POV Sana
Minął dzień od teleportacji do domu. Miałam ,,lekką" gorączkę, ale chyba włączyło mi się chwilowe ADHD bo nie umiałam usiedzieć w pokoju w łóżku, wiec uciekłam z domu. Tak, wiem, bardzo mądrze. Postanowiłam sprawdzić co tam u Knuxa. Było mi lekko chłodno, ale zgarnęłam bluzę z domu, wiec nie było tak źle. Nie chcąc tracić czasu przeteleportowałam się na Anielską Wyspę, a przez użycie mocy poczułam się jeszcze gorzej. No tak przecież ogólnie źle się czuje przez moc, to to logiczne. Mi to się na prawdę myślenie na chwile wyłączyło...
Ale wracając. Gdy byłam już obok głównego szmaragdu, ujrzałam przy nim Rouge, ale Knuxa nigdzie nie było.
- Hej! - krzyknęłam, trochę słabym głosem. Może jednak trzeba było zostać w domu...?
- O, hej Sana - odparła nietoperzyca - Jak tam?
- Nawet okej. Wszystko wraca do normy. No, oprócz tego, ze Manic się gdzieś wyprowadza z Shel, a Sonia do Chaotix, a na dodatek będzie studiować i jeszcze Silver zaklepuje stary pokój Shadow'a. Poza tym po staremu - zaśmiałam się, co odbiło się na kobiecie.
- No to niezłe rotacje u was - stwierdziła, na co lekko przytaknęłam.
- Nie ma Knuckles'a? - spytałam, na co ta pokiwała przecząco głową.
- Od wczoraj. Przeteleportowalo mnie tu, wiec sobie na niego czekam - oznajmiła.
- KOCHANIE!! - usłyszałyśmy krzyk kolczatki. Spojrzałyśmy w jej kierunku, a ta biegła w stronę Rouge z rozłożonymi rękami.
- Oho! Powodzenia - zaśmiałam się.
- Nareszcie przejrzał na oczy - posiedziała kobieta, ze swoim sławnym uśmieszkiem. Gdy Knux był już obok nietoperzycy, ten ją wyminął i przytulił Główny szmaragd, całując go raz. Wybuchłam na to niekontrolowanym śmiechem. To bardzo w jego stylu.
- Ham - burknęła Rouge.
- Daj mi spokój kobieto! - krzyknął oburzony Knux - Czekaj - powiedział, po czym spojrzał w moją stronę - Sonic mi powiedział przez zegarek, ze masz gorączkę. Co ty tutaj robisz? - spytał. Ojoj...
- Już nie mam - wzruszyłam ramionami, a Rouge podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła.
- Sana, przez rękawiczkę czuje, ze jesteś ciepła. Idź do domu - rozkazała.
- Nie! - krzyknęłam, po czym chciałam zbić się w powietrze, ale chyba mój limit mocy się skończył, bo runęłam na ziemie. No prawie bo od upadku uchronił mnie Knuckles.
- Zabieram cię do domu - stwierdził strażnik.
- Nie trzeba. Ja ją wezmę - usłyszałam za sobą głos Sonic'a. No to problem - Pogadamy sobie w domu, młoda damo - dodał srogim tonem.
- Nie chce ciagle siedzieć w domu - burknęłam głosem dziecka, a Knux usadził mnie na ziemi. Mam gdzieś, ze mam 13 lat. Chyba zaczęłam majaczyć przez gorączkę.
- Sani, ledwo na oczy patrzysz - stwierdził Sonic, kucając obok mnie - Chodź. Prześpisz się, a potem coś porobimy, kiedy tylko spadnie ci gorączka - dodał.
- Obiecujesz? - spytałam.
- Obiecuje - odparł.
- Okej - wymamrotałam, a brat wziął mnie na ręce. Nie musiał czekać długo, bo podczas tego, jak on biegł do domu, ja usnęłam mu w ramionach.
~•~
Właśnie siedziałam sobie z Tails'em na dachu, jedząc lody. Silver gdzieś zniknął pod pretekstem załatwienia czegoś, Melody robiła coś w salonie, chyba oglądała jakiś film, a Sonic biegał na bieżni w naszej sali treningowej. Nareszcie wszystko było po staremu.

CZYTASZ
Inny świat
FanfictionRadzę przeczytać moje inne książki oraz tą na profilu @_r0u7e_, bo inaczej nic nie zrozumiecie ~•~ Wojna z imperium minęła. Wszyscy chcą odpocząć. Niestety, nie jest to możliwe. Jak to mówią zło nigdy nie śpi. Pewnego dnia podczas spaceru Tails i S...