Rozdział 28. Decyzje.

22 8 23
                                    


Nora z impetem wypadła na zewnątrz, potykając się o własne nogi. W międzyczasie, pomimo tego całego zgiełku, jakimś cudem odzyskała swój sztylet. Teraz już stało się jasne, co spowodowało to zamieszanie. Na teren ośrodka wdarła się zmora i to dość okazała, niemała sztuka. Nie bardzo wiedziała, jak tego dokonała, choć ktoś obok niej krzyczał coś o stratowanym płocie. Jednak nie to było teraz istotne.

       Nauczyciele szybko przejęli dowodzenie i w przeciągu chwili, zostały wydane konkretne rozkazy. Drugi rocznik zaczął zwabiać potwora w stronę areny, a młodszy miał odciąć wszelkie inne drogi ucieczki.

       Nora już zdążyła zapomnieć, o swojej porażce. W zaciśniętej dłoni trzymała swoją broń, gotowa by jej w każdej chwili użyć. Z łomoczącym sercem, obserwowała poczynania starszych kolegów. Część z nich razem z profesor Łuną obrzucili zmorę lasami, by skrępować jej ruchy, co stworowi się wyraźnie nie spodobało.

       Bestia ryknęła wściekle, szczerząc zębiska, po czym zamachnęła się ogonem. Poleciały pióra, a Nora w porę odskoczyła, upadając na trawę. Oczekując kolejnego ataku, skuliła się, zakrywając głowę rękami. Czuła wyraźnie jak ziemia drży pod wpływem ciężkich łap.

       – Co ty wyprawiasz?! Chcesz zostać zgnieciona na miazgę?! – Czyjaś dłoń w pośpiechu pomogła jej wstać. To była Oksana.

       – Co się dzieje? – spytała oszołomiona Nora.

       – Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, to mamy tutaj potwora! – krzyknęła jej do ucha.

      – Ale skąd?! I co... Co ci się stało z włosami?! – Dopiero teraz dostrzegła, że czarny warkocz dziewczyny znikł i jej niegdyś długie włosy, teraz sięgały ledwo do ramion.

       – Miałam ochotę na zmianę, a teraz się rusz! – Siłą odciągnęła Norę pod arenę, gdzie czekała na nie pozostała dwójka z ich drużyny wraz z Cyrylem.

       – Zabezpieczcie wrota, jak tylko zmora wejdzie, macie je zamknąć! – Rozkazał profesor i tyle go widzieli. Wyciągnął własną szablę, po czym ruszył, by pomóc reszcie.

       – Słyszeliście, ruchy! – pogoniła ich Oksana.

       Jak tylko profesor zniknął im z oczu. Zajęli swoje miejsca po obu stronach wrót. Nora z Kalidą złapały za lewe skrzydło, a Oksana z Alanem za prawe. Czekali i obserwowali w gotowości, jak opleciona więzami zmora, rzuca się na wszystkie strony. Powoli była zaciągana do pułapki, pomimo jej wyraźnych protestów.

       Nagle ponownie machnęła ogonem, lecz tym razem trafiła w swój cel. Jeden drugoroczny nie zdążył zareagować. Został brutalnie odrzucony. Wzbił się na chwilę w powietrze, by wylądować twardo parę metrów dalej.

       To był ostatni błąd, jaki zrobiła. Tracąc czujność, zmora pozwoliła, by z innej strony zarzucono na nią kolejne więzy. Pomimo jej upartej walki, w końcu została wepchnięta do środka. Drużyna czwarta w pośpiechu zamknęła wrota, a zaraz po tym zaryglowano je.

       Nastała cisza, przerywana jedynie stłumionym rykiem potwora w środku. Po niespełna sekundzie wybuchł gwar radości i ulgi. Rekruci ocierali pot z czoła, opuszczając swoje bronie, a dorośli zabrali się za sprawdzanie stanu wszystkich rannych. Na szczęście nie było ich wiele. Najbardziej poszkodowanym okazał się być uprzednio odepchnięty rekrut. Stało się oczywiste, że jego logowanie nie było zbyt udane i chłopak skończył ze złamaną nogą.

       Nora przykucnęła na trawie, żałując, że postanowiła wstać z łóżka. Gdyby wiedziała co ją dzisiaj będzie czekać, zdecydowanie zostałaby pod kołdrą. Odpoczywając od nadmiaru wrażeń, obserwowała całe powstałe pobojowisko.

Otchłań PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz