Rozdział 18

557 37 48
                                    


☆:*'¨'*:..:*'¨'*:.☆

  W sobotę obudziłam się z samego rana. Bill wysłał mi wiadomość, że jest już na lotnisku i że jak tylko wróci do domu, to możemy się spotkać. Odpisałam, czy nie woli jednak odpocząć po podróży, na co on zaprzeczył mówiąc, że wcale nie jest zmęczony. Wstałam więc z łóżka i pobiegłam do łazienki. Ogarnęłam swoje gniazdo na głowie i umyłam twarz, biorąc wcześniej szybki i zimny prysznic. Wyjęłam z szafy koszulkę jakiegoś zespołu rockowego z lat siedemdziesiątych którą ukradłam kiedyś z kartonu z ubraniami mojej mamy z młodości, kiedy robiłam z nią porządki na strychu, oraz czarne spodenki. Do tego założyłam swoje białe trampki i usiadłam przy biurku, chcąc zrobić sobie jakiś delikatny makijaż. Postawiłam na zakrycie korektorem cieni pod oczami i pomalowałam rzęsy. Na usta nałożyłam balsam. W końcu dostałam wiadomość.

09:41 Bill: Jestem już w domu

09:41 Bill: Gdzie chciałabyś się przejść?

09:42 Iv: Nie wiem, zaskocz mnie

09:42 Bill: Myślałem o studiu, może być?

09:42 Iv: Myślisz że możemy?

09:43 Bill: No jasne że tak

09:43 Bill: Podejdę pod twój dom, chyba że twoi rodzice są 

09:44 Iv: Są w pracy, a potem jadą do mojego brata

09:44 Bill: No to niedługo będę

  Zeszłam schodami do salonu i weszłam do kuchni. Wyjęłam z kosza z owocami jabłko i zaczęłam je jeść. Podświadomie nie mogłam doczekać się spotkania z Billem. Tydzień bez niego i chłopaków naprawdę strasznie się ciągnął. W dodatku ta akcja z byłym chłopakiem Mayi strasznie mnie zestresowała. Potrzebowałam w końcu się z nim spotkać, żeby odetchnąć trochę od otaczającego mnie świata. Skończyłam szybko jeść owoc, akurat w momencie, w którym ktoś zapukał do moich drzwi. Wyrzuciłam ogryzek i podeszłam do nich, po czym je otworzyłam. 

  Przede mną stał Bill. Był w czarnych jeansach i szarej bluzie, zapewne pożyczonej od Toma. Uśmiechnął się szeroko na mój widok i przytulił mnie. Stęskniłam się za zapachem jego perfum. 

  - Już zapomniałem jak jesteś przy mnie mała. - zaśmiał się czarnowłosy.

  - Ledwo wróciłeś i już mnie denerwujesz. - zmrużyłam oczy. - Uważaj sobie.

  - Tęskniłaś za mną? - odsunął się trochę od drzwi, abym ja mogła wyjść. 

  - Powiedzmy, że trochę brakowało mi mojego przyjaciela. - spojrzałam na niego.

  - Jeju, urocza jesteś. - uśmiechnął się.

  - Mówiłam o Tomie, głupku. - zaśmiałam się.

  Bill przewrócił oczami z uśmiechem. Razem poszliśmy w stronę parku, obok którego znajdowało się studio muzyczne chłopaków. Po drodze słuchałam, jak opowiadał o tym, jak było w Paryżu, jak fanki rzucały mu swoje staniki na scenę i jakie zabytki zdążył zwiedzić. Opowiadał to z takim entuzjazmem, że słuchało mi się go naprawdę przyjemnie. Kiedy byliśmy już na miejscu, otworzył drzwi kluczem, a następnie kiedy byliśmy już na korytarzu, wpisał kod i otworzył mi drzwi. Weszłam do pomieszczenia w którym zwykle chłopcy nagrywali swoje kawałki. Usiadłam na kanapie, na której kilka tygodni wcześniej nocowałam w towarzystwie wtedy nieznajomych mi nastolatków. Bill otworzył mini lodówkę ukrytą pod biurkiem i wyjął z niej lody na patyku. Dał jednego mi i usiadł obok mnie. 

'through the monsoon' || Bill Kaulitz fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz