~1~

47 4 0
                                    

~POV Sonic~

Kiedy się ocknąłem zobaczyłem, że jestem w jakieś uliczce... chwila. Co?! Przecież przed chwilą oglądałem sobie komedie z rodzeństwem i Mel.

Podniosłem się do siadu i przeleciałem wzrokiem. Wyglądałem... inaczej. Jak człowiek. Wstałem lekko i przejrzałem się w jednej z kałuż. Dobra. Ciągle jestem przystojny. Jest git.

 Jest git

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Sonic...? - usłyszałem za sobą cichy i znajomy głos. Obróciłem się i zobaczyłem dziewczynę o zielonych oczach, jasno fioletowych oczach i żółtej grzywce. Tak wygląda tylko jedna znajoma mi osoba.

- M? - zapytałem, na co dziewczyna się uśmiechnęła i rzuciła mi się na szyje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- M? - zapytałem, na co dziewczyna się uśmiechnęła i rzuciła mi się na szyje. Ja objąłem łączy w pasie i lekko odetchnąłem. Dobrze wiedzieć, że nic jej nie jest.

- Co z nami jest? - spytała odrywając się ode mnie. Zaczęła oglądać swoje ciało. Miała na sobie swój czarny skafander i ochroniarze, a na plecach miała zaczepiony swój młot, ale zniknął jej rysunek trupiej czaszki. W sumie to to przeszło jej na spinkę spinającą jej grzywkę, więc nie wyparował całkowicie. Mimo wszystko, moja dziewczyna była urocza jak zawsze.

- Nie wiem. - przyznałem wzruszając ramionami. - Ostatnio Sana i Shelie poszły po szmaragdy i okazało się, że Eggman ma wszystkie... - po powiedzeniu tego na głos od razu wszystko poukładałem sobie w głowie i zrozumiałem co się stało. - MOBIUSIE ON WYKONAŁ KONTROLE CHAOSU! - wykrzyczałem waląc się otwartą dłonią w czoło. Po chwili wyjrzałem za Mel, czy może ktoś tutaj nie idzie, bo ten krzyk był naprawdę głośny, ale na szczęście nie.

- Co? - spytała lekko skołowana Melody, a ja na nią spojrzałem.

- To trochę taka teleportacja, ale pomiędzy wymiarami. I pewnie San została już drugi raz w tym roku porwana przez Eggman'a. Wybornie. - powiedziałem sarkastycznie.

M chciała coś powiedzieć, ale ktoś odrzucił ją na pewną odległość. Chciałem zareagować, ale jakaś osoba odepchnęła mnie na bok. Spojrzałem na nią i ujrzałem człowieka o zielonych włosach i fioletowych oczach. Chyba właśnie wiem, jak czuła się Sana, gdy myślała, że skądś nas kojarzy po tych kilku latach w lesie. Chyba naprawdę zgłupiałem.

Inny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz