Rozdział 2

687 34 11
                                    


☆:*'¨'*:..:*'¨'*:.☆

  Z samego rana zabrałam się za pakowanie torby na wyjazd do dziadków na wieś. Byłam zmęczona, bo po wczorajszym wydarzeniu na festiwalu nie mogłam zasnąć. Wciąż zastanawiałam się jak mogłam nie rozpoznać idola nastolatek? W każdym razie, ma mój numer. O Boże. Postanowiłam nie mówić o tym nikomu, w końcu chłopak nawet się nie odezwał. A jeśli by to zrobił, prawdopodobnie bym nie odpisała. Nie miałabym odwagi. Uznałam że najlepszym pomysłem będzie nie informowanie o tym moich bliskich, w szczególności Brook. Zresztą, szanse na to że by mi uwierzyli raczej nie były wysokie.

  Zapięłam zamek torby po schowaniu do niej ostatnich ubrań i kosmetyczki. Był ranek, mój tata jeszcze spał, a mama i Brooklyn biegały po domu szukając ostatnich rzeczy do spakowania. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po telefon, po czym weszłam na konwersacje z moją przyjaciółką, Allison. 

08:12 All: Żyjesz? Czy ktoś porwał cię na tym festiwalu i wyciął organy, a twoje zwłoki zostawił w krzakach?

09:21 Ivi: Tu porywacz, Ivy leży w krzakach, pozdrawiam.

09:22 All: Ale ty zabawna. A tak na serio, opowiesz jak było? 

  Uśmiechnęłam się pod nosem i zadzwoniłam do przyjaciółki. Znałam się z nią od podstawówki i od tego czasu byłyśmy niemalże nierozłączne. Blondynka odebrała niemal od razu.

  - No cześć kochana, opowiadaj jak było. Poznałaś jakiegoś przystojniaka? - chichotała pod nosem dziewczyna.

  - Było zwyczajnie. Brook nie pojechała i mama zawiozła mnie tam samą, nudziło mi się. - przykryłam sobie nogi kołdrą i odgarnęłam z czoła kosmyk moich brązowych włosów.

  - Zwyczajnie? I nudno? Na festiwalu rockowym? No nie wydaje mi się. No już, mów jak było na serio. - doskonale mogłam wyczuć że Allison przewraca oczami.

  - No mówię poważnie. Stałam, piłam sok, trochę się pobujałam, nic ciekawego, serio. 

  - Nie wierzę ci. Na pewno kogoś poznałaś tylko boisz się przyznać. Zaczekaj na moment. - westchnęła dziewczyna. - Pri, zostaw moją koszulkę! Nie, nie pozwoliłam ci jej pożyczyć! Mamo, no weź coś z nią zrób! - zaśmiałam się słysząc jak moja przyjaciółka krzyczy na swoją młodszą siostrę, Priyę. - Co za ludzie... No, na czym to skończyłyśmy? Ah, miałaś mi powiedzieć kogo poznałaś.

  - Ale ja nikogo wczoraj nie poznałam, ile razy mam ci mówić? - próbowałam wmówić tą nieprawdę Allison, mając przed oczami obraz czarnowłosego muzyka z którym zaledwie kilkanaście godzin temu paliłam papierosa.

  - Ale ty wiesz że ja ci nie wierzę. - zaśmiała się wrednie. - Dobra, muszę kończyć zanim ta kretynka ukradnie mi moje ciuchy. Odezwę się później, trzymaj się.

  - Baw się dobrze All. - uśmiechnęłam się pod nosem i oderwałam telefon od ucha, klikając czerwony przycisk. 

  Położyłam telefon na parapecie i otworzyłam okno żeby wpuścić do mojego pokoju trochę świeżego powietrza. Szybko tego pożałowałam bo w minutę w pokoju zrobiło się bardzo gorąco i tak szybko jak otworzyłam okno, tak szybko je zamknęłam. Ściągnęłam z siebie piżamę w której dalej siedziałam i założyłam świeżą bieliznę. Z szafy wyciągnęłam czarną koszulkę którą pożyczyłam na wieczne nieoddanie od mojego brata kiedy ostatni raz u niego nocowałam, oraz szare spodenki. Założyłam na siebie obie te rzeczy i nasunęłam na stopy skarpetki w banany. Wzięłam telefon i włożyłam go do tylnej kieszeni spodenek. Szybko poczesałam włosy i wyszłam z pokoju.

'through the monsoon' || Bill Kaulitz fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz