Prolog

2K 65 24
                                    

- Niespodzianka! - Krzyknęłam wystawiając w stronę mojego chłopaka dwa bilety na najbliższy mecz FC Barcelony

- Żartujesz? - Spytał poprawiając się na kanapie na której teraz przez swoją złamaną nogę siedział niemal codziennie

Dzień w dzień od kilku miesięcy żył tylko na tej kanapie. Z przerwami na łazienkę i kuchnie. Był w depresji po śmierci swojego taty, a także przez gips nie mógł się ruszać. Po ostatniej wizycie u lekarza dowiedzieliśmy się, że noga już prawie się zrosła i brunet mógł zacząć chodzić za pomocą kul. Dlatego właśnie pomyślałam, że zabiorę go na mecz jego ulubionego klubu. Pomyślałam, że to chodź trochę oderwie go od problemów.

Z dezaprobatą kiwnęłam głową, ale nie umiałam ukryć ściskającego mi się na twarz banana.

- Jezu Rosa kocham Cię! - Krzyknął jednocześnie gwałtownie wpijając się w moje usta

- Ja Ciebie też, Sam - Powiedziałam roztrzepując jego blond włosy

- Chodź tu - Powiedział przysuwając mnie do siebie i biorąc mnie w objęcia

Wtuliłam się w niego, a ciepło jego ciała sprawiło, że się rozpłynęłam.

- Chętna na pizzę i film? - Spytał po chwili, a ja odsunęłam się na chwile od niego, ale tylko po to by móc spojrzeć w jego niebieskie iskrzące oczy

- Jasne - Odpowiedziałam ponownie unosząc kąciki swoich ust do góry

*

Trzy dni później w piątkowy wieczór zaczęłam szykować się na mecz. Byłam podekscytowana, bo chodź nie przepadałam za oglądaniem piłki nożnej to wiedziałam, że sprawiam tym przyjemność Samuelowi. Zaczęłam szykować się dość wcześnie, bo chciałam mieć jeszcze czas na wzięcie gorącego, relaksującego prysznica. Wyjąkałam się, a później dokładnie wysuszyłam moje brązowe, długie i delikatnie falowanie włosy. Wyprostowałam je, bo w takich czułam się po prostu lepiej. Następnie lekko się pomalowałam nie zapominając o kreskach, po czym zaczęłam wybierać moją stylizacje. Dostałam od Sama kiedyś koszulkę klubu, więc założyłam ją, a do tego dodałam czarne, wide leg jeansy, które idealnie podkreślały moją sylwetkę. Była wczesna wiosna i mimo, że w Hiszpanii słońce prawie nigdy nie przestaje świecić to powietrze było dość zimne dlatego założyłam na siebie jeszcze dużą, nie rozpinaną, jasno-szarą bluzę. Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, po czym ostatni raz spoglądając w lustro wiszące na ścianie obok drzwi chwyciłam za klamkę. Napisałam do Sama, że wychodzę z domu, a w międzyczasie zostawiłam w kuchni na lodówce szybką wiadomość tacie, że wychodzę i biorę jego samochód. Informowałam go o tym już wcześniej, ale mój ojciec miał zdecydowanie pamięć złotej rybki.

Jako, że Samuel i ja mieszkaliśmy od siebie tylko kilka przecznic dalej chwile później parkowałam już samochód pod jego domem.

Stanęłam przed drzwiami wejściowymi jego skromnego, chodź przytulnego domu i zadzwoniłam dzwonkiem. W progu drzwi stanęła jego mama. Kobieta miała związane włosy, a w ręce trzymała drewnianą łyżkę co wskazywało na to, że właśnie coś gotowała.

- Dzień dobry, przyszłam po Sama - Przywitałam się posyłając jej serdeczny uśmiech
- Zapraszam, Sam zaraz zejdzie - Odpowiedziała szerzej otwierając drzwi i wpuszczając mnie do środka

Gdy weszłam do środka moje nozdrza niemal od razu poczuły piękny zapach pieczonego ciasta. Siadając na kanapie zaciągnęłam się tym przyjemnym zapachem jednocześnie poprawiając włosy.

- Rosita, to naprawdę cudownie, że tak bardzo zależy ci na moim synu - Powiedziała kobieta odwiązując swój kuchenny fartuch
- Cieszę się, że ma kogoś na kim może polegać... Jak pewnie wiesz nie jest u nas ostatnio zbyt kolorowo... - Rzekła siadając obok mnie

- Wiem, bardzo mi przykro... - Powiedziałam zasmucona spuszczając głowę w dół

- Jestem, możemy jechać - Powiedział nagle Sam stając na swoich kulach w progu drzwi

- Cześć kochanie - Powiedziałam uśmiechnięta wstając z sofy

- Cześć - Rzekł nachylając się nade mną by móc złączyć nasze usta

Wzięłam chłopaka pod rękę i przenosząc jego ciężar ciała na mnie zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi.

- Uważajcie na siebie! - Krzyknęła mama chłopaka kiedy wychodziliśmy na zewnątrz
- Dobrze mamo, będziemy! - Odpowiedział jej blondyn

Wyszliśmy z domu, a ja pomogłam chłopakowi wsiąść do samochodu. Kule wepchnęłam na tylne siedzenie, po czym sama usiadłam za kierownicą. Uśmiechnęłam się do chłopaka po czym odpaliłam samochód.

Nasze dzielnice znajdowała się w samym centrum Barcelony dlatego też już jakieś 20 minut później byliśmy na miejscu. Jak zwykle pomogłam chłopaki wyjść z samochodu, a także wejść na widownię, bo nasze miejsce znajdowało się niestety dość wysoko, ale to nie zależało ode mnie. Wiedziałam, że Sam jest zły na to, że jest tak bezsilny, a ja cały czas zmuszona jestem mu pomagać, jednak mi to nie przeszkadzało. Odkąd tylko pamiętam lubiłam pomagać ludziom i zawsze zajmowałam się moją młodszą siostrą, która po rozwodzie moich rodziców wyjechała z mamą do Francji.

Samuel zajął miejsce, a ja poszłam jeszcze kupić popcorn. W końcu mecz się zaczął, a na boisko zaczęli wchodzić po kolei zawodnicy obu drużyn. Znałam tylko FC Barcelonę, bo zbytnio nie interesowałam się piłką. Miałam podstawową wiedzę tylko dlatego, że Sam cały czas mi o tym opowiadał.

Skanowałem wzrokiem każdego zawodnika FC Barcelony. Przypatrywałam się dokładniej każdemu, który wpadł mi w oko jednak w końcu moje piwne tęczówki zatrzymały się na pewnym zawodniku. Na jego koszulce widniał numer trzydziesty i wydawał sie być dość młody. Jego włosy były brązowe, a sylwetka była wysportowana jak na piłkarza przystało. Był bardzo przystojny co sprawiało, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. Choćbym nie wiem jak bardzo pragnęła nie potrafiłam skupić się na niczym innym. W końcu mecz się zaczął, a piłkarze rozproszyli się po całym boisku, jednak ja wciąż wpatrywałam się tylko w jednego...

Rosa skup się na grze. Jest też dużo innych fajnych piłkarzy, poza tym obok ciebie siedzi twój chłopak.

Cały czas powtarzałam sobie w głowie te słowa myśląc, że coś to zmieni. Jednak na próżno. Wciąż nie mogłam powstrzymać się przed obserwowaniem bruneta. Cały czas zastanawiałam się jak się nazywa. Nawet nie wiem dlaczego tak bardzo mnie to ciekawiło przecież na boisku było też mnóstwo innych piłkarzy, ale oni nie obchodzili mnie tak bardzo.

W końcu zdecydowałam zapytać o to Sama. Byłam na siebie za to potwornie zła, ale to nie dawało mi spokoju.

- Sam? - Spytałam odwracając się w jego stronę

- Hm? - Brunet był tak wciągnięty w grę i jej dynamikę, że nawet na mnie nie spojrzał

- Jak nazywa się piłkarz Barcelony z trzydziestką na koszulce? - Zapytałam niewinnie przymykając oczy

- Yy... Gavi. Pablo Gavi - Odpowiedział zupełnie nie zainteresowany tym, że właśnie pytałam o jakiegoś innego chłopaka. Widocznie był bardzo wciągnięty w rozgrywkę.

Gdy usłyszałam jego imię wiedziałam już, że z pewnością nie pozostanie mi ono obce...

Two Hearts || Pablo Gavi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz