~21~

21 4 0
                                        

POV Melody

Kiedy się obudziłam, to pierwsze co, to się zerwałam i poszłam do salonu aby spojrzeć, czy na pewno wszystko z Sonic'iem w porządku. Spał tam a nie w sypialni, bo nie chciało mu się przenosić.

Gdy weszłam do pomieszczenia, ujrzałam już nie śpiącego Sonic'a z Sonią.

- Hej - powiedziałam, podchodząc do chłopaka. Ten obrócił się w moją stronę, szeroko się uśmiechając. Usiadłam obok niego, a ten objął mnie ramieniem.

- Hejka. Jak się czujesz? - spytał.

- To raczej ja powinnam się ciebie pytać - zaśmiałam się, patrząc ,,jeżowi" w oczy.

- Czuje się o wiele lepiej, ale ta tu nie pozwala mi wstać z kanapy - oznajmił patrząc znacząco na Sonie, a ta wywróciła oczami.

- Po prostu się martwię. Było uważać, a nie dać się porwać przez wojsko - stwierdziła ,,jeżyca".

- Ja zawsze uważam - odpowiedział niebieskowlosy.

- Skoro to jest twoje uważanie, to nie chce wiedzieć co robisz kiedy ryzykujesz - wymamrotała Sonia.

- Oj nie chcesz - usłyszałam głos zza mnie. Obróciłam się tam gwałtownie, gdzie ujrzałam San.

- Hejka Sani. Jak się spało? - spytała Sonia, przytulając siostrę.

- Nawet okej - odparła dziewczyna.

- Mel, chodź zrobimy śniadanie - zaproponowała Sonia, po czym popatrzyła na rodzeństwo - Jakieś życzenia? - spytała, a Sonic i Sana spojrzeli na nią z iskierkami w oczach - Ale od razu mówię, chili dogi odpadają - dodała pospiesznie, a błysk w oku niebieskowlosych od razu zgasł, na co zaczęłam się śmiać. Cali oni.

- No to naleśniki - powiedział Sonic.

- Już się robi - stwierdziłam, po czym pocałowałam mojego chłopaka w czoło i poszłam z Sonią do kuchni. Zaczęłyśmy robić ciasto, którego wyszło dużo, gdyż nas nie było mało. Ile my to będziemy robić...

- O, hej Manic - usłyszałam głos Sany. Obejrzałam się w hej kierunku i ujrzałam dziewczynkę przytulającą starszego brata.

- Cześć Sani - odparł - Co na śniadanie? - spytał obracając się w naszą stronę.

- Naleśniki, ale szybciej będzie jak obudzisz Shelie. Zrobisz to dla mnie braciszku? - spytała Sonia ze swoim uśmieszkiem.

- Oczywiście siostrzyczko - odpowiedział z ironicznym uśmiechem, po czym wyszedł.

- Jak tam się czujesz z tym, ze jesteś w osobnym teamie? - spytała Sonia.

- Tak w sumie, niewiele się zmieniło. Jeszcze nie zdążyłam tego jakoś poczuć, bo mamy go od niecałych dwóch dni - odparłam. Po chwili do pomocy przyszła Shel. Zaczęłyśmy sobie razem żartować i śmiać się w najlepsze. Jak dobrze, ze nareszcie wszystko jest dobrze.

~•~

Każdy wstał praktycznie w tym samym momencie. Atmosfera podczas śniadanka była niczego sobie! Żartowaliśmy i każdy miał świetny humor. Nawet Shadow, a to podejrzane. Zaczyna bać się o swoje życie, gdyż siedzę obok niego.

Inny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz