I ani na chwilę nie żałuję

7 1 0
                                    

Kolejnego dnia gdy wszyscy zeszli na dół było wreszcie tak rodzinnie mimo że nie byliśmy w Nowym Orleanie.

- Słyszałam kroki u was w pokoju. - mówi Rebeka zwracając się do mnie.
- A to tylko ja mały przez pół nocy grał w moim brzuchu jak na jakimś meczu. - mówię.
- Oj to się nie odpoczęłaś. - mówi Marcel.
- Daje radę ale wiecie jak mówiłam do niego to jakby mnie słuchał. - mówię.
- No widzisz tak się tworzy więź między matką a dzieckiem. - mówi Freya.
- My chcemy wam coś powiedzieć. - mówi Kol.
- Co się dzieje? - pyta Elijah.
- Ja i Davina będziemy mieli dziecko. - mówi uradowany.
- Jeju kolejny mały cud w rodzinie. - mówi Freya.
- Jak dobrze braciszku będziesz świetnym tatą. - mówię.
- Dzięki Carla.

Potem każdy gratuluję i ściska przyszłych rodziców. Kolejna dobra wiadomość w naszej rodzinie. Takie momenty są dla nas najlepsze. Mam nadzieję że Nik i jego przyszła żona też sobie sprawią takiego małego brzdąca. Anabell będzie miała się z kim bawić.

- A Hope nie dotrze? - pyta Kol.
- Właśnie nie ma jakieś ważne egzaminy więc wybaczcie jej. - mówi Nik.
- Nic się nie dzieje przecież zobaczy ją jak tylko będzie mogła wyrwać się ze szkoły. - mówi Rebeka.
- Ale bardzo się ucieszyła że już jest trzecia mała istota z tej zwariowanej rodziny pierwotnych. - mówi Nik.
- No cóż braciszku ty byłeś pierwszy. - mówię.
- I ani na chwilę nie żałuję. - mówi.
- Bo nawet nie masz czego żałować. - mówi Elijah.
- Ale było trochę poświęceń choć to dzięki niej nasza rodzina przetrwała. - mówię.
- Masz rację siostrzyczko ale najbardziej żałuję że to Hayley musiała zginąć. - mówi Nik.
- Teraz już jest dobrze nie musimy wracać do przeszłości. - mówi Elijah.

Wiem że najbardziej to on ucierpiał. Kochał Hayley całym sercem i ją stracił a to było jak cios w serce. Najgorzej było się pogodzić z śmiercią ukochanej osoby. To każdego z nas dobijało. Ja mimo że miałam tylko dwóch facetów których kochałam za każdym tak płakałam i przez kilka lat nie mogłam dojść do siebie. Potem zrozumiałam że to nie byli mężczyźni dla mnie. Po przyjeździe do Riverdale wiedziałam że rudowłosy chłopak to jest ktoś kogo szukałam całe swoje życie. Dużo było upadków ale tak właśnie jest na początku i wiem teraz że chciałabym przeżyć to jeszcze raz żeby znaleźć się właśnie tutaj.

Tydzień później
Właśnie dziś wracamy do Nowego Orleanu. Chcieliśmy dać teraz rodzinom nacieszyć się maleństwem. Rebeka jeszcze nas namawiała abyśmy zostali ale czekało na nas miasto. Tam zawsze się coś dzieje dlatego musimy wracać.

- Jak do dobrze że nas odwiedziliście. - mówi Rebeka.
- To przecież było konieczne trzeba było przywitać małą Evie w rodzinie. - mówi Nik.
- Oj my przyjedziemy kiedy mały się urodzi. - mówi do mnie.
- Nacieszcie się małą a potem możecie przyjechać. - mówię.
- Teraz nasza będzie kolej przywitać waszego synka. - mówi Marcel.
- Nie możemy się doczekać aż go przytulimy. - mówi Jason kładąc dłoń na mój brzuch.
- Jeszcze tylko chwila i będzie z wami. - mówi Rebeka.
- Oj nie mogę się doczekać. - mówię.
- Jedźcie ostrożnie. - mówi Marcel.
- My zawsze jeździmy ostrożnie. - mówi Kol.
- Ty szczególnie co? Teraz wiesz że Davina jest w ciąży to musisz bardziej uważać. - mówi Rebeka.
- Wiem siostrzyczko nie musisz się martwić damy radę. - mówi.
- Każdy ma do mnie napisać jak dotrze do domu nie chcę się później martwić. - mówi.
- Damy znać a teraz wracaj do swojej kruszynki. - mówię.
- No dobrze trzymajcie się ciepło.
- Ty też.

Potem każdy wsiada do swojego samochodu i odjeżdżamy.

- Bardzo fajna jest ta mała Rebeki. - mówi Jason.
- Tak wreszcie spełniło się największe marzenie mojej siostry. - mówię.
- Dobrze że się pojawiła tylko dopełni ich miłość. - mówi.
- Tak jak nasz Willy. - mówię.
- Dlaczego nikomu nie powiedziałaś jak go nazwiemy? - pyta.
- Bo chcę aby mieli niespodziankę. - mówię.
- Rozumiem. - mówi.
- Wiesz nie mogę się doczekać aż wrócimy bo wtedy mogę iść na zakupy dla naszego malucha. - mówię podekscytowana.
- Byłaś przecież z Rebeką. - mówi.
- Wiesz chciałam iść u nas w mieście zobaczyć jakie są rzeczy dla takich małych dzieci. - mówię.
- Wybiorę się tam z tobą. - mówi.
- Świetnie nie mogę się doczekać.

Kilka godzin później byliśmy już w Nowym Orleanie. Cheryl i Nik postanowili zrobić sobie przystanek w Kalifornii tam mieli zostać kilka dni i spędzić je sam na sam. Cieszyłam się że Nik po śmierci Hayley wreszcie kogoś znalazł. Mimo że nie był z nią cały czas obawiał się o jej śmierć. Gdy my dojechaliśmy pod dom Freya z Kelling i Anabell już były.

- Jak minęła podróż? - pyta Freya.
- Nie było żadnych przeszkód więc dobrze. - mówię.
- A jak się czujesz? - pyta Killing.
- Mały jak narazie spokojny choć wiem że da mi popalić w nocy.
- To może teraz idź się połóż. - mówi Jason.
- Tak muszę trochę rozprostować kości. - mówię.

Gdy jestem w sypialni od razu kładę się na łóżko. Po chwili leżenia wchodzi Jason.

- Spróbuj zasnąć kochanie bo nie wiem czy w nocy ten mały rozbójnik da ci pospać. - mówi.
- Tak zrobię. - mówię.

Po chwili moje powieki opadają swobodnie a ja spokojnie zasypiam.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia za tydzień!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa 🌼

Riverdale and The OriginalsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz