Asher
Cały pieprzony wyścig.
Przez całe jebane osiem okrążeń, wpatrywała się w niego jak w obrazek, aby potem spoglądać na mnie tymi cholernymi, zaszklonymi oczami z błaganiem o pomoc. Jakby to była moja wina, że chciał ją zerżnąć na masce swojego jebanego mustanga.
Russo miała kurwa, przejebane.
- Wysiadka. - rzuciłem, kiedy stając na podjeździe, nie zgasiłem silnika. Spojrzałem wymownie w stronę Ricka, który jedynie uniósł dłonie w geście obronnym i wysiadł z głośnym westchnieniem na ustach.
Spojrzałem na tylną kanapę we wsteczny lusterku. Nicholson zagryzała wnętrze swojego policzka i nerwowo stukała palcem o swoje kolano. Sekundy mijały, a dziewczyna wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem.
- To może ja już...
- Russo zostań. - rzuciłem, nim brunetka zdążyła sięgnąć do klamki drzwi po jej stronie. - Ruda wysiada. - dodałem ostrzejszym tonem, dalej spoglądając na Nicholson.
Dziewczyna jednak ani drgnęła.
- To nie była jej kurwa wina, Asher. - odezwała się, pochylając do przodu. Zniżyła swój głos, ale byłem pewien, że Russo i tak coś słyszała.
- Gówno mnie obchodzi to co chcesz powiedzieć. Wysiadaj albo sam cię kurwa wyrzucę. - nie maiłem zamiaru czekać, aż szanowna księżniczka zechce wyjść z samochodu i ruszyć swój zasrany tyłek do mieszkania.
Miała wysiąść teraz.
Musiałem porozmawiać z Eleną.
- Teraz. - naciskałem, dosadnie akcentując każdą literkę w słowie.
Kaia rzuciła plecami a oparcie kanapy i zgromiła mnie wzrokiem. Widziałem zawahanie na jej twarzy, więc wiedziałem, że jeszcze chwilę i po prostu wysiądzie.
- Nie daj mu się kurwa zmiażdżyć, El. - pochyliła się ku Russo, która lekko rozbieganym spojrzeniem skakała między mną a dziewczyną koło niej. - A ty się opanuj człowieku. Nie wszystko kręci się wokół twojego fiuta. - uderzyłem dłonią w kierownicę.
- Wypierdalaj Nicholson. - obróciłem się w stronę tylnych foteli i opierając dłoń o oparcie fotela obok mnie, spojrzałem wściekły w stronę czerwonowłosej. - Już.
Dziewczyna posłała mi dłuższe, zawistne spojrzenie, po chwili otwierając drzwi od swojej strony.
- Pierdol się River. - prychnęła, zanim trzasnęła drzwiami. Czułem, jak ciśnienie rośnie wewnątrz mnie. Zacisnąłem usta w wąską linię i zmieniłem bieg, wyjeżdżając z podjazdu naszego bloku.
- I vice kurwa versa. - rzuciłem pod nosem, nim z większą niż dozwolona prędkość wjechałem na ulice i włączyłem się do ruchu.
W głowie miałem jedno - zdradziła nas.
Nawet nie brałem innej opcji pod uwagę. Nie dość, że cały wyścig starała się nawiązać z nim jakąś chorą więź na odległość, to jeszcze ten cholerny Logan przed wyścigiem i jej ciało na masce mustanga Wooda...To był obraz zdrajczyni. Wiedziałem, że Hunztzberger nie podszedł do niej ot tak, bezinteresowanie. Jak głupi dalej się złapać na jej cholerne zagrywki.
- Ash? - jej głos odezwał się za moją głową, Wiedziałem, że usiadła bliżej mnie. Że pochylała się do przodu i mimo prędkości z jaką jechałem, nie miała zapiętych pasów.
- Siadaj Russo, i zapnij jebane pasy. - nie powinienem jej kazać tego robić. Zdradziła mnie, zdradziła diabły więc była już po prostu stracona. Mogła nawet wypaść przez jebaną przednio szybkę i w żaden sposób bym się tym nie przejął.Zresztą... właśnie to zamierzałem zrobić.
Elena Russo miała zniknąć. Dziś. Tej nocy.
Miałem ją wywieźć i upewnić się, że Black sam ją znajdzie... chociaż tak wiele głosów w mojej głowie mówiło mi, że nie powinienem. Chociaż zwątpienie wzięło górę... dla zdrajców był tylko jeden scenariusz - śmierć.
Ale ja nie mogłem jej zabić. Nie mogłem zabić mojej Eleny...Mojej Eleny już nie było.
Russo sprzedała nas Woodowi, co oznaczało, że ja sprzedam ją czarnej damie zwanej zjawą śmierci.
- Ash, proszę zwolnij. - jęknęła żałośnie z tylnego siedzenia. - Gdzie my w ogóle jedziemy? - odpowiedziała jej cisza. Zmieniłem bieg i przyspieszyłem. - Ash...
Nie mów do mnie w ten sposób. Tylko nie tym zdrobnieniem. Tylko nie tym cholernym...
- Asher do cholery! - wydarła się, uderzając dłońmi w oparcie mojego siedzenia. - Zwolnij kurwa mać! - miałem ochotę docisnąć jebany gaz i sprawdzić jej wytrzymałość.
Jak bardzo podobało jej się gdy Wood podduszał ją na swojej masce samochodu? Podnieciła się tylko dlatego, że złapał ją tak, jak ja nigdy tego nie zrobię? Zdradziła nas, bo sprzedała się w ich ręce? Dlaczego to zrobiła akurat teraz? Albo od jak dawna planowała wbić nóż w moje plecy?
- Stałaś się teraz jego? Ile dał ci zaliczki? - nie miałem się odzywać. Tak naprawdę moje zadanie polegało tylko na pozbyciu się zdrajcy, którym ona była. Jako lider musiałem pokazać, ze takie zachowania w moim gronie nie są do cholery tolerowane. Wrogów pozbywam się szybciej, niż mógłbym tego nawet chcieć.
- O czym ty...
- Ile razy cię pieprzył, co? Za którym razem dałaś mu informacje jakich potrzebował? - wycedziłem przez zęby, zanim zdążyłem się powstrzymać. - Mam ochotę cię kurwa.. - zmniejszyłem minimalnie prędkość, dalej mknąc przez ulice Santa Monica. Spoglądałem na dziewczynę we wstecznym lusterku. Jej rozchylone usta i wzrok pełen...
Nie spodziewała się, że dowiem się o jej wtyce.
I to był mój punkt przewagi.
- Ja nie... Ash, o czym ty mówisz? - jej głos drżał. Miała kurwa czelność drżeć pod wpływem moich słów, jakbym to co najmniej ja stał się jej wrogiem.
- Nie mydl mi oczu Russo, doskonale wiem, co się dziś wydarzyło. - uderzyłem dłonią w kierownicę, agresywnie skręcając w jedną z uliczek. Wściekły zagryzłem zębami wnętrze swojego policzka. Nie miałem zamiaru mówić w jej stronę za dużo. Chciałem się jej tylko pozbyć.
- Wiesz, co zaszło? To dlaczego pieprzysz takie głupoty, co? - nie odezwałem się. Jechaliśmy w stronę strzelnicy, na której ponad rok temu uczyłem ją strzelać.
Nauczyłem ją wszystkiego, co wiem. Wprowadziłem w swoje szeregi. Zaufałem. Postanowiłem po prostu, aby była przy mnie.
A ona mnie zdradziła.
Tak po prostu, jakby to wszystko poprzednio nie miało miejsca.
Może to była jej zemsta? Jej rewanż za to co zrobiłem? Za to jak posłużyłem się nią jako przynętą? Cholera, sam sobie na to zapracowałem, a teraz musiałem za płacić.
- Widziałem was. - wycedziłem przez zęby, wjeżdżając na pogrążoną w pomarańczowych światłach słońca polanę. - Przez cały pieprzony wyścig wpatrywałaś się w niego. W całą paczkę Wooda. Jakbyś szukała z nim nici porozumienia. Jakbyś chciała przekazać mu coś na odległość...
- Nie znam go! Boże człowieku, o czym ty mówisz?! - uderzała dłońmi w oparcie mojego fotela. - Zatrzymaj się, kurwa!
Zaciągając ręczny zatrzymałem się kawałek przed budynkiem jaki miałem nadzieję, doskonale pamięta.
Czułem jej ciężki oddech tuż za swoimi plecami. Była przerażona - i o zgrozo - cieszyło mnie to. Miała się bać. Miała być przestraszona. Miała mieć w głowie pustkę i żyć jeszcze w niepewności.
A potem miała paść na ziemię.
Mimo że moje dłonie drżały, a serce waliło mi w piersi.
Nigdy nie było wyjątków od reguły.
Wysiadłem z samochodu i w trzech krokach znalazłem się przy otwartych szeroko drzwiach do tylnych siedzeń. Brunetka spoglądała na mnie z załzawionymi oczami, a ja starałem się wyłączyć jakiekolwiek emocje.
Dlaczego kurwa było mi tak ciężko pokazać przy niej moją mroczną stronę? Dlaczego wzbraniałem się od powiedzenia paru słów więcej, skoro i tak czekała ją kara za to co zrobiła?
CZYTASZ
Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]
RomantikDruga część trylogii "Again" Nigdy nie uczyłam się na błędach... Elena zaczęła studia. Wie, że to co wydarzyło się rok temu w Santa Monica jest tajemnicą, jakiej musi dochować. Ale co się stanie, jeśli jej przeszłość sama zapuka do nowo wmurowanych...