Rozdział 22

107 11 3
                                    

Od razu, gdy wyszłam z sali od OPCM, skierowałam się do lochów na lekcje eliksirów profesora Snape'a.

Będąc pod klasą, zauważyłam w grupce jakiś krukońskich chłopaków, znajome mi blond włosy. Podeszłam, więc do owego grona i poczochrałam ładnie ułożone włosy. Chłopak się obrócił i wyglądało na to, że od razu mnie rozpoznał. Zrozumiałam to, bo wyciągnął w moją stronę ręce, jakby chciał mnie złapać, więc ja zaczęłam przed nim uciekać. Chłopak upewnił mnie w moich domysłach, bo już po chwili biegł za mną.

Mike okazał się ode mnie szybszy i gdy byliśmy kilka metrów od klasy, udało mu się mnie złapać. Złapał mnie w talii i uniósł w powietrze kręcąc mnie wokół jego własnej osi. Zamknęłam oczy, gdyż kręcił się coraz szybciej, a mi zaczęło się już strasznie kręcić w głowie.

Śmiał się w niebo głosy kręcąc mnie w powietrzu. Starałam się powstrzymać swój śmiech, ale z czasem uległam i dołączyłam do chłopaka.

Chłopak przestał mną kręcić i zaczął odstawiać na ziemię. Jednak nadal było mu mało i zaczął mnie łaskotać po brzuchu.

- Mi... Mike... prze.. przest...przestań - mówiłam drżącym od śmiechu głosem.

- Nie, bo zepsułaś mi fryzurę i teraz musisz za to zapłacić - oświadczył nie przerywając łaskotania.

Starałam się, aby nie było słychać mojego śmiechu. No, bo w końcu Ślizgoni to bezuczuciowi czarodzieje. Nie śmieją się, ani nie płaczą. Nie mają żadnej słabości, bo są nie zniszczalni. A przynajmniej tak myśleli inni.

-Khym!- usłyszeliśmy za sobą, więc się obróciliśmy. Koło drzwi od klasy stał profesor Snape ze zniecierpliwioną miną.

Mike chyba się go wystraszył, bo szybko spojrzał na mnie ostatni raz i odsunął się ode mnie, aby ruszyć z delikatnie opuszczoną głową do sali.

Nim poszedł zobaczyłam na jego twarzy rumieniec i sama poczułam jak zaczynają mnie szczypać policzki. Pomimo tego ruszyłam za nim jak, gdyby nigdy nic, a gdy wymijałam profesora, zostałam zgromiona wzrokiem.

Nie zwróciłam na to większej uwagi, bo wiedziałam, że profesor Snape robi to żeby nie pokazać swojej łagodnej strony przy uczniach innych domów.

Gdy weszłam do sali zobaczyłam ostatnie wolne miejsce. Było ono obok Dafne, za to Mike zajął miejsce obok jakiegoś krukona. Na drugim końcu sali.

Podczas lekcji słowa Snape'a wpadały do mojej głowy jednym uchem i po chwili wypadały drugim. Przez ostatnie wydarzenia związane z krukońskim blondynem, nie potrafiłam się skupić na temacie.

Cały czas myślałam jak mam dowiedzieć się, po co mój brat zabrał jego i Draco ze skrzydła szpitalnego po moim wypadku.

W końcu jednak przypomniałam sobie, że jakiś czas temu uczyłam się legimencji, którą teraz mogłam wykorzystać.

Całkowicie przestałam słuchać Snape'a i starałam się wytężyć każdą cześć mózgu, aby móc wedrzeć się do umysłu Mike'a.

Gdy chciałam zacząć przemierzać krainę wspomnień chłopaka, przed moimi oczami pojawił się mur. Mur mogący oznaczać jedynie, to że chłopak potrafi oklumencje i nie dowiem się niczego czego chciałam .

Wyszłam, więc z jego głowy. Jednak to nie sprawiło, że zaczęłam choć odrobine słuchać profesora. Moje myśli wciąż krążyły wokół tamtego wydarzenia oraz umiejętności oklumencji Mike'a.

Nim zakończyła się lekcji doszłam do wniosku, że może powinnam najpierw zapytać, a nie jak jakiś szpieg grzebać mu w głowie. No, ale cóż stało się i przynajmniej dowiedziałam się, że legimencją nic nie wskóram.

Mroczna Córka //Estell Riddle// Mrok#1 [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz