Leki

76 12 10
                                    

Codziennie zażywam leki.
Zabieram je z takiej wielkiej apteki.

Leki,
Bez z nich humor mój zepsuty,
Moje uzależnienie od nich sprawia że mam sumienia wyrzuty.

Chce je zażywać ciągle.
Płynę na statku, a ten, zepsute ma żagle.

Chce od nich odpocząć,
Lecz te mi spokoju nie dają,
Wołają.
Ręce swoje do mnie wyrzucają.
Łapią mnie w szpony.
Przez nie zasypiam,
Przez nie mój smutek oślepiam.

Myślę czy na pewno pomagają,
Ich głosy mnie błagają.

Nie mogę ich odstawić,
Lecz,chcę w końcu się bez nich zabawić.

Może w końcu zużyję je wszystkie.

Czy bez nich dam radę?
Czy wystrzymam jakąś wielką zdradę?

Pomóżcie mi.
Bo leki same z pudełka wychodzą,
I do ust moich na siłę wchodzą.

Może je kiedyś przedawkuje,
Moje życie uzależnione uratuję.

Dajcie mi spokój.
Muszę zwiedzić moich myśli pokój.

Jaśmina Trzos.

Wiersze Z Dobrego Serca I Natchnionych MyśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz