𝑹𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝑿𝑰𝑿 „𝑲𝒐𝒍𝒆𝒋𝒏𝒂 𝒖𝒄𝒊𝒆𝒄𝒛𝒌𝒂"

334 9 8
                                    

Wyszedłem z galerii. Konsjerż akurat pakował reklamówki. Idealny moment na ucieczkę. Popatrzyłem się naokoło nikogo raczej nie było. Zacząłem biec w przeciwnym kierunku niż poszedł Pan. Biegnąc przez parking patrzyłem w tył czy nikt za mną nie idzie. Kiedy już byłem kawałek od parkingu zauważyłem przystanek autobusowy. Uznałem że to dobry pomysł żeby gdzieś uciec i wymyślić na spokojnie co dalej. Stanąłem na przystanku i patrzyłem na rozkład, wszystkie linie i przystanki na rozkładzie zupełnie nic mi nie mówiły, ale akurat podjeżdżał autobus więc uznałem że do niego wsiądę. Jechałem już kilka kilometrów więc postanowiłem wysiąść i oddalić się w innym kierunku. Szedłem jaką kompletnie nie znaną ulicą, aż doszedłem do jakiegoś parku. Nogi mnie trochę bolały więc postanowiłem chwilę odpocząć i usiąść. Siedziałem tak chwilkę patrząc raz na park, a raz na moje białe lekko zabrudzone trampki. Siedziałem, aż nagle podszedł do mnie jakiś starszy Pan. Nie wyglądał jak tatuś, a przynajmniej tak myślałem bo miał na sobie kapelusz i był elegancko ubrany. Usiadł i zapytał

-Jaką to piękną mamy pogodę? Idealny na ucieczki nieprawdaż? -odwrócił twarz do mnie ściągając kapelusz i spoglądając na mnie swymi pustymi jak noc oczami to był on.

W chwili kiedy dotarło to do mnie zamarłem. Jakim cudem? Przecież był w galerii, a ja biegłem jak głupi. Nie możliwe żeby przewidział że tu ucieknę coś jest nie tak. Nagle on zaczął

-Michale, możesz mi wytłumaczyć co tutaj robisz? Miałeś siedzieć w samochodzie. -kurwa czemu on nie krzyczy, ten spokój w jego głosie mnie przeraża bardziej niż treść

-ja...ja.. -nie wiedziałem co powiedzieć znowu mnie rozpracował

-Dobrze porozmawiamy w domu a teraz podejdź do mnie

Podszedłem, a ten zaczepił mi smycz do obrożny i zaczął iść w kierunku samochodu ciągnąć mnie za sobą. Samochód czekał jakieś 15 metrów dalej. Konsjerż otworzył mi drzwi oraz zapiął moje pasy, a potem wsiadł i odjechaliśmy. Wracaliśmy do domu w cichej atmosferze. Kiedy weszliśmy do domu Pan powiedział.

-Idź do siebie i poukładaj wszystkie ubrania w szafie

Nie chciałem pogarszać swojej i tak słabej sytuacji więc grzecznie poszedłem do pokoju. Wchodząc zamknąłem drzwi i odrazu rzuciłem się na łóżko z płaczem. Nie wiedziałem dlaczego to zrobiłem przecież wiem już że poza tym człowiekiem nie mam rodziny i że nie ważne jak będę chciał ucieczka nic mi nie da. Nie wiedziałem co we mnie wstąpiło tam na parkingu zwłaszcza że ostatnio nawet zacząłem lubić tego człowieka. Co mnie dziwi nawet zaczęła mi się podobać ta jego ultra spokojna postawa. Czułem rozszarpanie emocjonalne bo z jednej strony bałem się go i jego spokojnego charakteru ale z drugiej strony podobało mi się to. Taki rozpłakany siedziałem na łóżku i myślałem dalej nad swoim losem. Po chwili takiego siedzenia zacząłem bardzo żałować tego co zrobiłem. Wstałem i zacząłem układać te ubrania rozmyślając nad tym jak zachować się przy tatusiu. Kiedy kończyłem przyszła służąca zapraszająca mnie na obiad. Poszedłem na dół, a tam oczywiście pełny zastawiony stół dla nas dwojga. Siadłem na swoim miejscu, a Pan na swoim. Po obiedzie Pan tym razem nie odezwał się ani słowem. Uznałem że lepiej żebym nie przeszkadzał i poszedłem do siebie. Ten spokój jednak nie trwał długo bo po jakichś 20 minutach Pan przyszedł w asyście dwóch sługów

-Michale musimy sobie trochę porozmawiać. -powiedział po czym klasnął dłońmi na co słudzy złapali mnie za ręce i zaczęli nieść w kierunku który dobrze znałem. Po chwili byłem w pokoju kar

Po chwili Panowie wyszli czyli zostałem sam na sam z Panem.

-Michale powiedz mi dlaczego próbowałeś uciec?

-Tatusiu...

-odpowiedz na pytanie. -nawet nie uniósł głosu nadal pytał ze stoickim spokojem

Niewolnik MilioneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz