować tymi prawdziwymi – wyznał, znowu spuszczając wzrok, zawstydzony własnymi poczynaniami.

      Wszystko zaczęło logicznie układać się w głowie Cynti. Teraz rozumiała, dlaczego ukradł niepołączoną z nosicielem obrączkę i tak mu na niej zależało. W pełni zrozumiała jego motywy i gdyby nie potrzebowała obrączek do odzyskania brata, bez wahania by mu je oddała, bo przynajmniej jemu, by one posłużyły. Niestety nie mogła tego zrobić.

Klątwa PtaszynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz