Rozdział 22

533 35 22
                                    


☆:*'¨'*:..:*'¨'*:.☆


Na początku chciałabym ostrzec przed tym, że w tym rozdziale może pojawić się wiele wątków, które w zły sposób mogą oddziaływać na psychikę młodego czytelnika, bądź osoby, która przeżyła jakieś z tych wydarzeń. Jeśli tematyka narkotyków, ed, self-harmu, przemocy bądź gwałtu czy molestowania seksualnego jest dla ciebie zbyt triggerująca, omiń ten rozdział. Dbajcie o swoje zdrowie psychiczne, to ważniejsze od fanfika na wattpadzie. 

amenatia



*pov maya*

  Siedziałam mocno zkacowana na krześle przy wyspie kuchennej w domku. Poprzedniej nocy nieźle zabalowałam, bo niewiele pamiętałam z tamtego wydarzenia. Głowa strasznie mocno mnie bolała, przez co już od siódmej siedziałam w kuchni w towarzystwie brata Ivy, który zajmował się przygotowywaniem nam śniadania. Zrobił mi herbatę i dał mi leki, które szybko zażyłam. Piłam powoli herbatę i co jakiś czas nawiązywałam krótką rozmowę z Jake'iem. Około dziewiątej rano do kuchni zszedł Bill. 

  - Cześć. - uśmiechnął się do nas zaspany i zajął krzesło obok mnie. 

  Mruknęłam cicho ''cześć" i wróciłam do użalania się nad sobą. Jakoś godzinę po chłopaku, zeszła do nas Ivy, której czarnowłosy szybko ustąpił krzesło. Słyszałam że o czymś rozmawiają, jednak mój stan nie pozwalał mi na dokładniejsze wsłuchanie się w ich konwersację. Kiedy Jake podstawił mi talerz pod nos, zajęłam się pochłanianiem mojej jajecznicy. Czułam jak jedzenie podnosi mi się do przełyku, jednak próbowałam zignorować to uczucie, żeby nie puścić pawia na talerz. 

  Czas leciał mi niesamowicie szybko. Powoli wstałam od stołu, kiedy wszyscy zebrali się już na dół i Axel ogłosił, że mamy pomóc w sprzątaniu syfu który zrobiliśmy. A szczerze mówiąc, trochę go było. Położyłam się na kanapie, obserwując każdego z osobna. Byłam typem obserwatora. Nauczyłam się tego już w dzieciństwie. Raczej nigdy nie miałam zbyt wielu znajomych, ale ludzie od zawsze mnie fascynowali. Z ich zachowania byłam w stanie wywnioskować wiele rzeczy. Na przykład to, że Ivy definitywnie zbliżyła się do Billa. Ciągle posyłali sobie spojrzenia pełne miłości i zakochania, którym chciało mi się  już rzygać. 

  Miłość nigdy nie była dla mnie. Zawsze trafiałam na dupków, którzy wykorzystywali mnie i fakt tego, jak bardzo naiwna byłam. I czułam, że Tom należy do takich gości. Nie różnił się niczym od Michaela, który na początku też zapewniał, że nie jest taki jak wszyscy, a kilka miesięcy później atakował mnie na chodniku pod klubem. 

 Wzięłam łyk ciepłej herbaty. Po czwartym kubku napoju w końcu poczułam się na tyle lepiej, aby pomóc reszcie w sprzątaniu. Jednak nie ufałam nie tylko mężczyzną, ale także swojemu żołądkowi, dlatego wolałam postawić na ścieranie okruchów chrupków ze stolika kawowego. Następnie pomogłam dziewczynom zbierać puste butelki po alkoholu, których zebrało się naprawdę sporo jak na ilość osób, jaka znajdowała się w domu. 

  Kiedy Ivy i Allison wyszły żeby wyrzucić worek ze szkłem na zewnątrz, postanowiłam nieco się odświeżyć. Ruszyłam do mojego pokoju który dzieliłam z jednym z bliźniaków i weszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam się. Spojrzałam na swoje blade i szczupłe ciało w lustrze. Przyprawiało mnie o mdłości. Nienawidziłam tego, jak wyglądam. Blizny na żebrach i biodrach były już wyblakłe, przez co miałam ochotę złapać za coś ostrego i przejechać po nich, żeby ponownie stały się krwisto czerwone. Moje ciało nie należało do mnie. Czułam się w nim obco. Szybko odwróciłam wzrok, żeby nie dołować się już bardziej. Weszłam pod prysznic, po czym włączyłam ciepłą wodę. Zamknęłam oczy, pozwalając strumieniowi zmoczyć całe moje ciało. Wypuściłam powietrze nosem. Woda zdecydowanie była dla mnie jakąś formą ukojenia bólu, który w sobie trzymałam. Sięgnęłam po szampon do włosów i umyłam moje czarne włosy. Nie był to mój naturalny kolor. Za każdym razem, kiedy ktoś mnie zranił, zmieniałam kolor włosów. Naturalnie byłam blondynką. 

'through the monsoon' || Bill Kaulitz fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz