Rozdział 18.

361 9 2
                                    

Elena

Lustro wiszące na ścianie pokazało mi odbicie zmarnowanej dziewczyny, która mimo prób dalej starała się udawać, że wszystko jest w porządku.
Nie wiedziałam nic więcej, czego nie zobaczyłabym już w samolotowej łazience. Ta sama blada i sina cera. Te same worki pod oczami i zmęczone spojrzenie oczu. Miałam wrażenie, że marniałam z każda kolejną godziną.

Byłam zmęczona. Fizycznie i psychicznie miałam dość.
Dlatego nie zastanawiałam się już ani nie stawiałam, kiedy Agnees zaczęła mnie nagabywać, abym spała w pokoju Ashera.
Zgodziłam się tu przyjechać, zgodziłam się na zarabianie brudnej kasy i zgodziłam się na mieszkanie z Asherem. Nic nie miał już większego znaczenia, bo na nowo zataczałam błędne koło.

Zrzuciłam z siebie ubrania i spojrzałam na swoje ciało. Schudłam. I to naprawdę było widać.
Przełknęłam z trudem, ignorując zostawione na mojej skórze siniaki. Nie wiedziałam już, kto był ich winowajcą i czy czasem sama ich sobie nie zrobiłam.

Napełniła, wannę wodą i poczekałam, aż gorąca para otuli mnie, rozchodząc się po pomieszczeniu. Chciałam odpocząć i rozluźnić się pod wpływem gorącej wody. Następnie położyć się gdzieś, nakryć kocem i udawać, że cały świat nie ma znaczenia.

Siedząc w gorącej wodzie, miałam wrażenie, że już to przerabiałam, że byłam już w tym miejscu. I moja podświadomość miała rację.
Byłam już w tym miejscu ponad rok temu, kiedy wypierałam wszystkie wydarzenia i zemdlałam podczas gorącej kąpiel.
Jeszcze wtedy miałam nadzieję, że Eric Lew żyje.

Teraz miałam nadzieję, że i ja żyję. Bo to wszystko było jak sen - nierealne.

Obyłam swoje ciało, włosy, twarz, każdy zakamarek skóry - a mimo to dalej czułam się brudna.
Tak teraz miała wyglądać moja rzeczywistość? Pełna kłamstw i złudnych nadziei.

Wyszłam z wanny, czując, jak chłód ogarnia moje ciało. Schyliłam się, by przekręcić kurek w wannie i wypuścić wodę, gdy uświadomiłam sobie, że ja ostatnia idiotka nie poprosiłam Ashera o ręcznik.
Uderzyłam się mentalnie w twarz, powstrzymując się od tego, aby nie dać sobie z liścia realnie. Byłam tak zamotana w myślach i swoich dumaniach, że nawet nie zwróciłam uwagi, na brak jebanego ręcznika.

A teraz stałam pośrodku średniej wielkości łazienki i marzłam, wyklinając siebie za głupotę.
Westchnęłam głośno i niechętnie ruszyłam do drzwi łazienki.
Wiedziałam, że jest w sypialni, bo słyszałam, jak wychodził na balkon, a potem wracał do pokoju i siadał na łóżku - charakterystyczne skrzypnięcie ramy łóżka mnie w tym utwierdziło.

Wzięłam więc głęboki wdech i usiłując stałość w sobie żenadę jaka się we mnie zebrała, odchrząknęłam:

- Ash? - miałam nadzieję, że mój lekko podniesiony głos dotarł do jego osoby. Dla pewności powtórzyłam. - Asher? Jesteś w pobliżu?

Skrzypnięcie łóżka delikatnie mnie uspokoiło. Po chwili usłyszałam kroki, a nim się zorientowałam, usłyszałam ciche pukanie do płyty drzwi.

- Co jest? - zapytał cicho, a jego głos mimo drzwi nie był wcale jakoś bardzo przytłumiony. Zagryzłam dolną wargę, zanim przekręciłam zamek w drzwiach.

- Mógłbyś mi podać ręcznik, proszę? - chwyciłam w dłoń chłodną klamkę i usłyszałam ciche parsknięcie z drugiej strony.
Ale nic nie powiedział.

Słyszałam jednie oddalające się kroki, a potem trzask jakichś szafek. Oddychałam płytko, czując, jak na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. Wzdrygnęłam się delikatnie, uchylając powoli drzwi. Spojrzałam na blondyna, który kucając przy komodzie zaraz obok drzwi, wyciągnął biały, puchaty ręcznik. Zagryzłam dolną wargę i czekałam, aż się obróci, żeby złapać ze mną kontakt wzrokowy.

I zrobił to.
Spoglądałam na blondyna zza naprawdę małej szparze w uchylonych drzwiach, kiedy on w paru krokach znalazł się po drugiej stronie brązowej płyty i cicho mruknął:

- Nie byłoby tam nic, czego już bym nie widział. - przewróciłam oczami na te słowa.

Odsunęłam się kawałek i wyciągnęłam dłoń za drzwi. Poczułam miękki materiał ręcznika w swojej dłoni, zanim dodałam:

- I już raczej nie zobaczysz. - pociągnęłam za materiał i wyrwałam go z dłoni chłopaka. - Przez rok się wiele zmieniło Asher.

- Urosły ci cycki? Pierdolisz, daj zobaczyć. - zanim zdążyłam otulić się szczelnie ręcznikiem, do łazienki wparował River, który z uśmiechem na twarzy, oparł się o framugę drzwi.
Odsunęłam się parę korków w tył.

- Popieprzyło cię River?! - wydarłam się, trzymając w dłoni materiał ręcznika na wysokości swoich piersi. - Wyjdź stąd.

Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz