Elena
- Ty przepraszam, kurwa, co? - piskliwy głos mojej przyjaciółki ranił mi bębenki, kiedy owijałam bandażem swoją zranioną dwa dni wcześniej dłoń.
Z mokrymi włosami i ręcznikiem otulonym wokół swojego ciała, stałam pośrodku sypialni Ashera i spoglądałam lekko zirytowana na siedzącą na fotelu naprzeciwko Agnees. Zwijałam bandaż wokół swojej zranionej dłoni, skupiając się na tym, aby równo otulał wnętrze mojej ręki.
- To był, przepraszam, jakiś kurwa rytuał przejścia? - przewróciłam oczami na jej słowa. - Elena! Mówię do ciebie.
- A ja czekam cicho, aż przestaniesz się wydzierać. - rzuciłam, spoglądając w jej stronę z lekkim niedowierzaniem. Miałam chwilową nadzieję, że da mi na spokojnie dojść do głosu.
Ale dobrze, że to było tylko chwilowe.
Przynajmniej nie była to złudna nadzieja.
- Nie możesz ode mnie oczekiwać, że będę siedzieć cicho, gdy ty spokojnie mnie informujesz, że rozcięłaś sobie dłoń, bo zrobił to Asher! Kurwa Elena! Jak on skoczy z dachu to ty też?! - wiedziałam, że się zdenerwuje. Ale nie mogłam jej nie powiedzieć.
- Gadasz jak moja matka. - prychnęłam, co w tym wypadku nie wyszło tak, jak miało. A miało być zabawne.
Agnees posłała mi dłuższe spojrzenie, gdy wiązałam końcówki białego bandaża.
- Bo zachowujesz się jak zakochana idiotka! - wyrzuciła ręce w powietrze gdy podeszłam do czarnej torby w rogu pomieszczenia.- Nie wydzieraj się. - skarciłam ją, zabierając w dłonie materiał czarnych majtek i stanika. Wsunęłam materiał na swoje nogi i podciągnąłem go, zanim zdjęłam z siebie ręcznik. - Nie rozumiesz, jaka była sytuacja Ags. To było coś... - przerwałam na chwilę, sięgając od razu pamięcią do chwili kiedy niebieskie oczy chłopaka stały się na ułamek chwili żywe. - Asher nie jest osobą, którą można osądzać. Ma więcej twarzy, niż nam wszystkim może się wydawać.
- Elena on chciał cię zabić. - drgnęłam na jej słowa. - Chciał cię pociąć, zostawić na pustkowiu, pozwolić ci skonać. Czy ty masz jakiś syndrom sztokholmski? - zapytała z dość surowym wyrazem twarzy.
- Co? - nieme pytanie wyszło spomiędzy moich spierzchniętych ust. - O czym ty mówisz?
Blondynka podeszła bliżej mnie, łapiąc dłońmi moje ramiona, jak gdyby chciała mną potrząsnąć.
- Zachowujesz się jak zakochana w oprawcy ofiara.
- Kłamiesz. Przestań. - strzepnęłam jej dłonie ze swojego ciała, odsuwając się na parę kroków. - Nie jestem żadną ofiarą. Sama tu przecież przyjechałam. - przypomniałam jej.
Nie mogła gadać takich rzeczy. Mówiła kompletnie od czapy. Prychnęłam pod nosem zirytowana jej słowami, gdy zsunęłam z siebie ręcznik i zaczęłam zakładać stanik.
W mieszkaniu byłyśmy tylko my i River - ale on siedział na dole. Zarówno on jak i Agnees widzieli już moje piersi. Nie miałam zamiaru przejmować się świeceniem nimi przed nią.
- To dlaczego on robi wszystko, żeby nas tu zatrzymać? - jej słowa wydawały się być dla mnie bajką wyssaną z palca. Skarciłam ją spojrzeniem, biorą w dłonie spodenki leżące, zwinięte w kłębek na łóżku. - Dlaczego sprawa Blacka nie została rozwiązana? Czemu nie znalazł ci tej 'legalnej' pracy? Nic nam nie mówi, Elena. Robi wszystko, żebyś przy nim została. Żebyś była zależna.
- Skończ. - rzuciłam ostentacyjnie, cedząc przez zęby.
- Nie dopuszczasz do siebie prawdy Elena! - widziałam, jak wstaje z fotela i kieruje się zdenerwowanym krokiem w moją stronę.
- Jak mam wrócić do Włoch, co?! Powiedz mi jak! - wyrzuciłam z siebie frustrację. - Moja matka mnie nienawidzi, zapewne już nawet nie uznaje mnie za swoją córkę. Matteo ma swoje życie i sam wyrzucił mnie ze swojego domu. Ktoś ściga mnie nie za moje błędy, a ja rzucam się pod każde możliwe niebezpieczeństwo. - analiza była słuszna. Celna. Trafna. Ale co mogłam poradzić na problem, który rykoszetem oddziaływał też na moją przyjaciółkę? - Agnees. - wzięłam głębszy wdech, widząc jej rozchylone usta, zapewne z zaskoczenia na mój wybuch. - Ja i tak nie mam wyjścia.
Tak cholernie ciężko było mi to powiedzieć na głos.
Utknęłam w miejscu w swoim życiu, z którego nie mogłam już wyjść. Kolejne problemy nakładały się na siebie, a ja dosłownie nie miałam już innych opcji ratunkowych. Asher był moim ostatnim wyjściem i miałam nadzieję, że to on mi pomoże.
- El, słońce...
- Wróć Ags. - przerwałam jej, zanim dziewczyna zdążyła, chociażby dokończyć swój szept. - Wracaj do Włoch, zdaj studia i nie mieszaj się w to, póki ten świat cię jeszcze nie wciągnął.
Nie mogłam oczekiwać od niej, że będzie ze mną gdy wszystko przerastało nasze najgorsze scenariusze i najśmielsze oczekiwania. Jak mogłabym? I tak zrobiła dla mnie już za wiele. Zostawiła wszystko, tylko po to, aby wyjechać ze mną i pomóc mi w problemie, który jej nie dotyczył. Jej nic nie zagrażało, ale narażała się dla mnie.
CZYTASZ
Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]
RomanceDruga część trylogii "Again" Nigdy nie uczyłam się na błędach... Elena zaczęła studia. Wie, że to co wydarzyło się rok temu w Santa Monica jest tajemnicą, jakiej musi dochować. Ale co się stanie, jeśli jej przeszłość sama zapuka do nowo wmurowanych...