Skończyłam rozmowę z chłopakiem i leżąc na łóżku z uśmiechem na twarzy myślałam o tym jak wspaniale mi się rozmawiało. Chwile później otrzymałam jakąś wiadomość i natychmiast chwyciłam za telefon.
Od Gavi:
Z tego wszystkiego zaimponowałem spytać co robimy z naszym spotkaniemUśmiech ponownie wpłynął na moją twarz, a żołądek wywinął fikołka.
Stop, Rosa! Dopiero zerwałaś z Samem! Nie możesz tak reagować. Skarciłam się za to, bo z jakiegoś powodu uważałam, że to dziwne, że mój organizm tak silnie reaguje na Pabla podczas gdy ja przechodzę rozstanie.
Od Rosy:
Hmm... No nie wiemNapisałam drocząc się z nim.
Od Pabla:
Myśle, że doskonale wieszOd Rosy:
Naprawdę? Skąd wiesz??Od Gaviego:
Tak mi się wydaje...Dobrze ci się wydaje
Od Pabla:
Nie daj się prosić Rosa
Od Pabla:
Będzie fajnieOd Rosy:
Jezu No dobra. Niech ci będzieNapisałam, a na mojej twarzy pojawił sie niekontrolowany uśmiech.
Od Pabla:
To co dzisiaj o 20:00 przy fontannach na rynku?Od Rosy:
PasujeChciałam zaszaleć i nie myśleć o Samie. Nie chciałam czuć tego okropnego bólu, który sprowadzał mnie na dno.
Godzinę przed spotkaniem zaczęłam sie szykować. Zrobiłam ładny, naturalny makijaż, a moje ciemne włosy wyprostowałam. Założyłam na siebie szerokie dżinsy i biały top, a na wierzch założyłam jeszcze rozpinaną bluzę, bo na dworze wiał nieprzyjemny wiatr. Napisałam do Gaviego, że wychodzę, a on oznajmił mi, że zaraz będzie na miejscu.
Wsiadłam w samochód i chwile pózniej parkowałam już koło ustalonego miejsca. Do tej pory się nie stresowałam jednak gdy wysiadałam z samochodu myślałam, że zemdleje. Tak bardzo sie denerwowałam, że moje ręce niekontrolowanie zaczęły sie trząść. Gdy w oddali zobaczyłam posturę chłopaka, miałam ochotę odwrócić sie i uciec jak najdalej, ale nie mogłam, bo brunet już mnie zauważył. Uśmiechnął się i zaczął mi machać. Nieśmiało podniosłam kącik swoich ust do góry i na nogach jak z waty zaczęłam iść w jego stronę.
- Zacząłem myśleć, że już się nie pojawiasz - Powiedział wbijając we mnie wzrok, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech
- Przepraszam za spóźnienie. Nie mam żadnej wymówki - Odpowiedziałam wzruszając ramionami, ale nie mogłam ukryć skradającego się na moją twarz uśmiechu
Wyglądał tak wspaniale, że odebrało mi mowę. Dlaczego on musiał być tak cholernie przystojny?
Przez chwile żadne z nas sie nie odzywało. Tkwiliśmy w zupełnej ciszy. Byłam zbyt nieśmiała by zacząć jakiś temat.
- To co idziemy się czegoś napić? - Zapytał w końcu Pablo
- Chyba tylko wode, albo soczek bo przyjechałam samochodem - Oznajmiłam śmiejąc się
- Rozumiem. Wyglada ta na to, że oboje dzisiaj będziemy musieli pozostać trzeźwi, bo ja też - Powiedział, a ja kiwnęłam głową
- Szkoda, bo mam ogromna ochotę się napić - Stwierdziłam
- Ja też - Zaśmiał się chłopakJeszcze chwile rozmawialiśmy przy fontannach, a później Pablo zaprowadził mnie do pobliskiego barku. Muszę przyznać, że chłopak zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Był zabawny, ale też umiał zachować powagę. A to co najbardziej podobało mi się w jego zachowaniu to sarkazm, którego używał praktycznie cały czas. Nie byłam już tak spięta jak przedtem i atmosfera znacznie się poprawiła.
Usiedliśmy przy jakimś drewnianym, małym stoliku na końcu restauracji by piłkarz aż tak bardzo nie rzucał się w oczy. Kilka osób już go rozpoznało, ale chcieliśmy uniknąć plagi wielbicieli. Zamówiliśmy coś do jedzenia i w oczekiwaniu na nie rozmawialiśmy. W pewnym momencie zobaczyłam, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Podniosłam głowę z nad ciemnych, roześmianych oczu Pabla, by zobaczyć kto to. Jakie było moje zdziwienie gdy moje tęczówki ujrzały nikogo innego jak Samuela i tą szmatę. Właśnie jak gdyby nigdy nic usiedli przy jednym ze stolików. Wyglądali na takich szczęśliwych. I to właśnie ich szczęście sprawiło, że poczułam się niesprawiedliwie. Obudziła sie we mnie chęć zemsty...
CZYTASZ
Two Hearts || Pablo Gavi
Teen FictionOsiemnastoletnia Rosita Garcia López wydaje ostatnie swoje oszczędności by zabrać swojego chłopaka Samuela na mecz FC Barcelony. Blondyn ostatnio przeżywa bardzo trudny okres w swoim życiu. Jego tata zmarł w wypadku samochodowym, a on sam złamał nog...