~POV Sana~
Gdy skończyłam jeść moją dokładkę, szybko podeszłam do kanapy, na której leżała Shel i przy nie ukucnęłam.
- Jak się czujesz? - spytałam dziewczyny, przykrywając ją kocem. Ta spojrzała na mnie, lekko się uśmiechając.
- Jakoś. - odparła. - A ty?
- Pamiętam cię. - odparłam, a tak jakby się ożywiła.
- Co? - spytała, podnosząc się na łokciach.
- Dzięki Tikal. Pamiętam wszystko do teleportacji. - dodałam, a ta się jeszcze szerzej uśmiechnęła.
- Jesteśmy na bardzo dobrej drodze. - stwierdziła. - I przepraszam za to co Ci powiedziałam. Miałam...
- Chip głosowy. Wiem. - dokończyłam za nią. - Ja też przepraszam za tą zdradę. Eggman mną manipulował. - powiedziałam, chowając głowę w ręce.
- Sana ile razy nas jeszcze za to przeprosisz? - spytał sarkastycznie Knuckles.
- Tyle ile będzie trzeba. Zachowałam się okropnie. - wymamrotałam, siadając na podłodze, przyciągając do siebie nogi. Jak ja mogłam być tak głupia, żeby dać się oszukać?
- Sana, nie twoja wina. Nic nie pamiętałaś, więc skąd miałaś wiedzieć, że on kłamie? - spytała Sonia, która usiadła obok mnie i mnie lekko objęła. Niby miała rację, ale ciągle się tym zadręczałam.
- Koniec tego użalania się nad sobą. Może obejrzymy film? - zaproponował Espio.
- Dobry pomysł. - powiedziała Mel. Potem była długa narada co do gatunku filmu, a wygrał kryminał. Później wszyscy kłócili się, który to miał być film. Dosłownie każda osoba się w to wkręciła. Tylko ja i Shel byłyśmy obojętne.
- Zrobisz mi herbaty? - poprosiła ,,wilczyca", na co lekko przytaknęłam.
- Czarnej? - dopytałam, a tamta pokiwała głową.
Pobiegłam do kuchni i zrobiłam kobiecie napoju. Gdy wracałam powoli z kubkiem, aby nie wylać zawartości, naszło mnie jakieś dziwne uczucie. Jakby impuls. Automatycznie zatrzymałam się w miejscu, patrząc ślepo przed siebie, po czym wypuściłam kubek z herbatą. Wszystkie rozmowy nagle ucichły i każdy spojrzał na mnie lekko zaskoczony.
- Sana? - spytał niepewnie Shadow, a mnie nagle zaczęła potwornie boleć głowa i oczy, przez co się za nią złapałam i cicho syknęłam. Po chwili upadłam na kolana, ciągle trzymając się za głowę. Poczułam, jak ktoś do mnie podbiega i lekko mną potrząsa, a kilka innych osób mnie woła, lecz nie wiedziałam, kto to, bo zaczęło mi piszczeć w uszach.
Nagle wszystko ustało, a ja rozejrzałam się dookoła siebie. Byłam na jakimś wielkim dachu chyba jakiegoś wieżowca. Dookoła mnie było pełno... wojska? Chyba tak. Chyba nikt mnie nie widział, za to każdy kręcił się w okolicy jednego punktu. Wstałam i do niego podeszłam i ujrzałam granatowy szmaragd chaosu.
- Hej Sana. - usłyszałam za sobą czyiś głos. Lekko podskoczyłam, oglądając się za siebie, a moim oczom ukazała się nie kto inny co Tikal.
- Kobieto nie strasz. - powiedziałam, łapiąc się teatralnie za serce. - To ty mnie tu ściągnęłaś? - spytałam.
- Powiedzmy. - odparła wymijająco. - Wracając, musisz szybko przylecieć na to miejsce i zabrać szmaragd nim wojsko go zabierze. Inaczej będzie jeszcze ciężej. - stwierdziła.
- A skąd będę wiedziała, gdzie iść? - zapytałam.
- Zobaczysz taką jakby ścieżkę. Idź za nią, ale sama. Wtedy będziesz miała większe szanse. - poleciła, na co przytaknęłam. - Sana, jeszcze jedno. - dodała, a ja spojrzałam na nią pytająco. - Oni wiedzą, kim jesteś. Kim my wszyscy jesteśmy. - oznajmiła, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.

CZYTASZ
Inny świat
FanfictionRadzę przeczytać moje inne książki oraz tą na profilu @_r0u7e_, bo inaczej nic nie zrozumiecie ~•~ Wojna z imperium minęła. Wszyscy chcą odpocząć. Niestety, nie jest to możliwe. Jak to mówią zło nigdy nie śpi. Pewnego dnia podczas spaceru Tails i S...