Cyntia znowu była człowiekiem. Nie miała już skrzydeł, piór ani dzioba. Na powrót była sobą, dziewczyną ze wsi w prostej sukience, którą była, zanim to wszystko się zaczęło. Jedyną nowością, był pierścionek, który dalej tkwił na jej palcu. Dodatkowym zmartwieniem stała się też ta dziewczyna, wyglądająca jak jej lustrzane odbicie, z taką różnicą, że miała na sobie jej robocze ciuchy. Stała przed nią ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
– Kim jesteś? – spytała ją Cyntia, gdy euforia z powodu powrotu do ludzkiej formy przeminęła.
– Najlepiej jakbyś zapytała obrączkę, no ale skoro taka opcja odpada... – odparła, wzdychając przeciągle.
– Jesteś mną? – dopytywała Cyntia, zniecierpliwiona odpowiedzi.
– Nie, nie jestem tobą, jestem twoją repliką – wyjaśniła, powoli akcentując każde słowo, że aż do przesady.
– A co za różnica?
– Taka, że wyglądam jak ty, ale tobą nie jestem. Tak ciężko to zrozumieć? – Replika też już zaczynała być zniecierpliwiona.
– A skąd się tu wzięłaś? – Nie podobało jej się to wszystko ani replika, jej zachowanie, sposób, w jaki się do niej zwraca, ani cała ta sytuacja. To wszystko było jakieś dziwne. Rozejrzała się niepewnie po parku, upewniając się, czy nie zwracają na siebie zbytniej uwagi, na ich szczęście, akurat nikogo nie było w pobliżu. Większość mieszkańców miasta była na ulicach, niż w parku, co było na ich korzyść.
– Nosisz na palcu magiczną biżuterię i jeszcze się nie domyśliłaś? – Replika wywróciła oczami. Cyntia to zignorowała. Opadła na najbliższą ławkę, wyciśnięta z energii. Rzuciła okiem na pierścień i skrzywiła się do niego. Ten jakby w odpowiedzi zalśnił.
– Jak to działa? – Sobowtór podrapał się po głowie, nie do końca wiedząc jak to sensownie wytłumaczyć, tak by zrozumiała.
– Wiem tylko tyle, że jest przeklęty i potrzebuje nosiciela. Padło na ciebie. – Przysiadła się do niej, zarzucając nogę na nogę.
– Tyle to sama zdążyłam zauważyć, ale dlaczego zamienił mnie w ptaka?!
– Najwyraźniej uznał to za potrzebne. Nie patrz tak na mnie, co ja ci poradzę? Nie siedzę, w umyślę magicznej biżuterii! – skwitowała, widząc jej niezadowolenie. Cyntia zamyśliła się nad tym, pomału układając to sobie w głowie. Nie było to takie łatwe dla prostej dziewczyny ze wsi. Nie wiedziała nic o magi, przeklętych przedmiotach, ani niczym w tym rodzaju. Ze słyszenia wiedziała, że coś takiego jak czary istnieje, ale nigdy nie była tego świadkiem.
– Czyli... Daje mi to, co uzna, że jest mi potrzebne w danym momencie? Jest jakimś rodzajem pasożyta? Pomaga mi na swój pokręcony sposób, bym była jego nosicielką?
– W końcu zaczynasz sensownie myśleć. – Replika przeciągnęła się leniwie na ławce, dając jej czas do namysłu.
– To dlatego cię stworzył? – kontynuowała myśl.
– Jak widać. – Ziewnęła znudzona tą dyskusją.
– A jak długo będziesz... Istnieć? – spytała niepewnie, ale tamta nie wyglądała na urażoną.
– Tak długo, jak będzie trzeba.
– Czyli?
– Skąd mam to wiedzieć?! Jestem i tyle, będziesz musiała się z tym pogodzić! – Cyntia aż podskoczyła, na ten nagły wybuch z jej strony. Ta dziewczyna była dla niej jedną wielką zagadką. Zdecydowanie nie była jej kopią jeden do jeden. Choć Cynti tak jak każdemu zdarzało się czasem zdenerwować i zniecierpliwić, ale nigdy, tak gwałtownie, jak jej sobowtórowi. Postanowiła więc ją już nie drażnić.
CZYTASZ
Klątwa Ptaszyny
AdventureZwykła dziewczyna ze wsi znajduję nie taką zwykłą obrączkę, która zsyła na nią masę kłopotów i jeszcze więcej problemów. Wyrusza w przygodę, choć do tej pory unikała ich jak ognia, ale nie ma innego wyjścia. Jeśli nie złamie klątwy, niedane będzie j...