𝑹𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝑰 „𝑷𝒐𝒓𝒘𝒂𝒏𝒊𝒆"

2.6K 68 6
                                    

Właśnie wracam do domu po szkole. W szkole idzie mi nieźle mam zwykle 3-4 czasem 5, ale nie przykładam się zwykle do nauki, ponieważ uważam, że mój czas jest ważniejszy. Mam 14 lat i 160 w kapeluszu. Nie mam zbytnio przyjaciół, ale raczej nie czuję, żebym ich potrzebował. Jestem raczej cichą osobą i nie wyróżniam się z tłumu. Doszedłem do domu i otworzyłem drzwi.

-cześć wróciłem. -krzyknąłem do rodziców jednak nikt mi nie odpowiedział

-eeee cześć. -zapytałem jeszcze raz

Nie słysząc odpowiedzi, poszedłem do siebie do pokoju. Rodzice pewnie w pracy jeszcze. Leżałem na swoim łóżku z telefonem i przeglądałem social media. Nagle usłyszałem gwałtowny dźwięk otwierania drzwi. Szybko zszedłem na parter i zobaczyłem swoją mamę całą poobijaną i z krwią na czole.

-mamo! Co się stało

-spokojnie kochanie. -powiedziała przytulając mnie

-co ci się stało?

-nic takiego Michałku leć szybko na górę i ładnie się ubierz

-ale czemu?

Nagle przez drzwi weszło dwóch umięśnionych facetów. Byli ogromni ze 3 razy więksi ode mnie. Prowadzili przed sobą mojego tatę, również był poobijany i krwawił. Jeden powiedział do drugiego

-ty bierz chłopca ja przytrzymam drzwi

-dobra

Jeden z nich podszedł do mnie

-pójdziesz ze mną. -złapał mnie za rękę

-nie? czemu? nigdzie nie idę. -krzyczałem ale gościa to nie obchodziło

złapał mnie w obie ręce i rzucił na swój bark po czym wyszedł z domu i podszedł do czarnego suva. Wyglądał na bardzo drogi. Mężczyzna usadził mnie na tylnej kanapie i zapiął mi pasy. A następnie usiadł obok mnie. Wtedy dopatrzyłem się jeszcze kierowcy siedzącego na przodzie. Po chwili jeszcze drugi mężczyzna wsiadł do auta i wtedy ruszyliśmy. Ten mężczyzna który siedział z przodu powiedział

-możesz się zdrzemnąć będziemy długo jechać

Nie chciałem się odzywać nieproszony więc milczałem. Nagle mężczyzna złapał za telefon i zadzwonił gdzieś. Mówił coś strasznie nie wyraźnie

-tak...tak...mamy chłopca właśnie wyjechaliśmy...przyjąłem...bez odbioru. -rozłączył się

Kurde chyba chodziło o mnie. Dokąd  jedziemy? z nudów przyłożyłem głowę do szyby i usnąłem. Obudziłem się dopiero kilka godzin później bo podczas jazdy najechaliśmy na dziurę

-kurwa wszędzie dziury. -odparł kierowca do drugiego mężczyzny

-mogli by zrobić te drogi. -nagle popatrzył w lusterko

-oo czyżby nasz chłopiec się obudził?

Nie wiedząc co odpowiedzieć zwyczajnie kiwnąłem głową

-dobrze się składa bo zaraz będziemy na miejscu

Po tych słowach złapał mnie stress i ogarnął strach. Po kolejnych 15 minutach jazdy dojechaliśmy pod jakąś ogromną willę po środku lasu. Przekroczyliśmy potężną bramę wjazdową i wjechaliśmy na podjazd.

Niewolnik MilioneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz