Rozdział 13.

342 13 2
                                    

Ostrzeżenie
Rozdział zawiera scenę "udawanej" napaści seksualnej.
Jednak jeśli oburzają cię takie dialogi, gdzie pokazana jest czyjaś wyższość nad ofiarą - pomiń ten rozdział.
Nie wydarzy się tu gwałt, a jedynie bardzo sprośna wymiana zdań w celu poniżenia drugiej osoby. Może być ona niesmaczna w odbiorze, dlatego umieszczam ostrzeżenie.

Elena

Zdałam. Skończyłam pierwszy rok studiów z wyróżnieniem za najwyższą średnią na uczelni wśród pierwszych roczników.
Udało mi się.

Tydzień temu zdałam ostatni egzamin, co rozpoczynało mi wakacje.
Od dwóch tygodni również mieszkałam u mamy.
U równo od czternastu dni nie miałam żadnych informacji na temat Blacka, Ashera, O'Naela czy chuj wie kogo jeszcze.

Miałam spokój. To musiałam przyznać.
Od dwóch tygodni napawałam się spokojem, którego w moim życiu brakowało od bardzo dawna.
Nagromadzone wydarzenia utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że głupio wierzyłam w coś, co nie miało sensu i nawet szansy, aby móc przeżyć.
Moja relacja z Asherem już dawno została zakończona, więc czego oczekiwałam od człowieka, który nie miał ani nie musiał mieć ze mną nic wspólnego? On nawet nie miał interesu w tym, żeby mi pomóc.

A jak wiadomo - River nie tykał się czegoś, gdzie nie mógł zarobić czegoś dla siebie.
Sukinsyn
Idiota
Kretyn
Manipulant
Oszust i jebany...

- Elena! - wstałam z miękkiego materaca i chowając swoje pudełko, ruszyłam do wyjścia ze swojego pokoju, stając przy barierce przy schodach. Zacisnęłam dłonie na biało złotych rurkach i wychyliłam się nad stopnie.

- Co jest?! - wydarłam się, ale chyba żadnym zaskoczeniem nie jest, że odpowiedzi nie otrzymałam. Westchnęłam więc jedynie i ruszyłam na dół w szortach, obcisłym topie i białych skarpetkach.

Miałam na dziś bardzo prosty plan - pogrążyć się w lekturze, która nie była związana z niczym, co ma wpływ na moje wykształcenie. Prosta rozrywka jest ucieczką ludzi inteligentnych - jestem pewna, że ktoś tak kiedyś powiedział.
Dlatego jeśli miałam być szczera - nie na rękę były mi zadania bojowe od mojej matki.

Prześlizgnęłam się na kafelkach w stronę salonu, z którego wyjście na taras otwarte na całą szerokość drzwi balkonowych, ukazywało promienie słoneczne odbijające się od tafli basenu na naszej posesji.
Prześlizgnęłam się na zewnątrz przyciągnięta zapachem chloru, który utrzymywał wodę w czystości.
Dom jak i posesja nie były duże. Przekazywana od pokoleń willa - jeśli tak można to nazwać - leżała we wschodniej części Vitorchiano. Mieliśmy dość spory ogród, którym moja mama jeszcze za życia babci uwielbiała się zajmować. Odkąd jednak zostawił nas mój ojciec, całą radość z prowadzenia domu przeszła w rozpacz i gniew na każdy fragment posesji.
Dlatego mama zatrudniła pomoc domową - Martinę, około czterdziestoletnią blondynkę, która zaczęła zaprzyjaźniać się z moją mamą.
Cieszyłam się, że nie mieszka sama gdy jej dzieci wyfrunęły z gniazda.

Nie myśląc za wiele, olałam sprawę nawoływania mojej mamy, bo najwyraźniej Martina kręciła się gdzieś w pobliżu niej i jej pomogła, w czym tam potrzebowała. Zamiast więc szukać rodzicielki na posesji, przystanęłam przy krawędzi dużego basenu wbudowanego w naszą posesję. Białe kafelki otaczały głęboki i szeroki na parę metrów zbiornik wody, który z chłodną cieczą w środku zachęcał mnie do wskoczenia w ten upalny dzień.

Ściągnęłam z siebie spodenki i w samych majtkach oraz białym topie zanurzyłam się, czując, jak przyjemny chłód pozwala mi na parę chwil oddechu i złudnego schronienia przed promieniami ostrego słońca.
Zamoczyłam włos, znikając pod powierzchnią wody i po chwili wypływając po chwili na powierzchnie, położyłam się na tafli wody.

Mój błogi stan mógł być uzależniony od ekstazy, jakie skruszone zabrałam około piętnastu minut temu. Nie mogłam zaprzeczać, że wszystko, co ostatnio działo się w moim życiu, zmusiło mnie do małego resetu, a kreska wciągnięta raz na jakiś czas pomagała mi po nim zebrać myśli do kupy.

Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz