Rozdział 14. Blizny niezagojonych ran.

35 12 31
                                    


Zamieszanie. To słowo idealnie odzwierciedla to, co się działo w ośrodku. Rekruci w grupach bądź w pojedynkę, przeszukiwali budynek, nie pomijając żadnego konta. Każdy był zdeterminowany do znalezienia ukrytego przedmiotu. Była to najpewniej jedna z nielicznych okazji, by wyrwać się na chwile z ośrodka i wziąć udział w czymś bardziej ekscytującym niż ćwiczenia na torze przeszkód oraz treningi w kółko z tą samą zmorą w jednej klatce. W tym tempie, poszukiwania dysku nie potrwają nawet do wieczora.

      – Proponuje szukać w strategicznych miejscach. Na pewno dyrektor nie schowałby go byle gdzie – powiedział Alan, idąc na ich czele. Nora i Kalida szły tuż za nim, jedynie Oksana człapała na szarym końcu.

      – Ja to sobie odpuszczę – odezwała się znienacka. Nora wpadła na chłopaka, który zatrzymał się bez ostrzeżenia.

      – Co, dlaczego?! – Był wyraźnie zawiedziony. Podszedł do niej i z rękami na bokach, wpatrywał się z nią z proszącym wyrazem twarzy. – Oj daj spokój, będzie fajnie!

      – Nie interesuje mnie ta wasza głupia gra – odparła zdawkowo i nie dodają już nic, odwróciła się, idąc w przeciwną stronę. Alan już zamierzał ją dogonić, by przekonać do zmiany zdania, ale powstrzymała go Nora, łapiąc go za rękaw koszuli.

      – Zostaw ją, jest uparta – powiedziała, klepiąc strapionego kolegę po ramieniu.

      – A miało być tak fajnie. Chciałem, byśmy to zrobili jako jedna drużyna... – westchnął, spuszczając głowę. Człapał dalej już bez początkowego entuzjazmu. Nora i Kalida już tylko wymieniły rozbawione spojrzenia na tę jego dziecinność. Chłopak traktował Oksanę jak jakąś ulubioną zabawkę, którą niestety nie mógł się za często bawić. Nora trochę mu współczuła tego nieszczęsnego zauroczenia.

      Na szczęście długo się nie dąsał, skoncentrował się za to w pełni na obmyślaniu planu poszukiwań. Nawet naszkicował przybliżony plan ośrodka, choć linie wychodziły mu bardziej krzywe niż proste. Usiedli na korytarzu, opierając się o ścianę i rozważali wszelkie możliwe kryjówki. Po tym, jak Alan definitywnie odrzucili sypialnie, stwierdzając, że to by było za proste, Nora już nieco znudzona tą debatą, zerknęłam w głąb korytarza, upewniając się, czy aby na pewno nie ma Oksany na horyzoncie. Nie było, ale za to kątem oka dostrzegła Sawina. Chłopak z podejrzanym uśmieszkiem zmierzał się w stronę sal wykładowych. To nie zwiastowało nic dobrego, mimo to nie mogła się oprzeć pokusie. W końcu obiecała Oksanie, że pomoże jej z jego śledzeniem.

      – Możecie zacząć beze mnie? Muszę coś sprawdzić – rzuciła pośpiesznie. Nie czekając na reakcje towarzyszy, pomknęła za nim. Gdy tylko wychyliła się zza rogu, po podejrzanym ślad zaginął. Podeszła dyskretnie do uchylonych drzwi jednej z sal. W środku było kilkoro pierwszorocznych, którzy przeglądali zawartość szafek. Wśród rozmów i śmiechów nie rozpoznała głosu osoby, której szukała. Wycofała się więc, idąc w stronę drugiej.

      Kiedy przechodziła obok schowka, przystanęła. Ze środka dobiegał jakiś bliżej nieokreślony odgłos. Podeszła więc bliżej. Drzwi były otwarte, lecz przymknięte z taką starannością, że w pierwszej chwili można by stwierdzić coś przeciwnego. Złapała za klamkę i szybkim ruchem je otworzyła. Jakie wielkie było jej zdziwienie, gdy zamiast Sawina ujrzała swoją współlokatorkę, równie zaskoczoną, co ona.

      – Co ty tu robisz? – spytała, wchodząc do środka.

      – Nie widać? Szukam tego głupiego dysku! – odparła, szybko wstając z podłogi. Nory jednak to nie przekonało.

      – Przecież nie chciałaś brać w tym udziału...

      – Najwidoczniej zmieniłam zdanie, a teraz wynoś się stąd, chyba że mam ci w tym pomóc! – warknęła groźnie, już popychając ją w stronę wyjścia.

Otchłań PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz