POV Sana
Biegałam po całym mieszkaniu, uciekając przed wściekłą, czerwoną jak pomidor Shelie. W pewnym momencie podleciałam pod sufit, a Shel stanęła pode mną.
- Sana, złaź natychmiast na dół - rozkazała zła ,,wilczyca".
- Nie, bo mnie zabjesz - odparłam, ciągle lekko się śmiejąc. Ta zmrużyła oczy, spoglądając na mnie złowrogo.
- Nie ma chili-dogów przez tydzień - powiedziała. Otworzyłam usta, aby odpowiedzieć, ale ta mi przerwała - Mogę, bo jestem przywódcą teamu. Jedno słowo, a przedłużę karę - dodała, na co zleciałam na ziemię.
- A-ale...
- Miesiąc - fuknęła, a ja otworzyłam szeroko usta.
- Uuuuu... ja wiem, że dawno jej nie widziałaś i pewnie nie wiesz, ale naprawdę nie powinnaś tego mówić - powiedział Sonic, kładąc jej rękę na ramieniu. Ta spojrzała na mnie, a ja patrzyłam na nią bez emocji, na co ta lekko zadrżała.
- Idę skoczyć z dachu - powiedziałam nagle, kierując się w stronę drzwi.
- Co? Sana! Czekaj! SAN! - krzyknęła kobieta, lecz ja jej nie słuchałam.
- Ona tego nie zrobi, prawda? - spytała Mel.
- Teraz ona jest zdolna do wszystkiego - westchnął Knux w momencie, w którym ja z hukiem zamknęłam drzwi. Pobiegłam po schodach na dach hotelu, po czym stanęłam na krańcu. Plan jest taki, aby ich nastraszyć, bo przy ziemi się przeteleportuje do mieszkanka. Gdy miałam już skakać, usłyszałam odgłosy maszyn, na co się zawachałam. W pewnym momencie poczułam tez jakby szmaragdy były bliżej, dzięki czemu połączyłam fakty. Włączyłam szybko hologram w pierścieniu i zadzwoniłam na kamerkę do Rouge. Ta po chwili odebrała.
- Halo? San? Jeszcze żyjesz? - skwitowała kobieta.
- Skup się Rouge! Eggman jest nad hotelem! Trzeba to raz na zawsze załatwić i wrócić do domu - stwierdziłam, po czym ujrzałam, ze każdy kogo obejmowała kamerka, czyli Sonic, Shelie, Manic, Shadow i Stella patrzą na coś za mną w szoku.
- Sana! Za tobą! - krzyknął mój najstarszy brat razem ze swoją nowo upieczoną dziewczyną. Chciałam się obrócić, ale zanim to się stało, usłyszałam dźwięk wybuchu i jak on mnie zrzuca z dachu.
Zaczęło mi piszczeć w uszach i zacisnęłam oczy. Poczułam jak ktoś mnie lapie, a potem, jak kładzie mnie na ziemi. Gdy wszystko do mnie zaczęło dochodzić, ujrzałam nade mną Shadowa, Sonic'a, który pewnie mnie złapał przy drodze, na której siedzimy, i Stellę.
- Mamo, jak się czujesz? - spytała przyjęta dziewczynka. Podniosłam się na równe nogi, łapiąc się za łokieć.
- Bywało gorzej - odparłam. Po chwili obok nas znaleźli się wszyscy. Spojrzeliśmy na wejście do hotelu, gdzie ujrzeliśmy dużo, dużo, dużo robotów, Eggmana w Eggmobilu oraz Scourge'a z Fioną.
- Macie jedną, jedyną szanse. Oddajcie szmaragdy, a obejdzie się bez walki. Zostawimy ten świat w spokoju, a weźmiemy sobie Mobiusa - powiedział Eggy. Czyli to jest ich plan, he? Zdobyć szmaragdy, po czym przeteleportować sie do domu bez nas?
- Nie ma mowy, Ivo - stwierdziła Sonia, ja lekko się wycofałam, stając obok Shadowa.
- Gdzie są szmaragdy? - spytałam Ostateczną formę życia.

CZYTASZ
Inny świat
FanfictionRadzę przeczytać moje inne książki oraz tą na profilu @_r0u7e_, bo inaczej nic nie zrozumiecie ~•~ Wojna z imperium minęła. Wszyscy chcą odpocząć. Niestety, nie jest to możliwe. Jak to mówią zło nigdy nie śpi. Pewnego dnia podczas spaceru Tails i S...