Rozdział 22. Słowne zatargi nie mniej ranią.

25 8 27
                                    


Młoda zmora piszczała i rzucała się na kraty klatki, która stała się jej nowym więzieniem. Gdy bestia sama wplątała się w sieć, nie trudno im było ją wsadzić do środka, nie cierpiąc przy tym na utracie palców. Nim jednak wspięli się po drabinie, zmora w końcu uwolniła się z plątaniny, przegryzając je, ale niestety stalowe kraty już jej tak łatwo nie chciały ustąpić. Mimo to odźwierny mocno ją trzymał, gdy wchodzili do ośrodka głównymi drzwiami. Właz z tajemniczego pokoju wychodził na zewnątrz, wprost na tyły kuchni, więc nie mieli dalekiej drogi.

      Oksana zmyła się, jak tylko znaleźli się na powierzchni, nie odzywając się do Nory. Jej wypisanej na twarzy złości nie dało się opisać żadnymi słowami, więc Nora nawet nie próbowała ich znaleźć. Wiedziała też, że przeprosiny niewiele dadzą, a tylko bardziej rozsierdzą poszkodowaną. Postanowiła na razie dać jej spokój, przynajmniej dopóki złość już jej nie przejdzie.

      Tak więc tylko ona poszła za Rufinem w stronę gabinetu dyrektora. Choć czuła się okropnie przez to wszystko, to jednak dalej tamto pomieszczenie nie dawało jej spokoju. Nawet jeśli wiedziała, że nie powinna o to pytać, ciekawość jak zwykle zwyciężyła.

      – Jakie tam przeprowadzacie badania i kto je prowadzi? – pytanie w końcu wyrwało się z jej ust.

      Rufin aż drgnął zaskoczony. Stanął i rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy aby na pewno nikt ich nie słyszy. Na ciemnym korytarzu byli jednak tylko oni, bo do śniadania zostało jeszcze od groma czasu.

      – Chyba nie rozumiesz słowa "tajne", prawda? – Odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym zrezygnowany westchnął. – Nie powinnaś się tym przejmować, w końcu szkolisz się na gwardzistkę, a nie badaczkę.

      – A pan nim jest? – Również przystanęła, robiąc wielkie oczy. Co prawda był wyraźnie stary, o czym świadczyła siwa broda i zmarszczki okalające jego twarz, ale nie podejrzewała go o to. Zdecydowanie nie wyglądał na badacza, a on tylko dodatkowo rozwiał jej przypuszczenia.

      – Ja badaczem? A to ci absurdalny pomysł! Określiłbym się prędzej mianem pasjonata, ale jedno nie ma nic wspólnego z drugim. – Przyśpieszył kroku, wyraźnie nie chcąc odpowiadać na więcej pytań.

      Nora dobitnie zrozumiała, że nic od niego nie wyciągnie, zrezygnowała więc z dalszego wypytywania i poszła jego śladami.

      Potarła zmęczone powieki, których nie zmrużyła przez całą noc. Na usta za to cisnęło się jej też solidne ziewnięcie, ledwo je powstrzymałam. Nie była jednak w stanie, w pełni ukryć jak bardzo padała z nóg po nocy pełnej wrażeń, a Rufin bez problemu to dostrzegł. Gdy podeszli do drzwi gabinetu, spod których wciąż sączyło się światło, znowu się odezwał.

      – Jesteś padnięta, wracaj do łóżka. Oddam zmorę dyrektorowi i opowiem mu, co zaszło. Choć nie pochwalam waszego zachowania, to jednak tylko wam udało się złapać zmore, możecie więc być z siebie dumne – powiedział, patrząc na nią z wręcz ojcowską troską.

      Złapał mocniej uchwyt klatki, po czym zapukał. Nora nie miała siły na sprzeciw, więc pozwoliła mu zniknąć za drzwiami, a sama zaczęła człapać w stronę sypialni. Nie uszła jednak daleko, gdyż ledwie weszła na główny korytarz, a niemal od razu wpadła na Alana. Wyglądał na strapionego, więc od razu zrozumiała, że miał już przyjemność wysłuchać o całym zajściu z perspektywy Oksany.

      – I co z nią? – Zapytała na powitanie.

      – Przeżyje, Rufin całkiem nieźle ją opatrzył. Obejdzie się bez szwów, więc zawsze mogło być gorzej – odparł, uśmiechając się niepewnie. Czyli nie było dobrze, a przynajmniej nie dla Nory.

Otchłań PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz