Rozdział 14.

331 11 0
                                    

Agnees

Stała przede mną zapłakana, zniszczona i zrozpaczona z torbą w ręku i w przemoczonych ubraniach. Nad Rzymem zebrały się chmury, z których od godziny lało jak z cebra. Ulewa zamieniła się w burzę, a ona dotarła tu autem swojej mamy.

- Wejdź. - uśmiechnęłam się, zabierając od niej torbę. - Przejdź do kuchni, zrobię ci herbatę. - nie mogłam powstrzymać drżenia głosu. Do cholery co się tutaj działo?

Odłożyłam jej torbę w swoim pokoju i wkroczyłam do kuchni, gdzie siedziała już Elena.
Nie powiedziałam jej, że Luca też tutaj jest. Póki co siedzi w łazience i dopiero jak wyjdzie, postaram się mu jakoś przekazać, że powinien wyjść.
Miałam nikomu nic nie mówić, więc gdy zapytał, co się stało, powiedziałam jedynie, że moja współlokatorka zadzwoniła do mnie pijana. Nie chciałam zaczynać tej relacji od kłamstwa - ale gdy miałam wybierać między lojalnością do wieloletniej przyjaciółki, mojej drugiej połowy duszy i najważniejszej osoby w moim życiu, a nowo poznanym facetem - odpowiedź była oczywista.

Wstawiłam wodę w elektrycznym czajniku i zacisnęłam ręce na piersi, otulając się materiałem ciepłej bluzy swojego nowego chłopaka.
W czasie tych wszystkich wydarzeń ostatnich tygodni nie byłam nawet w stanie przekazać Elenie dobrej wiadomości. 

Skupiłam się na dziewczynie, która zgarbiona, przemoczona i widocznie nad czymś zamyślona, siedziała przy małym stole w kącie kuchni.

- Co się stało El? - zapytałam niepewnie, siadając na wysokim stołku tuż obok nie. Złapałam dłonią jej ramię, i powoli zaczęłam je masować, mając nadzieję, że w jakimś stopniu rozluźni to dziewczynę. 
Jej przerażenie w oczach i głosie dało mi jasno do zrozumienia, że do co się stało, nie jest błahostką.

I chyba to przerażało mnie najbardziej.

- Jestem w dupie Ags. - podciągnęła nosem, unosząc na mnie spojrzenie załzawionych oczu. - Black znowu się pojawił.

Wstrzymałam swoje ruchy kiedy kolejne słowa wyszły spomiędzy drżących warg dziewczyny. Zacisnęłam swoje palce na jej mokrej bluzie w momencie, kiedy sens wypowiedzianych przez nią słów dotarł do mnie, wymierzając mi siarczysty policzek. Czułam jak ginę we własnej otchłani ciszy.

- Theo pojawił się w moim domu rodzinnym. Ponoć Black go wysłał i gdyby mnie nie ostrzegł, przyjechałaby po mnie policja przez niego skorumpowana. Ci sami policjanci, którzy przesłuchiwali mnie i Ashera. - powoli przyswajałam każde wypowiedziane przez nią słowo, mając nadzieję, że zaraz zacznie się śmiać i tłumaczyć, że to wszystko tylko żarty.

Ale ten moment śmiechu nie nastał. A ona mówiła dalej.

- Kazał mi uciekać, Ags. Tak jakbym była jakąś kryminalistką, jakbym coś zrobiła. - łkała, a łzy spadały z jej policzków, uderzając o drewniany blat stołu. - Kazał mi się ukryć, zostawić mamę, Agnees. Ona pewnie myśli, że jej córka jest... - zapowietrzyła się, a z jaj gardła wydobył się krzyk żalu. Zaszlochała w moje ramię, kiedy nie myśląc za wiele, przesunęłam się do niej, łapiąc jej wiotkie ciało w swoje ramiona. Otuliłam ją, pozwalając, aby wypłakiwała się w moje ramię.

Od tego tu byłam. Aby w tak ciężkich dla niej chwilach być przy niej, tak jak ona bywała przy mnie.

- Musiałam tu przyjechać Ags, przepraszam. Nie miałam się gdzie podziać. - zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, wąskie pomieszczenie w jakim się znajdowałyśmy, wypełniło się zapachem męskiego płynu pod prysznic. Odsunęłam się od Eleny i spojrzałam na Luce, który stał we framudze drzwi z mokrymi włosami opadającymi mu na czoło. Uśmiechnęłam się słabo w jego stronę, przepraszającym spojrzeniem starając się go udobruchać.

- Nie wiedziałem, że Elena przyjedzie. - mruknął, gromiąc mnie wzrokiem. - Cześć. - rzucił ostrzejszym tonem w niej, nawet na nią nie spoglądając. Minął ją i oparł się o blat tuż za moimi plecami.
Cały weekend mieliśmy spędzić razem, ponieważ ja miałam wyjechać do rodziców w poniedziałek, a on we wtorek na resztę wakacji.

Było mi więc jeszcze bardziej głupio, ale w wyborze między nim a Eleną, zawsze wybiorę przyjaciółkę.

- A co z Matteo? - zapytałam, chcąc neutralnie kontynuować temat.
Mimo że zwierzałam się kiedyś Luce z problemów Eleny, nigdy jej o tym nie powiedziałam. Nie chciałam być tą pindą, co obgaduje z chłopakiem swoją przyjaciółkę. W tamtym okresie kiedy mu się przyznałam, z jakimi problemami zmagamy się we dwie, naprawdę potrzebowałam wsparcia, a on mi je dał. Nie miałam siły na dalsze udawanie, że uzależnienie mojej przyjaciółki wcale na mnie nie wpływa.

Elena się zmieniła. Odkąd wróciła z wymiany nie była już tą wesołą i sięgającą gwiazd nastolatką. Zdała egzaminy w naszym liceum i zanikała coraz bardziej gdy chowała się za książkami podczas nauki na studiach. Nie zgłębiałam tematu jej wyjazdu, nigdy nie chcąc jej zranić. Jednak gdy powiedziała mi prawdę o tym, co wydarzyło się w Santa Monica, poczułam wielką ścianę uderzającą we mnie mentalnie. Nie mogłam... nie wiedziałam jak wyobrazić sobie to, co przeszła moja przyjaciółka.

- Wysłał mnie do matki po zdaniu ostatniej sesji. Sprawiłam mu trochę problemów i... - przerwała, spoglądając na chłopaka, który stanął tyłem do nas, wyciągnął trzy kupki i wrzucił do nich torebkę herbaty. Posłałam jej uśmiech mówiący o tym, żeby kontynuowała. Zacisnęłam palce na jej dłoni i potarłam kciukiem jej wierzch. Ona po raz kolejny przebiegła spojrzeniem między mną, a Luca, kiedy ten postawił dwa kubki na małym stole, a z trzecim w ręce zmierzył do mojego pokoju. - Boże Agnees, jak mogłam być tak głupia? Przepraszam, że tak ci się waliłam na mieszkanie kiedy jesteś z nim.

Elena zawsze tak miała. Chciała pomocy, ale kiedy w końcu z niej skorzystała, męczyły ją wyrzuty sumienia, że w ogóle o nią poprosiła.
Pokręciłam głową w odpowiedzi na jej słowa.

- Nie masz się co martwić, przecież naprawdę potrzebujesz mojej pomocy. - przysunęłam kubek bliżej niej. - Jaki jest plan Elena? Bo rozumiem, że nie możesz zostać w Rzymie, ani wrócić do Vitorchiano.

Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz