Rozdział 28.

278 9 6
                                    

Elena

- Jesteś niemożliwy! - wydarła się Kaia, gdy siedząc na kanapie ze skrzyżowanymi nogami, spoglądałam na nią, chodzącą w kółko po małym salonie w drewnianym domku.

Nabrałam na widelec kawałek omleta i wsunęłam go to ust, przełykając po chwili kąsek.

- Niemożliwe jest życie z wami wszystkimi. - prychnął River, do którego wcześniejsze słowa Nicholson były skierowane. Dziewczyna puściła to mimo uszu, jednak ja skarciłam wzrokiem chłopaka, wsuwając do ust kawałek papryki.

- Jak zamierzasz podpisać te dokumenty, będąc poszukiwany przez pół Kalifornii? - czerwonowłosa stanęła z rękoma na biodrach naprzeciwko Ashera.

Odkąd temat immunitetu dla mnie stał się poważny i realny, Kaia zaczęła mieć coraz więcej możliwości. Z początku myślałam, że chodzi jej o zwykłe pytania typu 'czy jestem pewna?' albo 'czy to konieczność?' mimo że wiedziała, iż innego wyjścia nie ma.
Teraz zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami.

Miała rację.
My wszyscy byliśmy uznawani za zbiegów i uciekaliśmy przed policją.

Wszystko było dla mnie średnio realne, dopóki co jakiś czas się nie uszczypnęłam. Czułam się przez większość czasu jak gdybym to nie ja brała udział w tych wydarzeniach. Jakbym czytała jakąś ostro pojechaną książkę, albo oglądała równie nienormalny film akcji.

A jednak.
Elena Russo była poszukiwana wraz ze swoim chłopakiem na czele.

Za parę godzin już mężem.
Ja pierdole.

- Mam znajomości. - odparł spokojnie. Zbyt spokojnie, jak na fakt, że za niecałe dwie godziny mieliśmy stać się pełnoprawnym małżeństwem.

- Masz, to ty nogi jak srasz, River. Zaślepiło ci mózgownice. - prychnęła dziewczyna, na co Ash przewrócił oczami.

Skończyłam swój omlet i wstając z kanapy, ruszyłam do kuchni.

- Nie drzyj się ruda. I nie panikuj. Mam wszystko zorganizowane. - słyszałam jak River zaczyna uspokajać Kaię, która wprowadzała nerwową atmosferę.
Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, jak spuścić trochę z napiętej atmosfery między naszą czwórką.

Odłożyłam talerz do zlewu i wróciłam do salonu.

- Zaplanowane ta? To gdzie pierścionek? - rzuciłam z przekąsem w stronę Ashera, unosząc lewą dłoń przed jego twarzy, gdy siadałam ponownie na szarym narożniku w małym salonie.

- Nie przeginaj Russo. - tym razem on zgromił mnie spojrzeniem i łapiąc mój nadgarstek, ułożył moją dłoń na swoim udzie, splatając ze sobą nasze palce. Powstrzymywałam uśmiech cisnący się na moje usta, który był wynikiem tego czułego gestu ze strony chłopaka.

W mojej głowie dalej odbijały się jego słowa.
"Nie powiem ci, że cię kocham, ale będę się starał ci to pokazać."

Ostatni wieczór, a praktycznie noc, spędziliśmy na rozmowie. Rozmowach o niczym, konwersacjach nie mających na celu nawet przybliżenia nam tego, co nas czeka.

Reset. To był po prostu reset, podczas którego szczerze pokochałam gwieździste niebo.

- W sumie to już za chwilę nie Russo. - rzucił Rick. który siedział na podłokietniku kanapy, zjadając kolejną kanapkę.

- Zmieniasz nazwisko? - odpowiedziała od razu Kaia.

Poczułam wzrok wszystkich na sobie. Temat naszego małżeństwa był... cóż jakby to powiedzieć, lekko niedopracowany i wywoływał we mnie mieszane emocje. Dla mnie nie była to tylko transakcja dla bezpieczeństwa, chociaż tak to powinnam traktować.

Jako mała dziewczynka myślałam, że mój ślub będzie z księciem z bajki, a samo wydarzenie będzie na miarę światową. Rok temu nawet nie pomyślałabym, aby związać się z kimś w głębszą relację lub związaek - a teraz w wieku prawie dwudziestu lat, miałam podpisać dokumentu bz większego szumu wokół samego małżeństwa, ze względów bezpieczeństwa.

- No a tak się nie robi? - wzruszyłam ramionami, wciskając swoje ciało między duże poduszki na kanapie. Czułam jak kciuk Ashera muska wierzch mojej dłoni, a gdy spojrzałam w jego kierunku, delikatny uśmiech zawitał na jego wargach.

Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz