Na ratunek od głodu przyszła im Kalida. Wyciągnęła ze swojego bagażu garść opakowań sucharów oraz kilka konserw.
– Jak znalazłaś czas by to wszystko zabrać? – zdziwiła się Nora, nie kryjąc podziwu do zaradności przyjaciółki.
– Jakoś dałam radę. To pomieszczenie, w którym byłyśmy, musiało być jakąś salą do przygotowań na wyprawy po Pandorze, było tam sporo sprzętu. Złapałam, co zdążyłam – odparła, uśmiechając się zadowolona z siebie.
– Może rozpalimy jakieś nieduże ognisko? Ta świeca długo już nie pociągnie – zaproponowała Oksana.
Wstała i otrzepała spodnie. Ta chwila odpoczynku wyraźnie pomogła jej uspokoić zdenerwowanie, jakie jej towarzyszyło, gdy tu weszli. Wyglądała już na znacznie bardziej opanowaną, ale nie mniej czujną.
– A nie zwabimy tym zmor? – spytała Nora, konsumując podzielone racje.
– Nie mamy nic do stracenia. Albo zjedzą nas potwory, albo zamarzniemy na śmierć. – Zadrżała na potwierdzenie swoich słów.
Rzeczywiście w dalszym ciągu byli solidnie nasiąknięci leśną wilgocią. Duchota groty, również nie była dla nich zbyt pomocna. Oksana zniknęła w głębi groty, by znaleźć coś zdatnego na podpałkę. Wróciła po raptem minucie z żywo płonącą pochodnią w rękach.
– Gdzie to znalazłaś? – zapytała Nora, krztusząc się nieco, pozbawionym smaku sucharem.
– Była zawieszona na ścianie kawałek dalej, jest ich tam całkiem sporo – wyjaśniła Oksana, wskazując kierunek.
– Tutaj? Myślałam, że tę dziurę wykopały zmory. Może to jakieś tajne przejście gwardii? – Myślała na głos, coraz bardziej zafascynowana tym miejscem.
– Sprawdźmy to! – zasugerował Al z pełną buzią, wyjadając przy okazji zawartość puszki, którą chwile wcześniej otworzył przy pomocy sztyletu Nory.
Gdy nasycili żołądki, ruszyli przed siebie, prowadzeni przez Oksanę. Tunel prowadził tylko w jednym kierunku, nie miał żadnych rozwidleń, ani innych przejść. Tym bardziej się oddalali, tym wyraźniej czuli pod stopami jak ziemia staje się coraz bardziej stroma. Schodzili niżej i nie mieli bladego pojęcia, czy to dobry znak, czy wręcz przeciwnie. Nora nagle stanęła.
– Słyszycie to? – spytała. Pozostali również przystanęli i zaczęli nasłuchiwać.
– Ja tam niczego nie słyszę. Może to było echo naszych kroków. Chodźmy dalej – odparła Oksana, a pozostali jej przytaknęli.
Nora jednak była pewna, że coś słyszy. Skądś kojarzyła ten odgłos. Przypominał jakimś pradawny instrument. Zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć, skąd go zna. Wtedy coś w jej głowie zaskoczyło. No tak! Do tej pory słyszała go jedynie, ilekroć budziła się ze swoich snów, choć nie wiedzieć czemu wspomnienie o nim ulatniało się niemal chwilę po obudzeniu. Dlaczego go zapominała? I czemu w ogóle teraz go słyszała? Przecież nie śniła, choć zdecydowanie wolała, by to wszystko okazało się być tylko senną złudą. To jednak była jawa, a sam dźwięk również zdawał się być jak najbardziej prawdziwy. Sprawiał też wrażenie nasilać się z każdym kolejnym krokiem. Nie rozumiała, dlaczego nikt inny tego nie słyszy. Może to znowu nerwy sprawił, że jej się to ubzdurało? W końcu spadła z niemałej wysokości, pewnie po prostu szumi jej w uszach. Z tą myślą postanowiła zignorować zagadkowy odgłos.
– A jeśli, to nie jest żadne wyjście? Tylko droga do ich leża? – odezwał się Sawin, z wyraźną paniką. Szedł na szarym końcu, ukrywając się za ich plecami, jak za żywą tarczą.
CZYTASZ
Otchłań Pandory
AdventureDawno temu ziemia rozstapiła się, wypuszczając na powierzchnie krwiożercze potwory. Ludzie, chyląc się ku upadkowi, ledwo przetrwali. Wszystko dzięki utworzeniu Gwardii Nadzorczej. Wojsku z czasem udało się opanować sytuacje i utrzymać potwory w ryz...