𝑹𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝑽 „𝑷𝒊𝒆𝒓𝒘𝒔𝒛𝒚 𝒅𝒛𝒊𝒆ń"

1.1K 29 0
                                    

Nagle obudziłem się zlany potem. Okazało się że jednak nie odnalazłem mamy i nadal jestem w tym wariatkowie Ujrzałem Sarę siedzącą na krześle i patrzącą na mnie

-obudziłeś się?

-tak, a co? -powiedziałem podnosząc się z łóżka

-ale słodko ci w tej piżamce

-a przestań

-no co?..wyglądasz tak uroczo

-daj mi spokój. -powiedziałem trochę groźniejszym tonem podchodząc do szafy i sprawdzając ciuchy

-k#rwa nie ma tu normalnych ubrań. -powiedziałem zły przeglądając szafę

-czemu tak brzydko mówisz?

-bo jestem dzisiaj zły

-co się stało Michaś?

Znowu to zdrobnienie ono sprawiło że wybuchłem. W głowie miałem burzę bo martwiłem się o swoją mamę i bardzo chciałbym ją zobaczyć jak we śnie, a z drugiej nie chcę robić przykrości Sarze bo jest jedyną dobrze nastawioną osobą. Nie wytrzymałem.

-mówiłem żebyś nie mówiła do mnie Michaś! -wybuchłem

Zrobiło mi się smutno chwilę po tym i usiadłem na łóżku skulony ze łzami. Sara o dziwo pomimo krzyków nie poszła nigdzie, usiadła obok mnie i kiedy płakałem zapytała

-co się stało? miałeś koszmar?

-można tak powiedzieć

-to znaczy?

-śniłem o mamie

-ohh rozumiem pewnie rodzice mocno cię kochali

-czy ja wiem czy mocno? byliśmy zżyci do moich 10 urodzin potem to jakoś ucichło

-to czemu tak tęsknisz?

-no wiesz to jednak moi rodzice ciężko tak nagle zmienić sytuacje 

-teraz masz naszego tatusia jemu możesz mówić o wszystkim on zawsze pomoże

-jakoś tak mi ciężko

-rozumiem cię, ale pamiętaj że jak boisz się tatusia to zawsze masz mnie swoją siostrzyczkę mi możesz powiedzieć co tylko chcesz

Coś we mnie pękło. Poczułem że jestem dla niej ważny. Zrobiło mi się trochę głupio bo poczułem jej troskę którą ignorowałem. Powinienem był jej zaufać.

-Sara .-powiedziałem spokojnym głosem

-co się stało Michaś?

-chciałbym cię przeprosić

-o jeju za co?

-za moje zachowanie no bo ty jesteś taka czuła i troskliwa, a ja t.... -ułożyła palec na moich ustach

-nie musisz przepraszać...kocham cię braciszku. -przytuliła mnie

Siedzieliśmy chwilę wtuleni, aż usłyszeliśmy kroki na korytarzu. Szybko się odsunęliśmy, a po chwili w drzwiach stanął jeden z gości z personelu

-Dzień dobry proszę Pana. -przywitała się Sara klękając

-dzień dobry. -również się przywitałem

-przychodzę powiadomić że za 15 minut będzie śniadanie

-dobrze dziękujemy. -odpowiedziała Sara

Gość wyszedł

-czemu każdemu się kłaniasz?

-Pan nauczył mnie żeby w ten sposób okazywać kulturę

-czemu raz mówisz na niego Pan, a raz Tatuś mamy dwóch opiekunów?

-nie głuptasku po prostu czasem bardziej wypada Pan niż tatuś

-kurcze na wysokim poziomie ta kultura...będę musiał się tego nauczyć

-spokojnie ja cię wszystkiego nauczę....no dobrze bo zaraz śniadanie, a my musimy się ubrać to jak będziesz gotowy to poczekaj w pokoju, a ja przyjdę i pójdziemy

-dobrze

Wyszła, a ja coraz bardziej myślę jak stąd uciec. Nie chciałbym już siedzieć w tym wariatkowie ale na razie muszę budzić pozory. Wybrałem sobie luźne białe jeansy do tego biała koszulka i niebieski sweterek z dziurami we wzory chmurek. Jak tak dalej pójdzie to zmienię styl na pastelowy. Ubrałem się i przeczesałem swoje niemal białe włosy. Po kolejnych 5 minutach przyszła Sara. Miała śliczną pudrową różową sukienkę pod tym Wiktoriańską białą koszulę, a na nogach białe rajstopy w kwiatki. Wyglądała jak księżniczka

-ślicznie wyglądasz, jak księżniczka

-dziękuję michaś ty też ładnie

-a dziękuję

-a ty tak na codzień chodzisz? -zapytała

-jest to dla mnie nowość nie ubierałem się w pastele

-o widzisz no ale i tak ci ładnie

Złapała mnie za rękę

-to co idziemy?

-tak

Wyszliśmy z pokoju na śniadanie

Niewolnik MilioneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz