Rozdział 3. Studnia problemów.

49 16 35
                                    


Nie pojmowała, jak mogła być taka naiwna, zgadzając się na jej dziwną propozycję. Stała teraz jak głupia w egipskich ciemnościach, dobry kilometr od wioski i czekała Bóg wie na co. Jednakże obijający się po głowie głos ojca, nie pozwalał jej odmówić. Skłoniła ją też do tego jej własna ciekawość.

      „Stara zrzęda" czyli innymi słowy, stara, zrujnowana studnia, straszyła swoim wyglądem niejednego samotnego wędrowca. Dolinę od lat odwiedzały sporadyczne ataki suszy i mieszkańcy zdążyli się do tego przyzwyczaić. Jednak w zeszłym roku stało się to nad wyraz dokuczliwe do tego stopnia, że ten oraz kilka innych źródeł wodnych przepadły bezpamiętnie i nieodwracalnie. Z tego powodu postanowiono nie kusić losu. Podjęto decyzję o zasypaniu studni. Niestety osoba do tego wyznaczona poddała się w połowie, a niegdysiejsza studnia po dziś dzień nie znalazła chętnego, który by dokończył dzieło.

      Północ wybiła już wieki temu, a po Oksanie nie było nawet śladu. Gdy Nora stała tak całkiem sama, otulona ciemnościami, zaczęło jej przychodzić na myśl, że to spotkanie było tylko wymyśloną na poczekaniu wymówką. Najpewniej po to, by sobie z niej zadrwić. Z każdą minutą ciągnącą się w nieskończoność, coraz bardziej się w tym utwierdzała. Może to była jej zemsta, za to, co o niej powiedziała? Bardzo prawdopodobne.

      Nocne odgłosy dochodzące z pobliskiego lasu zaczynały pobudzać jej bujną wyobraźnię do granic możliwości, a dzisiejsza wzmianka o zmorach nie polepszyła sytuacji. Zwykły szelest liści przyprawiał ją o gęsią skórkę. Targana strachem, spodziewała się ujrzeć za każdym drzewem, krzakiem, czy większą kępą trawy, czyhającą na jej życie paszczę zimnokrwistej bestii. Dla dodatkowego efektu grozy wiatr wzmógł się, a jego ogłuszający świst przeszył jej ciało na wskroś. Zadrżała zziębnięta z duszą i sercem na ramieniu, a jej wzrok znów spoczął na studni, która odkąd tu koło niej stoi nie zmieniła się nawet o cal, to jednak mimowolnie jej wygląd sprawiał wrażenie znacznie straszniejszej niż jeszcze kilka minut temu.

      Instynktownie cofnęła się o krok, obawiając się tej dziury o nieodgadnionej głębokości. Nabrała silnej ochoty, by uciec stąd jak najgorszy tchórz i ukryć się pod bezpieczną pościelą, lecz gdy właśnie miała to zrobić, coś ją popchnęło.

      Świat zawirował, po czym stracił stały grunt, zabierając ją ze sobą. Czuła jak spada, obijając się o twarde powierzchnie wokół. Niewiele myśląc, zakryła głowę rękami, zwijając się w kulę. Instynkt podejmował wszelkie decyzje za nią, nawet nie pytając jej o zdanie.

      Zetknięcie się z ziemią nastąpiło szybko i było tak bolesne, jak się można było spodziewać. Mimo to żyła. Wprawdzie solidnie poobijana, ale żyła. Po upadku leżała nieruchomo jeszcze dłuższy czas, gdyż zawroty głowy nie pozwoliły jej nawet zebrać myśli. W końcu, gdy świadomość wróciła na swoje miejsce, trybiki w głowie na powrót zaczęły pracować.

      W dalszym ciągu jeszcze oszołomiona, podniosła się do pozycji siedzącej. Cicho jęknęła z bólu, następnie bezzwłocznie zaczęła oceniać stan szkód. Znalazła kilka nowych siniaków, które zagościły na jej skórze, lecz prócz nich nic większego jej się nie stało.

      – Głupi to ma jednak szczęście. – To było pierwsze, co przyszło jej do głowy. Następnie skupiła swoją uwagę na miejscu, w którym właśnie utknęła. Nawet w kompletnych ciemnościach rozpoznała wnętrze studni, co nie napawało ją optymizmem. Miejsca miała tyle, co na wyciągnięcie ręki, a dłonią dotknęła zimnej, kamiennej powierzchni. Cała oblepiona brudem i nie wiadomo czym jeszcze, wstała na chwiejących się nogach. Spojrzała w górę, ale jedyne co dostrzegła to nieprzenikniona ciemność.

Otchłań PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz